Co to znaczy,że chcieli się stać Zappą ?
Frank Zappa będący genialnym kompozytorem mógł tworzyć praktycznie dowolny rodzaj muzyki i zawsze brzmiało to rewelacyjnie, ponieważ słychać, iż żadne z jego eksperymentów nie są robione na siłę, najprawdopodobniej bawił się nieźle komponując różne ciekawe dźwięki.
Muzycy VdGG też postaniwili "zaszaleć" tworząc muzykę inną niż zwykle, ale niestety talentu zabrakło.
Całość jest wymuszona jak gra Hammilla na gitarze, a niektóre kompozycje (jak na przykład "Smoke") wyszły im bardzo prymitywne.
Można więc to podsumować hasłem: "Jeśli nie potrafisz, nie pchaj się na afisz".
Zappa potrafił, oni nie.
Co Ja myślę o nowym albumie VdGG wszyscy wiedza Ale chciał bym się odnieść do Zappy
Zawsze uważałem,że zdanie iż grał rożne gatunki muzyki i że tak zmieniał style jest przesadzone. Jedyny album na którym jest coś zupełnie innego to "Francesco Zappa" Napisane prze Ciebie zdanie idealnie pasuje do solowej kariery PH. On faktycznie grał rożne gatunki
Frank Zappa to istny tygiel przeróżnych stylow muzycznych. Z Hammillem nie sposób to porównać , Peter jednak generalnie trzyma się estetyki rockowej , aczkolwiek w różnych odcieniach , z pewnymi wyjątkami. U Zappy jest to doprowadzone niemal do ekstremum , ponadto niezwykle konsekwentne i pomimo pozornego chaosu koherentne.. Te przeróżne style , które przewijają się w jego twórczości to po prostu pastisze różych gatunków i stylow muzycznych np country ,,Rhymin man'' , rapu ,,Promiscuous'' , disco ,,Dancing fool'' aż po muzykę dodekafoniczną ,,Project x'' , a można by tu wymieniać w nieskończoność. Płyta ,,Francesco Zappa'' to bynajmniej nie wyjątek , jeszcze w 1968 roku nagrał on płytę ,,Cruisin with Ruben and the Jets'' wyłącznie z pastiszami muzyki rozrywkowej z lat 50-tych i 60-tych , inna sfera to muzyka jazz-rockowa ,,Hot rats'' , Waka jawaka'' lub ,,Grand Wazoo''. Nie można zapominać o płytach , które nie miały już niemal nic wspólnego z estetyką rockową : ,,London Symphony Orchestra'' - 2 albumy , wspomniany wyżej ,,Yellow shark'' czy też ,,Civiliziation - phase III''. Warto także wspomieć o prekursorskim albumie ,,Jazz from hell'' (jeden z pierwszych w historii muzyki albumów nagranych w całości na synclavier , drugim był świetny album Eddiego Jobsona ,,Theme of secrets'' a pierwszym ... ,,Francesco Zappa'' , notabene stylistycznie zupełnie inny niż ,,Jazz from hell'') , możnaby tak wymieniać jeszcze dość długo. Rozrzut zaiste przeogromny.
Na najnowszej płycie VdGG te eksperymenty stylistyczne nie są z pewnością jakimś pastiszem ale raczej szukaniem swojej tożsamości stylistycznej. Właśnie te kompozycje wypadły na albumie dość blado i jałowo.