"Ship of Fools" - polskie forum VdGG / PH
Inni artyści / Dyskusje różne => Ankiety różne => Wątek zaczęty przez: Hennos w 22 Września 2007, 21:42:32
-
Jak w temacie ;D
Na pierwszy rzut szarej komórki wymieniam:
"Abacab", Genesis i "Big Generator", Yes.
Może da się zrobić listę "kiszek" dla nowicjuszy, dzięki czemu oszczędzą kasę i ich nie kupią :)
-
Pink Floyd "More", "Obscured By Clouds"; Dream Theater "Wszystko" (hihihi... ;D) - tyle mi na razie przychodzi na myśl...
i mała rada dla PH-maniaków, którzy lubią piosenki, a nie szalone rzeczy: "Loops and Reels", "Sonix" i "Unsung" - ja się przyznaję - bardzo lubię tę trzecią kategorię muzyczną Hammilla (obok spokojniejszej - balladowej i ostrzejszej - czytaj "Nadir", "Noise" itp.). :) :) :)
-
Dream Theater "Wszystko" (hihihi... ;D) - tyle mi na razie przychodzi na myśl...
Offtopic! ;D
Chodziło mi o płyty zacnych wykonawców! ;D ;D ;D
To jeszcze może dodam "The Prodigal Stranger", Procol Harum. Niestety płyty "The Well's on Fire" nie znam, więc się nie wypowiem.
-
Ok zgadzam się, nie doczytałem o zacnych... :o
-
Ok zgadzam się, nie doczytałem o zacnych... :o
Wybaczam ;D
-
Emerson Lake & Palmer- Love Beach
Yes- Union, cyferki...
King Crimson- Beat
-
Emerson Lake & Palmer- Love Beach
Ale okładka jest genialna! ;D ;D ;D
King Crimson- Beat
Też na początku nie lubiłem tej płyty, ale po wsłuchaniu się stwierdzam, że nie jest taka zła...
Na pewno nie jest moim zdaniem beznadziejna.
-
Ale moim zdaniem na pewno nie jest godna aby nosić nazwę King Crimson. Ma tam swoje chwile ale ugólnie to najgorsza płyta wydana pod szyldem KC. A co do Genesis to dla mnie po płycie Wind and Wuthering zespół nazywa się po prostu Phil Colins Band
-
Ale moim zdaniem na pewno nie jest godna aby nosić nazwę King Crimson. Ma tam swoje chwile ale ugólnie to najgorsza płyta wydana pod szyldem KC.
No to Adrian Belew Band :)
Owszem, też sądzę, że to najgorsza płyta KC.
Ale do takiego "Abacab" sporo jej brakuje :)
A co do Genesis to dla mnie po płycie Wind and Wuthering zespół nazywa się po prostu Phil Colins Band
No, bo Stefka zabrakło... :(
Też się w sumie zgadzam.
Ale "We Can't Dance" to było niezłe zaskoczenie...
-
Jeszcze mi się przypomniało, że Giant for a day zespołu Gentle Giant to też delikatnie mówiąc była wpadka a przecież zespół rangi VdGG czy KC
-
Ale moim zdaniem na pewno nie jest godna aby nosić nazwę King Crimson. Ma tam swoje chwile ale ugólnie to najgorsza płyta wydana pod szyldem KC.
Racja nie jest godna nazwy KC - ale np. Requiem uwielbiam (to taki nieliczny improwizacyjny kawałek KC z lat 80-tych)
-
Requiem także lubię.
Na następnej płycie jest "Industry", mocna rzecz :)
-
Tak cała druga strona 3 płyty z kolorowej trylogii jest genialna :), bo z pierwszej połówki to tylko Sleepless lubię (ten bas Levina! :o). A te industrialne kawałki są niesamowite 8). W wersji remasterowanej w dodatkach powalają mnie remixy Sleepless (ale czy to jeszcze rock czy pop?) i te zgrzytające gitarki-wiertarki (kłania się koncert z Japonii gdzie Adrianek używa takiej wiertareczki do obsługi gitareczki ;D ;D ;D).
