Menu

Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.

Pokaż wiadomości Menu

Pokaż wątki - Sebastian Winter

#121
Oto mój subiektywny przegląd plyt które w 21 wieku zrobiły na mnie największe wrażenie bądź w jakiś sposób wpłynęły na moje Zycie. ( w 21-szym  znaczy to od roku 2000 do 2009- wiem ze powinno się liczyć od 2001 lecz to właśnie rok 2000 zaczął dla mnie nowe stulecie- poza tym 1-dynka została zastąpiona przez dwójkę wiec tym bardziej wymowa symboliczna tej daty jest wielce charakterystyczna)



1.Peter Hammill- Thin air- wiem ze to nowa płyta lecz jeszcze żadne  dzieło  mistrza mnie tak nie powaliło ( nie licząc tych klasycznych of course) Jest to album który najlepiej podsumowuje wszystko to co mnie w ostatniej dekadzie spotkało- a to chyba w muzyce jest najważniejsze....
2. Lacrimosa i Fassade- tutaj każdy komentarz jest zbędny- po prostu arcydzieło
3.The Cure- Bloodflowers- płyta od której zaczął się dla mnie 21 wiek-  nigdy nie zapomnę slow które wypowiedział mój znajomy po wydaniu tego krążka : ,,Może już nigdy nie będzie lata......" o tym właśnie jest ten album
4 Interpol- Turn on the bright lights – płyta która przywróciła we mnie wiare w nową muzykę rockową.....dla wszystkich fanów Joy Division i  zimnej fali rzecz obowiązkowa. ..można słuchać do przedawkowania
5.Mars Volta- Deloused In the comatorium – największe muzyczne objawienie dekady...
6. Riverside-  Second life syndrome- jedyny polski album na tej liście.....muzyka pełna patosu, poruszających solówek no i genialnych tekstów Mariusza Dudy pod którymi mógłbym się podpisać
7. Porcupine tree i Fear of the blank planet- zawsze lubiłem to metalowe oblicze zespołu a to jest plyta na której zostalo ono doprowadzone do perfekcji
8.Archive i You  all look the same to me- połączenie muzyki spod znaku Floydów  i elektronicznej dekadencji  lat 80-tych dalo chyba najbardziej emocjonalny album dekady...no i do tego te slowa w Again: If I was to walk away  From you, my love, Could I laugh again....- bez komentarza
9. Radiohead i Kid a – znakomity przykład jak rockowo może wyglądać muzyczna awangarda czasami nawet spod znaku warszawskiej jesieni
10. Nick Cave i No more shall we part-  jedna  z tych płyt których powinno się słuchać w absolutnych ciemnościach myśląc o tej  która już zawsze będzie out of reach


I na koniec małe  podsumowanie:
 
Płyta Dekady: Thin air
Artysta dekady- Peter Hammill
Przebój dekady: Again ( Archive)
Debiut dekady: Interpol i Turn on the bright lights

I tyle...........


#122
Inni wykonawcy / Eloy- nowa plyta
11 Wrzesień 2009, 14:31:58
za rockserwisem:

Jeszcze pod koniec tego roku ukaże się pierwsza po jedenastoletniej przerwie studyjna płyta Eloy, jednego z najpopularniejszych niemieckich zespołów lat 70., zatytułowana "Visionary". Jak czytamy na oficjalnej stronie grupy, zapotrzebowanie na nową muzykę oraz pozytywne reakcje fanów docierające z całego świata spowodowały, że założyciel zespołu, gitarzysta i wokalista Frank Bornemann, postanowił ponownie zjednoczyć członków Eloy i wspólnie zabrać się do pracy nad nowym materiałem, którego wydanie uświetni 40. rocznicę powstania tej niemieckiej grupy. Na płycie udało im się uchwycić ducha wczesnych lat działalności, nie zawiodą się więc ci, którzy szukają w muzyce emocjonalnych, symfonicznych brzmień, pulsujących rytmów i potężnych gitar.

Oprócz nowego albumu, przygotowywane jest także dwupłytowe wydawnictwo "The Legacy Box", pierwsze oficjalne DVD w karierze Eloy. Będzie to film dokumentalny przedstawiający całą historię zespołu, wzbogacony klipami wideo, nagraniami z koncertów, występami telewizyjnymi i wywiadami. Wydanie DVD planowane jest na wiosnę 2010 roku.


