2035
« dnia: 28 Stycznia 2009, 18:40:29 »
Dotarłem do Budapesztu o 08.30 rano. Nic nie wskazywało na to że będzie tego dnia padać. Najpierw było krótkie zwiedzanie, potem po bilet na ulicę Ulloi. Niestety zaczęło padać i nie przestało już do wieczora. przed znalezieniem miejsca noclegowego, jeszcze mały posiłek, a potem do łóżeczka. Około 18 wyszedłem na koncert, spacerek wzdłuż Dunaju w lekkiej mżawce i dotarłem do Palce Of Arts. Ta zupełnie odmiennie jak na polskich koncertach stoiska z koszulkami i płytami nie były oblegane. Kupiłem sobie na pamiątkę Maida Vale i na koncert....
Zasiadłem wygodnie w fotelu, obok kilka pustych miejsc. Jako pierwsi punktualnie o 19.30 wystąpili Węgrzy z After Crying. Powplatane wątki z muzyki klasyczne mieszały się z progrockiem, w instrumentarium pojawiły się trąbka, skrzypce, flet, kontrabas... potem krótka przerwa.
Lekkie strojenie, kilka stuknięć w klawisze i zaczęli...
Peter zasiadł po lewej stronie, pośrodku perkusista, po prawej za to Hugh Banton. On rozpoczął grą na organach, Peter zawtórował dźwiękiem pianina. Zaczęło się Interference Patterns.
(In the) Black Room wywołał uśmiech aprobaty po zaśpiewaniu pierwszych wersów...Potem Peter zaczął kombinować z gitarą i efektami dźwiękowymi...który tutaj włączyć żeby dobrze zabrzmiało ? Tak przeszliśmy do Lemingów. Po pełnej chaosu części środkowej, nastąpiła typowa warszawska jesień... Jaka nam kolej rzeczy jeśli nie spróbować...wyciszało się to powoli, wyciszało...Następnie Guy Evans zaczął szybko uderzać w talerz...transowo...do tego organy...parę dźwięków na strunach...I can remember it so well...Gra świateł dużo lepsza jak w Pradze...i zrobiło się magicznie. Dźwięki prawie jak z Out of Water czy Fireships. All thath Before przeleciało szybko i zaczęło się coś na co czekałem. Existance is a stage on which we pass... Głos już nieco rozgrzany poprzednimi piosenkami zabrzmial potężnie. W 5 minucie i 10 sekundzie Peter grając solo znalazł się na tyle daleko od mikrofonu, że pędem wracał by zaśpiewać.. Even if there was a heaven when we die...Co wywołało lekki uśmiech u mnie na twarzy. Dalej gdy Hammill zaśpiewał wers Though the towers of the city are denied to we men of clay still we know we shall scale the heights some day. Frightened in the...dało się słyszeć kilku Węgrów nieśmiało nuicących Silence... peter zagrzmiał potężnie chwilę później...SILENCE...To rozgrzało na dobre budapesztańską publiczność.W Sleepwalkers urządził słynny balecik za perkusją...