Logo
Start    Dyskografia    Teksty    Peter Hammill    Muzycy    Linki    Forum   

Okładka

Godbluff (1975)

1. The Undercover Man (Hammill) [7:00] Tekst oryginalny
2. Scorched Earth (Hammill/Jackson) [10:10] Tekst oryginalny
3. Arrow (Hammill) [8:15] Tekst oryginalny
4. The Sleepwalkers (Hammill) [10:26] Tekst oryginalny

Remaster z 2005 r. ponadto zawiera:

5. Forsaken Gardens
6. A Louse is not a Home

Muzycy:
Peter Hammill - wokal, gitary, fortepian
Hugh Banton - klawisze, chórki
Guy Evans - perkusja, instrumenty perkusyjne
David Jackson - saksofony, flet

Webmajster(ka) tej strony nie odpowiada za treści zawarte w poniższej recenzji.


Polska recenzja:
Czarna ascetyczna okładka na ktorej widać tylko tytuł płyty i nazwę zespołu. Stanowi ona zupełne zaprzeczenie psychodelicznych obrazków Paula Whiteheada pojawiających się na poprzednich albumach grupy... ale jakaś zmiana musiała przecież nastąpić... bo jakby nie patrzeć Godbluff to pierwsze dzieło zespołu wydane po blisko 4 letniej przerwie. Wiele się przez ten czas działo głównie w obozie Petera Hammilla który do 1975 roku zdołał nagrać az 4 solowe płyty nie zawsze pokrywające się pod względem muzycznym z VDGG.
W koncu jednak panowie postanowili znowu wspólnie tworzyć i po kilku miesiącach wytęzonej pracy na rynku pojawił się album zatytulowany Godbluff.
Jak można się było domyślać te 4 lata zrobily swoje i muzyka zawarta na tym wydawnictwie w dużym stopniu różni się od chociażby Pawn Hearts. Przede wszystkim są to dzwięki o wiele bardziej dynamiczne i ostrzejsze niż wszystko co muzycy dotychczas nam proponowali. Więcej jest w tych kompozycjach chaosu który jednak ma swój wyraźny cel i miejsce. Nie zmienia to oczywiście sytuacji iż Godbluff to obok wspomnianych wyzej serduszek i Still life moja ulubiona płyta Van der graafów.
Album zaczyna się od najbardziej przystępnej pieśni na tym wydawnictwie czyli Undercover man. W tym fragmencie znajdujemy właściwie wszystko za co fani rocka progresywnego tak bardzo zespól pokochali. Mroczne klawisze Bantona okraszone niesamowitym śpiewem Hammilla no i oczywiście porywający saksofon Jacksona. Wyjątkową uwagę zwróciłbym tutaj na sam pczątek tej kompozycji gdy Hammill na granicy szeptu intonuje pierwsze wersy "Here at the glass, all the usual problems, all the habitual farse...".
Cienie bezgwiezdnej nocy zaczynają na nas opadać już w drugim fragmencie płyty czyli Scorched earth. Jeden z najmroczniejszych momentów w całej historii grupy z porażającym aczkolwiek trochę enigmatycznym tekstem Mistrza. Mamy tutaj przede wszystkim znakomitą partię Jacksona która nadaje calej pieśni charakteru niemalże mistycznego.
Druga część Godbluff zabiera nas w przerażającą podróz w głab najciemniejszych otchłani ludzkiej duszy wyciągając na światło dzienne wszystko to o czym nie chcemy nawet pamiętać.
Najpierw słuchamy Arrow, podszyta strachem kompozycja ukazuje nam mroki sredniowiecza z charakterystyczną dla Hammilla Lekką szczyptą ironi. Muzycznie to z pewnością najtrudniejszy w odbiorze fragment albumu, pelen jazzowych improwizacji i wszechobecnego nastroju grozy...
Na samym końcu płyty muzycy zaprezentowali nam prawdziwą mini-suitę, 10 minutową kompozycję Sleepwalkers. Gdy tylko ją uslyszałem po raz pierwaszy, to zawsze Lunatycy kojarzyli mi się z opuszczonym cmentarzyskiem, na którym strzygi i inne stwory rozpoczynają swój upiorny taniec. Wiem ze to może zabrzmiec trochę infantylnie ale taka jest ta muzyka. Pod względem dzwiękowym mamy to do czynienia z nastrojem dekadeckiego kabaretu gdzieś z końca XIX wieku... No i ten niesamowicie agresywny spiew Hammilla rozpoczynjący się okoła 7 minuty. prawdziwe cudo...
Pozycja obowiązkowa.

Sebastian Winter
Recenzja ukazała się także na stronie progrock.org.pl



<<< Poprzednia płyta   |   Dyskografia VDGG   |   Następna płyta >>>