Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - ceizurac

Strony: 1 ... 834 835 [836] 837
12526
Dyskusja hammillowa / Odp: Ulubione (i wręcz przeciwnie) płyty PH
« dnia: 26 Sierpnia 2007, 21:16:53 »
No właśnie. Zapomniałem dodać coś nie coś o efektach. Jak na tamte czasy rewelacyjne. Szkoda tylko że dla przeciętnego słuchacza niezrozumiałe. Chociaż spotkałem się z opiniami w internecie, że te wczesne płyty są bardzo źle wyprodukowane. Ale ja tak nie uważam. Mają swój klimat po prostu.
A linie wokalne PH nie do podrobienia.

12527
Dyskusja hammillowa / Odp: Inspirowane muzyką PH
« dnia: 26 Sierpnia 2007, 21:12:25 »
Ja jako wychowanek zgadzam się całkowicie. :D

12528
Dyskusja hammillowa / Odp: Inspirowane muzyką PH
« dnia: 26 Sierpnia 2007, 19:32:18 »
Ja bym do inspiracji PH dorzucił:
Nick'a Cave'a - za klimat, za mroczne ballady; no a wczesna twórczość NC (Birhday Party)być może była inspirowana "Nadirem".
Zresztą "Nadir" to nieprzerwany temat przewijający się na forach, linkach, inspiracjach. Truizmem jest stwierdzenie, że John Lydon z Sex Pistols inspirował się tym albumem. To taki "klasyk inspiracji". Niektórzy mówią (i ja się z tym zgadzam), że "Nadir" to jedna z tych płyt która miała niewątpliwy wpływ na punk-rocka. Zresztą punkrockowcy akceptowali z progrockowców tylko VDGG za bezkompromisowość, a inne dinozaury - np.Pink Floyd, Genesis, Yes traktowali raczej z pogardą.
Inne zespoły/wokaliści inspirowane przez PH to np.:
Deine Lakaien (polecam za mrok, smutek i twardy akcent wokalisty)
David Bowie. ;)

12529
Dyskusja hammillowa / Odp: Ulubione (i wręcz przeciwnie) płyty PH
« dnia: 26 Sierpnia 2007, 17:48:44 »
Moich kilka uwag do płyty "In Camera": ;D
Płyta PH "In Camera" z 1974 roku. Trochę niespójna stylistycznie ale dla mnie jedna z klasycznych, najlepszych płyt PH.
The Comet, the Course, the Tail - genialny utwór napisany na kwartet gitarowy w wykonaniu Hammilla solo (akustyczna, elektryczna, basowa i dwunastostrunowa), z tekstem o bardzo filozoficznym zabarwieniu. PH wykonuje go właściwie do dzisiaj - sam, w duecie z Hoolym.
Gog (jak i Magog nazwa pochodzi z Biblii) - to organowo-perkusyjno-głosowe szaleństwo. Uwielbiam w tym utworze te chaotyczne przejścia perkusji (Guy Evans chyba był naćpany), histeryczny wokal Hammilla i organy (jak z piekła) na których gra sam Hammill. Gog płynnie (hahaha) przechodzi w Magog (In Bromine Chambers) - coś między ambientem, muzyką konkretną a kpiną z słuchacza (ja się nie obrażam); dziesięć minut dziwnych dźwięków, nagranych częściowo w łazience (patrz sofasound). Tyle jeśli chodzi o muzykę. Jeszcze uwaga dotycząca czasów tych trzech (dwóch?) utworów. W wersji okładkowej jest tak : Comet 6'02, Gog 7'39 a Magog 10'01. W mojej wersji kompaktowej: Comet 6'00, Gog -7'59 (minus 7 minut 59 sekund), Magog 9'30; natomiast w komputerze odczytuje jeszcze inaczej: Comet/Gog (jako jeden utwór) 13'58, Magog 10'03. Wiem że jestem maniakiem ale mnie to zainteresowało.  :D :D :D
Ferret and Featherbird - piękna, wręcz czysta (jak na PH) ballada.
(No More) The Submariner - wspaniały przyklad rockowej pieśni z użyciem syntezatorów.
Tapeworm - jedyny, prawie normalny rockowy kawałek na tej płycie; z fenomenalnym wokalnym interludium w środku.
Again - jeszcze jedna ballada, tym razem "skażona" smutkiem.
Faint Heart and the Sermon - musicalowy PH, ale pięknie stylowy.