-
A i owszem, mam kasete video "Live in Japan", gdzie wiertareczkę także można zobaczyć ;D
"Three Of A Perfect Pair" to moja ulubiona płyta z "kolorowej trylogii".
-
Ja wolę Discipline. A Indiscipline to chyba ich najlepszy utwór z tego okresu...
-
Ja wolę Discipline. A Indiscipline to chyba ich najlepszy utwór z tego okresu...
Mnie niezbyt "Matte Kudasai" się podoba...
-
E tam - to fajna balladka i tyle, a reszta to taki techniczny KC, gdzie każda nutka wyliczona jest co do milisekundy i broń boże się pomylić to Fripp zaraz strofuje... ;D
-
Na mnie "Matte Kudasai" działa jak kołysanka, zawsze zasypiam w czasie słuchania :D
-
No to Indiscipline potem Cię rozbudzi i dalej słuchasz co? ;
-
No to Indiscipline potem Cię rozbudzi i dalej słuchasz co? ;
A i owszem ;D
-
A ja też chyba już idę spać... Oczy na zapałkach a rano trza wstać...
-
A ja też chyba już idę spać... Oczy na zapałkach a rano trza wstać...
A nie mówiłem?
Już sam tytuł "Matte Kudasai" działa na człowieka usypiająco ;D ;D ;D
-
Zdecydowanie zgadzam się Indiciplene to chyba najlepsza "piosenka" tego okresu. Zresztą jeśli chodzi o ten kolorowy okres to najbardziej lubie słuchać ich koncertowych płyt np. VROOM VROOM, poza tym IMHO jest tam chyba najlepsza wersja schizofremika jaką słyszałem
-
Zdecydowanie zgadzam się Indiciplene to chyba najlepsza "piosenka" tego okresu. Zresztą jeśli chodzi o ten kolorowy okres to najbardziej lubie słuchać ich koncertowych płyt np. VROOM VROOM, poza tym IMHO jest tam chyba najlepsza wersja schizofremika jaką słyszałem
A i owszem, zgadzam się.
Osobiście używam określenia "utwór", to do wszystkiego pasuje :)
-
Określenia tegu uzylem zartobliwie :)
Co do tych beznadziejnych płyt to chciałbym podkreślic ze wlasciwe tylko Hammill nie uległ temu zeby pisac pod publike i wymoga czasow a jesli nawet to robil to bylo to z zupelna swiadomoscia np. Paiting by Numebers dokladnie opisuje o co wlasciwie w tym wszystkim chodzi. Przewrotnie Jon Anderson twierdzi teraz, ze okres cyferek byl najlepszym dla zaspolu a topograficzne oceany to byla zupelna pomylka, jednak gdy bylem na koncercie YES w Pradze to na szczescie grali utwory tylko z lat 70. Przy And You And I to prawie się poplakalem, najcudowniejsza wersja jaką słyszałem
-
Muzycy często różne dziwne rzeczy mówią.
Np. Gilmour nie przepada (oględnie mówiąc) za suitą "Atom Heart Mother".
(Ale to fakt chyba powszechnie znany).
-
Dołożę jeszcze King Crimson "Earthbound" - głównie ze względu na słabą jakość dźwięku.
-
Myśle ze do tego wątku bedzię pasować ;>
Dream Theater - (Cala dyskografia) fuuuujjjjjjjjjjj !
The Mars Wolta - (zobacz wyżej)
COMA -II-
Co do Gentle Giant to nie zgodze sie ze trzymali wysoki poziom jak np KC, Camel czy VDGG, GONG..moze w tamtych czasach..obecnie GG zalega to taką pajęczyną że koparka by musiała podjechać..to taki żart..
KC "Beat" tak zjechana przez Was..przeciez ona stoi o 2 klasy wyzej od wymienianych plyt..
