Słuchając koncertu "Fireships Live" - a szczególnie wokalnych wyczynów PH oraz zastanawiając się nad "Trisectorem" - a właściwie zachowawczym śpiewem PH (na forum też o tym już było) założyłem niniejszy wątek.
Moje propozycje:

1. "Stranger Still" - uwielbiam te przejścia od wysokiego śpiewu do dołów (tzw. growlingowanie albo porykiwanie

). Mam kilkanaście wersji koncertowych tego utworu - każda jest fenomenalna.

2. "My Room" - cudowny śpiew; a przy "waiting for them to be broken" zawsze mam ciarki...

3. "Still Life" - "hers forever..." - ciary mrówy...

4. "The Lie" - cóż; nic dodać nic ująć.

5. "Arrow" - zawsze gdy wyrykuje refren "arrow" - czuję jak strzała przebija mi gardło

; w wersji dvd "Godbluff" przy śpiewie refrenu widać żyłę wielkości grubego palca na szyi PH - to jest coś; facet idzie na maxa.