W wersji remasterowanej mamy 3 utwory nagrane dla programu Johna Peela i potwierdzają klasę PH jako występującego tylko solo.
Może ktoś ma jeszcze jakieś uwagi co do In Camera. ;D

12530
Dyskusje muzyczne i nie tylko / Odp: Ciekawostki ogólnomuzyczne
« dnia: 26 Sierpnia 2007, 00:29:36 »
POlecam do obejrzenia krótki fragment "21st Century Schizoid Man" (video) z 1969 r.:

http://transpet.multiply.com/video/item/2256/King_Crimson_-_21St_Century_Schizoid_Man_1969_with_Greg_Lake.avi :o

Utwór ten to dla najlepszy kawałek jaki King Crimson stworzył i jeden z 5 najlepszych rockowych kawałków wrzechczasów (4 pozostałe to...hmm zastanowię się). ;)

12531
VdGG & PH / Odp: Nowe wieści od PH
« dnia: 26 Sierpnia 2007, 00:22:31 »
Jeszcze coś takiego znalazłem na:
http://www.angelfire.com/biz/pjah/
WDR GERMAN TV: will broadcast the complete VdGG concert from Leverkusen (5th Nov 2005) on Monday 20th August at 0.45 a.m. (CET). 105 minutes.
Można sobie nagrać. Byłoby fajne no i lepsze niż niespełna godzinna wersja tego koncertu, która istnieje do tej pory.

12532
VdGG & PH / Odp: Nowe wieści od PH
« dnia: 25 Sierpnia 2007, 23:55:57 »
No i nowa płyta VDGG w 2008 roku. A co do DVD to jeśli się dobrze rozeznałem to na razie nie będzie nowego, zwłaszcza z Leverkusen.
No i jeszcze taka informacja (rock serwis):
Wytwórnia Strange Days niebawem wyda w Japonii "Singularity" i "Real Time" z kartonowych okładkach. Nowa wersja "Real Time" będzie wydawnictwem 3-płytowym i zawierać będzie dodatkowo materiał zarejestrowany podczas letniej trasy Van Der Graaf Generator w 2005r. - m.in. "When She Comes", "Still Life", "Pilgrims" i "Gibberish" (zarejestrowany podczas próby dźwięku w Amsterdamie).

12533
Dyskusje muzyczne i nie tylko / Odp: Ciekawostki ogólnomuzyczne
« dnia: 25 Sierpnia 2007, 22:37:06 »
Najdłuższy utwór jaki znam (w okołorockowych granicach) to "Picasso Geht Spazieren" (Picasso idzie na spacer chyba?) Klausa Schulze, który trwa 150 minut, kuzyn maniak miał to jeszcze na 4 analogach. Słuchałem kawałek - wiadomo czysta elektronika.

Fantomas też tu miesza. Taki "Delirium Cordia" to chyba też jeden utwór (i płyta) (coś koło 75 minut). :o :o :o

A najkrótsze? Obok Frippowego 4-sekundowca mamy np.1-dnosekundowe wybryki grindcorewców (nie znam ale czytałem gdzieś) - ale to nie jest muzyka. ;)

12534
Dyskusja van der graafowa / Odp: Ciekawostki
« dnia: 23 Sierpnia 2007, 21:27:15 »
Ale mogę podrzucać to i owo? Uwielbiam takie zabawy... :)

12535
Dyskusja hammillowa / Odp: Singularity
« dnia: 23 Sierpnia 2007, 21:12:56 »
Może i lepiej by było rzeczywiście bez perkusji; w końcu "Incoherence" się broni dobrze bez bębnów; no i poprawiona wersja "Fall of the House of Usher" też dobrze bez niej brzmi. No gdyby siadł za nią Guy E. to...

12536
Dyskusja van der graafowa / Odp: Ciekawostki
« dnia: 23 Sierpnia 2007, 21:06:15 »
Kolejna porcja czasowych ciekawostek: ;D

Najdłuższe granie bez przerw (no może między nimi są łączniki w postaci imrowizacyjek):
The Sleepwalkers / Undercover Man / Scorched Earth 27:36

Najdłuższe wykonanie:
Lemmings 20:23

Pierwsza piątka najdłuższego wykonania utworu Meurglys III kształtuje się następująco:
Meurglys III 26:37 Manchester 22.11.1976
Meurglys III 26:12 Zurich 28.11.1976
Meurglys III 25:41 Nowy York 18.10.1976
Meurglys III 25:10 Londyn 21.11.1976
Meurglys III 24:26  Live in Leeds 10.11.1976.

