Pain of Salvation to interesująca kapela i dość popularna w naszym kraju, fanem nie jestem, ale szanuje.
Jadąc, to głównie z myślą o debiutantach, bo robią furorę. Lebowski zgarnia różne nagrody (takie np. jak najlepszy album w Brazylii i w Finlandii), co nie jest bezpodstawne, ponieważ ich album to kunszt. Wolf People, który gra coś pomiędzy blues rockiem a hard rockiem i psychodelią, pokazują, że raczej już się tak nie gra (jak na początku lat '70) i mało kto się za to bierze, a oni dają do zrozumienia, że tamten styl lekko unowocześniony wciąż zachwyca. No a legendę Dead Can Dance fajnie byłoby zobaczyć, rekomendować nie trzeba.
Pomimo tego, że to koncerty pod chmurką, to i tak jest klimatycznie, amfiteatr w parku, gdzie towarzyszy temu sielankowa wczesno jesienna atmosfera.