 
Polset sie ucieszy 0=0
#123
Ankiety różne / najlepszy Tangent
31 Sierpień 2009, 21:33:22
Ankieta dla Ceizuraca- bo on bardzo ten zespol lubi....wybieramy tylko jeden album 0=0

ja glosuje na A Place in the Queue - bez watplowosci ich najlepsza plyta
#124
Inni wykonawcy / Nowy tangent
29 Sierpień 2009, 23:04:17
nowa plyta Tangent nazywac  sie bedzie Down And Out In Paris And London( zupelnie jak powiesc Orwella) i ukaze sie 16 listopada...Ceizurac sie ucieszy  0=0
#125
Ankiety różne / najlepsi gitarzysci wszechczasow
20 Sierpień 2009, 10:58:56
podajemy 10 ukochanych gitarzystow wszechczasow (w kolejnosci od 1 do 10  ;D )  0=0

1.David Gilmour- Pink Floyd - za najbardziej poruszającą solowke wszechczasow czyli Comfortably numb- wersja z PULSE)
2. Robert Fripp- KC- za wszystko
3 Steve howe- yes za solo w Sibrian Khatru
4 Alex Lifeson-Rush- za solo w YYZ
5.Zappa- za wszystko
6. Latimer- za solo w Ice
7.Steve Hackett- za jego gre na Selling i przede wszystkim za Ripples gdzie w znakomity sposob uzupelnia sie z klawiszami Banksa
8. Mikael Akerfeld- Opeth- za wszystko- uwielbiam jego gitare
9.Piotr Grudziński - Riverside- za genialny feeling( a poza tym to jedyny muzyk z 10-tki ktorego znam osobiscie 0=0 )
10.Steven Wilson- za zmasowany atak gitarowy w Russia on ice


Ph nie wymienilem bo dla mnie to przwede wszystkim wokalista i kompozytor- zreszta sam PH uwaza sie za gitarzystę rytmicznego  0=0
#126
wiem ze GG to niezbyt popularny zespol i czesto musial ustepować pola takim gigantom rocka jak Genesis czy floydzi lecz nie mozna zapomnieć ze Olbrzymi to chyba jedyna obok KC  ktora az w takim stopniu rozszerzyla granice rocka......

Uwaga : glosujemy tylko na plyty studyjne
#127
Dyskusje mało muzyczne / cos dla ciezuraca
17 Czerwiec 2009, 16:12:37
skarbnica dla wszytskich fanow Becketta ( czyli dla Michala i mnie)

http://www.samuel-beckett.net/#x4
#128
 1. Hemlock
2. Invisible Ink
3. Sci-Finance (revisited)
4. This Book
5. Time to Burn
6. Auto
7. Vote Brand X
8. Sun City Nightlife
9. The Play's the Thing
10. Under Cover Names
11. Smile
12. Time to burn (instrumental)
#129
1. Too many of my Yesterdays
2. Faith
3. Empire of delight
4. Silver
5. Beside the one you love
6. Other old cliches
7. Confidence
8. Sleep Now
#130
Ankiety różne / Yes po trzykroć
27 Maj 2009, 12:49:39
Yes czyli obok VDGG genesis i Floydow moj ukochany zespol artrockowy- mysle ze ankieta mu sie z pewnoscią nalezy O0 O0 O0 0=0

ja glosuje na

1. Close to the edge- bo to arcydzielo.....nawet gdyby tam byla tylko ta suita to bym maksymalną ocenę przyznał
2.Relayer - uwielbiam te jazz rockowe improwizacje w Sound Chaser
3. Fragile- za "Heart of the Sunrise
#131
ankieta specjalnie dla Polseta ;D ;D ;D

choć nie tylko...ja na przyklad sluchanie dobrej muzyki zacząlem wlaśnie od tego zespolu stąd duzy sentyment...takie albumy jak Rage in Eden czy tez Quartet to pop- rock najwyzszych lotow nie wspominajac o slynnej Viennie.