I jeszcze takie ciekawostki:
najkrótsze wykonanie:
Meurglys III 10:17 (płynnie przechodzi w Gog 10:58) Arles 6.08.1976

Najdłuższe wykonanie z 2007 roku:
Meurglys III 17:35 Wolvewrhampton 10.04.2007

a "krakowskie" Meurglys III "tylko" 16:30. :(

I:
Meurglys III 10:56 - jedyny raz wykonany na żywo przez PH Live in Oxford New Theatre 23.03.1976 :o

12537
Dyskusja hammillowa / Odp: Singularity
« dnia: 23 Sierpnia 2007, 20:33:50 »
Ogólnie zgadzam się z Twoją recenzją.
Perkusja jest jaka jest - widocznie taką PH miał wizję. Sam jest wokalistą, może chciał zaoszczędzić, raczej sam chciał zrobić wszystko. :-[
Co do samych utworów - mam dwa odmienne zdania: zdecydowanie najlepszy jest "White Dot" - rzeczywiście to taka kropka nad i - mroczny, z dobijającym wokalem, niesamowitymi klawiszami i gitarami, wywodzi się w prostej linii z "Louse'a...", "Gog'a"; natomiast nie uważam za zły, wręcz za bardzo dobry "Vainglorious Boy" - jest szorstki , coś jak "Always is next" z "This", no i śpiew PH doskonały. Ale to moje zdanie. ;D

12538
Dyskusje muzyczne i nie tylko / Odp: Ciekawostki ogólnomuzyczne
« dnia: 23 Sierpnia 2007, 08:22:25 »
No jasne ja też wolę "VROOOMa". To prawie metal (VROOOM, THRAK). No i wydaje się chaotyczne, niezrównoważone to wszystko - a przez to jakieś świeże. A superszybki "Cage" to jest coś (bo wersje koncertowe z niby "jazzowymi partiami gitar nie podobają mi się).
"THRAKa" lubię słuchać przez słuchawki, relaksując się.
 8) ;DSwoją drogą co oznaczają te tytuły: THRAK (może od truck - jakieś auto, minivan czy coś), VROOOM (jak się gazuje silnikiem to może taki odgłos - wrum, wrum...).

12539
Dyskusje muzyczne i nie tylko / Odp: Ciekawostki ogólnomuzyczne
« dnia: 22 Sierpnia 2007, 23:19:50 »
Jest w czołówce, ale nie na 1 miejscu.

Ja mam tak:
1. Introduction:1999 (0:18) - "VROOOOM" (ep-ka, ale też się chyba liczy?) :)
2. Bude (0:30) "Happy With..." (j.w.)
3. "Radio I" (0:43) "Thrak"
4. The Power to Believe I: A Cappella (0:44) "The Power To Believe"
5. Peace - A beginning (0:49) "In the Wake of Poseidon".

Z kolei najdłuższy utwór King Crimson jaki posiadam to Zoom Zoom (44:48). Właściwie to improwizacja z 1972. Nawet jak na mnie ciężkostrawna. No i jakość nagrania słaba. :(


12540
Dyskusja van der graafowa / Odp: Ciekawostki
« dnia: 22 Sierpnia 2007, 23:05:10 »
Meurglys III (The Songwriter's Gild) (World Record, 1976)  ;D
Nie licząc suity Plaque of Lighthouse Keepers najdłuższy utwór VDGG. Tytuł Hammill zaczerpnął z średniowiecznego eposu "Pieśń o Rolandzie", który opowiada o bitwie pod Roncevaux (tak też nazywa się „bitewny” utwór z płyty VDGG „Time Vaults” - mam nawet "teledysk" do tego utworu - "wojna").
Meurglys to miecz jednego z bohaterów tej epopei. PH z kolei nazywał tak swoje gitary. W tamtym okresie (1976) był to trzeci Meurglys. W tekście piosenki Hammill opowiada o niemożliwości porozumienia się, kontaktu z drugim człowiekiem; ze swoją gitarą się czuje najlepiej, jest ona jedynym jego przyjacielem, pomaga mu przetrwać samotność, a dzięki skomponowanym na niej piosenkom może „dostać kolejną porcję papierosów”. Muzycznie utwór jest bardzo zróżnicowany. Po orkiestrowym, nieco patetycznym wstępie, następują fragmenty zdecydowanie rockowo-saksofonowe, przeplatane ostrym śpiewem i "szeptankami" Hammilla z „Meurglys’em. Końcówka (tak od 14 minuty) to...reggae (no prawie) - perkusja i organy tworzą charakterystyczny podkład pod niesamowite solówki Jaxona i Hammilla. Saksofon i gitara tworzą genialny dialog. Solówka Hammila jest ostra, nierówna, kanciasta, kłująca w uszy i mogłaby spokojnie trwać jeszcze 2 razy dłużej. Sam utwór trwa ponad 20 minut, ale na koncertach rozrastał się do prawie 30. Ach te lata 60-te...  :o :o :o
Fonetycznie Merglys to "my church".

Strony: 1 ... 834 835 [836] 837