Crystal Palace to najlepsza płyta zespołu od wielu lat. Choć bardzo elektroniczna- jednocześnie sprawia wrażenie niesamowicie poetyckiej i eterycznej. I znowu kojarzy się jak za starych dobrych czasów z twórczością kompozytora do którego panowie Horn i Veljanov bardzo często się odwoływali czyli Franza Schuberta. Jest w tej muzyce coś z najbardziej dołującego concept albumu wszechczasów czyli cyklu pieśni Winterreise z 1828 roku. Ta sama pustka i smutek podkreślone jeszcze przez zimne dźwięki klawiszy, a nad wszystkim unosi się przepiękny głos Veljanova. Jeśli chodzi o wcześniejsze płyty zespołu, Crystal Palace przypomina mi Winter Fish Testosterone- choć szkoda nie ma na niej takiego arcydzieła jakim było nagranie As it is.