Wspaniała recenzja.
I mała prośba - jak się da to pisz też w innych wątkach.
Jaka tam wspaniała, wyrywkowe wspomnienia
. Oczywiście, w miarę czasu i możliwości będę się starał głos zabierać
Co do ściany dźwięku to się natomiast nie zgadzam bo ja każdy instrument bardzo dobrze słyszałem i w moim odczuciu nic się nie zlewało ale beat w „A Place to Survive” odczuwałem aż w płucach.
Nie dokładnie miałem to na myśli
. W rzeczy samej chodziło mi o zwykły czad, hałas, który na początku koncertu mógł lekko wgnieść w fotel
. Sam riff utworu, organy Bantona, beat Guya i momentami krzyk Petera kładzie na łopatki. W sumie jest to numer sam w sobie dość prosty, nawet trochę toporny, ale o zlewaniu się dźwięków nie ma mowy, tym bardziej, że uwagę łatwiej podzielić na trio.
Ja odniosłem wrażenie, że gitara mu fałszowała i nie potrafił wydobyć odpowiednich dźwięków - to samo można zobaczyć na video z Umbertide.
Kwestia Hammilla i jego gitary w poszczególnych utworach na żywo wzbudza kontrowersje, nie oszukujmy się
, jednak nie szkodzi, może nawet dobrze, jest w tym swego rodzaju smaczek. Meurglys III... hmmm... pojawienie się w setliście było dla mnie sporym zaskoczeniem. Z perspektywy czasu moim zdaniem wykonanie kompozycji nie było jakieś fascynujące, akurat ten utwór daje spore możliwości do manewru i za każdym razem można go zagrać lepiej. Jednak było kapitalnie, jeszcze większy 'brud' niż w wersji pierwotnej.