Ja bym dodal CAMEL "Single Factor" taki swoisty romans z owczesnym popem, utwory budowane na lichej konstrukcji modnego podówczas popu spod znaku APP..no ale to tylko jedyne nie udane płyciwo GENIALNEGO bandu.
ELP wlasciwie wszystko po Trilogy..bylo nie warte korzystania ..z prądu..to taki żart
Nie bede wymienial slabszych lp. zespolow w rodzaju Yes, Jethro Tull, Genesis, nie wracam do nich, a wymienianie jakiejs slabszej pozycji byloby by zupelna strata czasu.
-
Myśle ze do tego wątku bedzię pasować ;>
Dream Theater - (Cala dyskografia) fuuuujjjjjjjjjjj !
Zgadzam się ;D
The Mars Wolta - (zobacz wyżej)
Jeśli chodzi o kapele The Mars Volta, to się nie zgadzam :)
COMA -II-
Prawde mowiąc, to wcale ich nie znam, chociaż to tak popularna kapela :)
Co do Gentle Giant to nie zgodze sie ze trzymali wysoki poziom jak np KC, Camel czy VDGG, GONG..moze w tamtych czasach..obecnie GG zalega to taką pajęczyną że koparka by musiała podjechać..to taki żart..
KC "Beat" tak zjechana przez Was..przeciez ona stoi o 2 klasy wyzej od wymienianych plyt..
Ja bym dodal CAMEL "Single Factor" taki swoisty romans z owczesnym popem, utwory budowane na lichej konstrukcji modnego podówczas popu spod znaku APP..no ale to tylko jedyne nie udane płyciwo GENIALNEGO bandu.
ELP wlasciwie wszystko po Trilogy..bylo nie warte korzystania ..z prądu..to taki żart
Nie bede wymienial slabszych lp. zespolow w rodzaju Yes, Jethro Tull, Genesis, nie wracam do nich, a wymienianie jakiejs slabszej pozycji byloby by zupelna strata czasu.
Ja Beat aż tak bardzo nie zjechałem, chociaż to najsłabsza płyta KC.
Tak, zgadzam się z oceną "Single Factor".
No, a jeślli chodzi o ELP, to nie zapominaj o genialnej płycie "Love Beach" ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D
-
Ja osobiście jeśli miałbym wskazać na King Crimson, to bez zastanowienia wskazałbym "In the wake of poseidon". Płyta nagrana jakby na siłę, sporo odniesień do debiutu, właściwie one same się nasuwają. Nawet pierwsze rotacje w składzie nie najlepiej odbiły się na albumie. Fakt, że to skład na płytę studyjną nie jest bez znaczenia. Gdy ktoś ją usłyszy przed "In the court of the crimson king" (jest ktoś taki ? ??? ), to może się spodobać, a w przeciwnym wypadku będzie to wyglądać zupełnie na odwrót...
-
Ja osobiście jeśli miałbym wskazać na King Crimson, to bez zastanowienia wskazałbym "In the wake of poseidon". Płyta nagrana jakby na siłę, sporo odniesień do debiutu, właściwie one same się nasuwają. Nawet pierwsze rotacje w składzie nie najlepiej odbiły się na albumie. Fakt, że to skład na płytę studyjną nie jest bez znaczenia. Gdy ktoś ją usłyszy przed "In the court of the crimson king" (jest ktoś taki ? ??? ), to może się spodobać, a w przeciwnym wypadku będzie to wyglądać zupełnie na odwrót...
Nie do końca się zgodzę, że to niedobra płyta. Prawdą jest że nagrana została z rozpędu po pierwszej i że podobieństwo do debiutu aż razi w oczy. No ale mamy przecież groteskowe Kocie Żarcie, i opus magnum czyli Devil's Triangle. 8)
-
Ja osobiście jeśli miałbym wskazać na King Crimson, to bez zastanowienia wskazałbym "In the wake of poseidon". Płyta nagrana jakby na siłę, sporo odniesień do debiutu, właściwie one same się nasuwają. Nawet pierwsze rotacje w składzie nie najlepiej odbiły się na albumie. Fakt, że to skład na płytę studyjną nie jest bez znaczenia. Gdy ktoś ją usłyszy przed "In the court of the crimson king" (jest ktoś taki ? ??? ), to może się spodobać, a w przeciwnym wypadku będzie to wyglądać zupełnie na odwrót...