PS: glosujemy tylko na klasyczne albumy studyjne z okresu 77-86.... 0=0 0=0

ja wybieram Rage in Eden- za dekadencję i
Systems of Romance- bo Johna Foxxa tez trzeba docenić( poza tym to swietna plyta) O0 O0
#132
R E G U L A M I N

1. Każdy uczestnik chcący wziąć udział w rankingu musi ocenić wszystkie utwory Van Der Graaf Generator.
2. Oceniamy w skali 1-10*:
a) Skala dotyczy wyłącznie dorobku VDGG;
b) oceniamy utwory w obrębie całej skali, czyli musimy użyć tych wyższych, jak i niższych not (to jest niezbędne przy wyłanianiu średniej). Natomiast każdy już sobie wyznaczy, jakich ocen będzie najwiecej, a jakich najmniej.
*c) wyjatkiem są 3 utwory, którym przyznajemy 11, 12 i 13 punktów - czyli naszym największym faworytom (pomysł zrodził się tylko po to, by uniknąć remisów na podium tabeli, które w wielu przypadkach miałyby średnią 10,0).
3. Prowadzący zlicza średnia wszystkich utworów i układa listę utworów VDGG.
4. Nie ma punktu czwartego.
5. Ranking pozostaje aktualny. W każdej chwili może swe ocenki dopisać nowy uczestnik. W takich przypadkach prowadzący będzie aktualizował zestawienie.




1. Darkness (11/11)
2 Refugees
3. White Hammer
4. Whatever would Robert have said?
5. Out of my Book
6. After the Flood

Zasady są chyba jasne; ranking oceniamy podobnie jak to było przy płytach VDGG (+ punkt 2c); głosujemy na utwory, które były na oryginalnej wersji danej płyty - bez dodatkowych kawałków na remasterach itp.

