Lebowski - Cienematic.
Na forum zdaje się Polset jako jedyny słuchał tej płyty i wypowiadał się w chłodnym tonie. Dla mnie jest to płyta niesamowita, doskonała, dopracowana i perfekcyjna pod każdym względem (edytorskim też, świetne wydanie). Nie mogę uwierzyć, że jest to płyta debiutancka, tym bardziej z Polski. Niesamowity klimat, dawno czegoś takiego nie spotkałem. Jak ktoś kocha filmy, muzykę progresywną w różnych odcieniach, to musi posłuchać, mimo, że album nie wchodzi od razu. Muzyka tylko na noc. Nie dziwię się, że płyta zbiera same najwyższe noty w kraju, a poza granicami też odnosi sukcesy i zbiera nagrody (nawet w Brazylii i Finlandii). Może ktoś się ze mną zgodzić lub nie, ale dla mnie takie płyty powinny być pamiętane na lata. Szkoda, że nie udało mi się dotrzeć na wczorajszy festiwal w Inowrocławiu, bo właśnie Lebowski tym materiałem otwierał cały festiwal.
Black Country Communion - 2.
Nie jest to dla mnie taki SZOK jak debiut, ale poziom jest cały czas trzymany. Drugi album jest bardziej przemyślany, ułożony, ale też różnorodny jak pierwszy, który był dla mnie gromem z jasnego nieba. "Man In The Middle", "Save Me", "Smokestack Woman" i "Little Secret" mnie powalają. Reszta też świetna.
Ta kapela to coś czego brakowało na muzycznej scenie, powrót do korzeni z lat siedemdziesiątych, blues i hardrock. Jeszcze trochę i można by pomyśleć, że już nigdy się nie będzie tak grało, a tu nie, cyk i jest Black Country Communion!