Właśnie odnalazł się jeden taki co słyszał tą płytę jako pierwszą 8)
Istniała i istnieje chyba do dzisiaj w bibliotece UAM wypożyczalnia płyt - chociaz zaopatrzona w 85 % w muzyke poważną w 10 % w jazz to zostawiono 5 % na rock - tam usłyszałem właśnie In the wake... pierwszy kontakt z Crimsonami,
I chociaż płyta rzeczywiście trochę skalkowana z debiutu, to utwór tytułowy z In the Wake, chodził za mną tak długo, aż stałem się wyznawcą 8) Frippopodobnych kapel ;D ;D
Dla mnie ta płyta nie jest beznadziejna - na koncertach Cat Food, Pictures Of A City grali jeszcze przez jakiś czas,
PS. Z tejże biblioteki usłyszałem też np.
Camel - The Snow Gosse
Chuck Mangione - Children of Sanchez
-
Ja osobiście jeśli miałbym wskazać na King Crimson, to bez zastanowienia wskazałbym "In the wake of poseidon". Płyta nagrana jakby na siłę, sporo odniesień do debiutu, właściwie one same się nasuwają. Nawet pierwsze rotacje w składzie nie najlepiej odbiły się na albumie. Fakt, że to skład na płytę studyjną nie jest bez znaczenia. Gdy ktoś ją usłyszy przed "In the court of the crimson king" (jest ktoś taki ? ??? ), to może się spodobać, a w przeciwnym wypadku będzie to wyglądać zupełnie na odwrót...
Nie do końca się zgodzę, że to niedobra płyta. Prawdą jest że nagrana została z rozpędu po pierwszej i że podobieństwo do debiutu aż razi w oczy. No ale mamy przecież groteskowe Kocie Żarcie, i opus magnum czyli Devil's Triangle. 8)
Devil's Triangle faktycznie wymiata :)
Ale "Poseidon" mógłby być właściwie sprzedawany razem z jedynką w boksie, on bez jedynki jakoś słabo istnieje :)
Był zresztą chyba boks "First Three", można to sprawdzić na fajnej (bo mojej ;D ) stronie Crimpage ;D
http://king.crimson.art.pl (http://king.crimson.art.pl)
-
http://king.crimson.art.pl/plyty/first.html (http://king.crimson.art.pl/plyty/first.html)
-
Moje zastrzeżenia dotyczą właściwie podobieństw do debiutu ( patrz np. podobna budowa utworów i oczywiste nawiązania: Pictures Of A City - 21st Century Schizon Man, In The Wake Of Poseidon - Epitaph, Cadence And Cascade - I Talk To The Wind), no i inwencji która z tym się bezpośrednio wiąże.
Przypadek King Crimson jest niezwykle ciekawy, bo trudno wskazać najsłabszy punkt w dyskografii. Każda płyta jest albo kontynuacją obranej poprzednio drogi, albo zupełnie czymś nowym. Dlatego wtórność uznałem za minus :), ale to tylko mój osobisty pstryczek w nos w kierunku Pana Frippa ;).
Płyta pod żadnym pozorem nie jest beznadziejna, ale w moim odczuciu najsłabsza KC. Ale perełki również posiada, takie chociażby jak Cat food, który był niezłym jedzonkiem dla składu z okresu Larks', wykonywanym z ogromnym wykopem ścinającym z nóg :o.
Sama wartość Posejdona pod względem muzycznym i wykonawczym jest godna uwagi i u niejednego wykonawcy byłby to najlepszy album.