#133
ja sobie zaczekam az w rockserwisie sie pojawi O0 0=0
#134
Dyskusja hammillowa / Loops and Reels (1983)
06 Styczeń 2009, 11:38:59
Co sądzicie o płycie Hammilla Loops and Reels?....chyba najdziwniejszej rzeczy jaką Mistrz nagrał. Mnie ten album bardzo się podoba, choć muszę przyznać iż kiedy go pierwszy raz usłyszałem byłem nieco zaskoczony. Myślę iz album ten zyskuję z kazdym przesłuchaniem, poza tym ja bardzo lubie te Hammillowskie eksperymenty.
#135
Ankiety hammillowe / Enter K czy Patience
03 Styczeń 2009, 11:53:14
ja stawiam na Enter K..przede wszystkim za poruszające Dont tell me i Happy hour, albo dynamiczne paradox drive....
#136
Ankiety hammillowe / Hammill lat 90-tych
23 Grudzień 2008, 13:40:08
ja nie mam żadnych wątpliwości:
1.Out of Water- pierwszy album Hammilla jaki sobie kupilem...a poza tym jest tutaj  A way out
2. Typical bo to najlepszy koncertowy album lat 90..a wykonanie A way out powala
3. This- bo to piękna płyta jest
#137
Ankiety hammillowe / solowy Hammill w 21 wieku
18 Grudzień 2008, 14:57:11
ja glosuje na Incoherence- bez 2 zdań arcydzieło
#138
Recenzje i opisy płyt VdGG / Still life
14 Grudzień 2008, 14:31:26
Still life to druga po Godbluff plyta reaktywowanego w 1975 roku Van der graaf generator. I znowu panowie uraczyli nas albumem genialnym, pełnym patosu, bolu i cierpienia....albumem który w niesamowity sposób opisuje bezsens codziennej egzystencji ukazując człowieka całkowicie zagubionego w otchlani życia. Właściwie każda nuta tego wydawnictwa sprawia wrażenie iż była nagrana z czystej potrzeby serca...tutaj nie ma miejsca na zimną kalkulację....
Nad calą tworczością VDGG unosił cie zawsze mrok spowijający ludzkie dusze- w przypadku tej plyty jest go znacznie więcej.
Co słychać już na samym początku gdy rozpoczyna się podniosła kompozycja Pilgrims . Warto tu zwrócić uwagę na znakomitą partię saksofonu Jacsona...I jeszcze ten tekst Hammilla-' I rise from lifelong sleep'...
Dalej mamy najlepszą według mnie pieśń na tym albumie czyli fragment tytułowy. Jest tutaj wszystko za co zawsze ceniłem muzyków Van der Graafa czyli monumentalny organowy klimat i wszechogarniający nastrój mroku. Pamiętam gdy na koncercie w Bydgoszczy Hammill śpiewal ostatnie wersy tego arcydzieła...' Hers forever, hers forever hers forever in still life' to z pewnoscią była jedna z najpiękniejszych chwil mojego życia.
Pod numerem trzecim kryje się znakomita La Rossa będąca najbardziej dynamiczną kompozycją na tej płycie pełna rockowego zgiełku i imrowizowanych partii sekcji rytmicznej.
Druga strona tego albumu zaczyna się od przejmującego My Room (Waiting for Wonderland)ktory opowiada o życiu pełnym samotności i strachu przed tym co może się wydarzyć. Calość okraszona jest delikatnymi dzwiękami Hammonda wspomaganego przez saksofon.
Na sam koniec panowie zostawili nam kolejne arcydzieło czyli Childlike Faith in Childhood's End...rozwinietą kompozycję w której aż roi się od szybkich zmian tempa i szaleńczych popisów Jaksona. Swojego czasu był to mój ulubiony fragment Still Life.
Reasumując kolejna wielka plyta VDGG.
#139
Recenzje i opisy płyt VdGG / Present
14 Grudzień 2008, 12:20:21
Gdy przed kilku laty dowiedziałem się iż legendarna grupa Van der Graaf Generator zamierza się reaktywować z początku byłem bardzo sceptyczny...Wszyscy przecież pamiętamy niezapomniane arcydzieła zespołu z lat siedemdziesiątych takie jak chociażby Pawn hearts albo Godbluff. Tamte płyty elektryzowały nas swoją magią przenosząc słuchaczy w świat mroku i rozpaczy- ważną rolę odgrywały tu teksty autorstwa Hammilla- nikt tak jak on nie potrafił w tak przejmujący sposób opowiadać o utraconej miłości czy też apokaliptycznej wizji świata.
Teraz muzycy mieli powrócić po ponad 30 latach i to oryginalnym składzie- zaraz wiec powstało pytanie czy nowe dokonanie grupy będzie można postawić na równi z dziełami z przeszłości. Wątpliwości nie miałem tylko co do jednej kwestii: to z pewnością nie był skok na kasę w wykonaniu panów Hammilla, Bentona, Jaxona i Evansa...no bo przecież pieniędzy ze swojej twórczości nigdy za dużo nie zarobili, wiec w grę mogło wchodzić jedynie czyste pragnienie sztuki i chęć wspólnych występów po latach.
W 2005 roku podwójna płyta zatytułowana znacząco Present wreszcie się ukazała. Nigdy nie zapomnę tego dreszczu emocji jaki towarzyszył mi wkładaniu albumu do odtwarzacza. No bo przecież z dawna zapomniana legenda powracała a dla kogoś kto wychował się na takich rzeczach jak Pawn hearts czy still life nie było to bez znaczenia.
Pierwsza blaszka ze słowem Songs w podtytule zaczyna się od delikatnych dźwięków Hammonda i pobrzdękiwań perkusji. Zaraz jednak wchodzi głos Hammilla i już wiemy iż nie tracimy czasu słuchając tego albumu. Every Bloody Emperor bo tak nazywa się ta kompozycja to wspaniała majestatyczna ballada w bardzo Hammillowskim stylu. Szczególnie warto wyróżnić cześć środkową będącą pełną klawiszowych uniesień improwizacją.
Słuchając drugiego kawałka czyli Boleas Panic wprost nie mogłem uwierzyć bo to jedna z niewielu kompozycji nie napisanych przez Petera Hammilla a nagranych pod szyldem VDGG- autorem tego fragmentu jest bowiem David Jaxon i naprawdę to słychać: główną rolę pełnią tu dźwięki jego saksofonów a całość posiada senny nieco oniryczny klimat. Lecz to tylko cisza przed burzą bo za chwilę zaczyna się Nutter Alert- mój osobisty faworyt. Tutaj znowu pierwsze skrzypce odgrywa Jaxon a do tego dochodzi jeszcze neurotyczny glos Hammilla i niepokojące klawisze.
Druga połowa pierwszego dysku zdominowana jest przez piosenki dynamiczne: najpierw ostre dźwięki gitary oznajmiają początek mrocznego Abandon ship! a juz za chwilę mamy do czynienia z kakofonicznym i brutalnym In Babelsberg przypominającym czasy solowej płyty Hammilla Nadirs Big chance. Całość kończy przepiękna ballada On the beach i tylko szum odległych fal zdaje się wyrywać nas z tych 38 minut.
Płyta druga zatytułowana Impros przynosi nam zgodnie z nazwą ponad godzinę niezwykłych improwizacji w których każdy z muzyków ma okazję zaprezentować swoje umiejętności. Jak można łatwo wywnioskować nie jest to muzyka łatwa ale czyż Van der graaf Generator nie przyzwyczaił nas do takich dźwięków?. Mamy do czynienia z nastrojowymi fragmentami rodzaju Sky movs czy tez z przedziwnymi konstrukcjami jak chociażby Architectural Hair. Duzo w tym albumie jazzowego feelingu ale to chyba nie powinno fanom VDGG przeszkadzać.
Podsumowując Present to bardzo udane wydawnictwo choć po pierwszym przesłuchaniu może nieco odstawać od arcydzieł sprzed 30 lat. Jednak nie zapominajmy iż tamte czasy juz bezpowrotnie minęły a my dostaliśmy wspaniały album doskonale rozumiejących się muzyków. Czegoż chcieć jeszcze?
#140
Recenzje i opisy płyt VdGG / Godbluff
11 Grudzień 2008, 21:34:16
Czarna ascetyczna okładka na ktorej widać tylko tytuł płyty i nazwę zespołu. Stanowi ona zupełne zaprzeczenie psychodelicznych obrazków Paula Whiteheada pojawiających się na poprzednich albumach grupy...ale jakaś zmiana musiała przecież nastąpić ...bo jakby nie patrzeć Godbluff to pierwsze dzieło zespołu wydane po blisko 4 letniej przerwie. Wiele się przez ten czas działo głównie w obozie Petera Hammilla który do 1975 roku zdołał nagrać az 4 solowe płyty nie zawsze pokrywające się pod względem muzycznym z VDGG.
W koncu jednak panowie postanowili znowu wspólnie tworzyć i po kilku miesiącach wytęzonej pracy na rynku pojawił się album zatytulowany Godbluff.
Jak można się było domyślać te 4 lata zrobily swoje i muzyka zawarta na tym wydawnictwie w dużym stopniu różni się od chociażby Pawn Hearts. Przede wszystkim są to dzwięki o wiele bardziej dynamiczne i ostrzejsze niż wszystko co muzycy dotychczas nam proponowali. Więcej jest w tych kompozycjach chaosu który jednak ma swój wyraźny cel i miejsce. Nie zmienia to oczywiście sytuacji iż Godbluff to obok wspomnianych wyzej serduszek i Still life moja ulubiona płyta Van der graafów.
Album zaczyna się od najbardziej przystępnej pieśni na tym wydawnictwie czyli Undercover man. W tym fragmencie znajdujemy właściwie wszystko za co fani rocka progresywnego tak bardzo zespól pokochali. Mroczne klawisze Bentona okraszone niesamowitym śpiewem Hammilla no i oczywiście porywający saksofon Jacksona. Wyjątkową uwagę zwróciłbym tutaj na sam pczątek tej kompozycji gdy Hammill na granicy szeptu intonuje pierwsze wersy ' Here at the glass, all the usual problems, all the habitual farse...'
Cienie bezgwiezdnej nocy zaczynają na nas opadać już w drugim fragmencie płyty czyli Scorched earth. Jeden z najmroczniejszych momentów w całej historii grupy z parazającym aczkolwiek trochę enigmatycznym tekstem Mistrza. Mamy tutaj przede wszystkim znakomitą partię Jacksona która nadaje calej pieśni charakteru niemalże mistycznego.
Druga część Godbluff zabiera nas w przerażającą podróz w głab najciemniejszych otchłani ludzkiej duszy wyciągając na światło dzienne wszystko to o czym nie chcemy nawet pamiętać.
Najpierw słuchamy Arrow, podyszyta strachem kompozycja ukazuje nam mroki sredniowiecza z charakterystyczną dla Hammilla Lekką szczyptą ironi. Muzycznie to z pewnością najtrudniejszy w odbiorze fragment albumu, pelen jazzowych improwizacji i wszechobecnego nastroju grozy...
Na samym końcu plyty muzycy zaprezentowali nam prawdziwą mini-suitę, 10 minutową kompozycję Sleepwalkers. Gdy tylko ją uslyszałem po raz pierwaszy, to zawsze Lunatycy kojarzyli mi się z opuszczonym cmętarzyskiem na którym strzygi i inne stwory rozpoczynają swój upiorny taniec. Wiem ze to może zabrzmiec trochę infantylnie ale taka jest ta muzyka. Pod względem dzwiękowym mamy to do czynienia z nastrojem dekadeckiego kabaretu gdzieś z końca XIX wieku... No i ten niesamowicie agresywny spiew Hammilla rozpoczynjący się okoła 7 minuty. prawdziwe cudo...
Pozycja obowiązkowa.