-
In the Wake of Poseidon faktycznie nie wnosi nic nowego (może prócz Devil's Triangle), ale to bardzo mocny album. Z "starego" KC najmniej podoba mi się Larks'
-
Z "starego" KC najmniej podoba mi się Larks'
O dziwo mam to samo odczucie. Mimo, iż Skowronki są zawsze gdzieś tam oceniane wysoko - trochę przeszkadzają mi natrętne skrzypce (m.in. w całej I cześci skowronków), to zdecydowanie leży mi bardziej "Starless and Bibble Black" i "Red"; a jeśli już mam słuchać ze skrzypcami to wolę "Great Deceiver" lub bootlegowe sprawy.
-
Z "starego" KC najmniej podoba mi się Larks'
O dziwo mam to samo odczucie. Mimo, iż Skowronki są zawsze gdzieś tam oceniane wysoko - trochę przeszkadzają mi natrętne skrzypce (m.in. w całej I cześci skowronków), to zdecydowanie leży mi bardziej "Starless and Bibble Black" i "Red"; a jeśli już mam słuchać ze skrzypcami to wolę "Great Deceiver" lub bootlegowe sprawy.
A mnie się te skrzypce podobają :)
Lubię Larks, poźniejsze płyty składu z Wettonem także.
-
Nie zgadzam się kategorycznie co do "Obscured By Clouds" Pink Floyd
Oraz co do Bit King Crimson
Chyba nie wicie co tu pisać Mam wrażenie że tak na siłę wymyślacie
Na bit jest masa dobrych utworów
Piszecie o Requiem że dobry Ludzie Ja przy tym zawsze ZAWSZE! Płaczę
i to płaczę z latającą szczęka i latającymi łapami
Super nagranie Neil and jack and Me
Tego z pink floyd to nie komentuje bo to byl chyba żart albo prowokacja
Zgadzam sie Abacab Genesis,Big Generator nie znam to sie nie wypowiem
dodam jeszcze zespół Asia biorąc pod uwagę kto go tworzył
to chyba niema znaczenia że powstali w latach 80-tych bo całe zespól mam na myśli nie żadna konkretną płytę
Emerson,Lake&Powel -to jest dopiero gówienko Do tych co tego nie znają NIE KUPOWAC!!!
(No może piosenka Touch and Go) Ale to tak szeptem powiedziałem ok?
Scorpions "Creazy World" Wind of Change przez sentyment (albo i nie) poza tym Kompromitacja.
w ogóle Scorpions Od "Love at first sting" to żal :(
-
Ja przecież "Beat" broniłem :)
Asia to owszem, ale tytuł wątku brzmi "Beznadziejna płyta zacnego wykowawcy" i wprawdzie Asia składa się z zacnych muzyków, to chyba jednak na tytuł zacnego wykonawcy nie zasługuje ;D
Z Emerson, Lake & Powell znam własnie tylko "Touch And Go", więc się nie wypowiem.
Trochę szkoda, bo Powell to zacny perkusista, szkoda, że już nie żyje.
Co do Scorpions to oczywiście się zgadzam, słyszałem ich starsze nagrania...
-
Powel się nie popisał na tej płycie
Nie jestem perkusistą Ale tak myślę
Nie słychać jak jest dobry Dopiero Live pewnie pokazywał co potrafi
A co do płyty to powiem ci tak
Brzmi to jak "Here i go Again" Whitesneik z próbą udawania że jesteśmy progresywni
Takiego udawania jak np.. hmmm... w czym? Asia "Wildest Dreams" O!
-
Powel się nie popisał na tej płycie
Nie jestem perkusistą Ale tak myślę
Nie słychać jak jest dobry Dopiero Live pewnie pokazywał co potrafi
A co do płyty to powiem ci tak
Brzmi to jak "Here i go Again" Whitesneik z próbą udawania że jesteśmy progresywni
Takiego udawania jak np.. hmmm... w czym? Asia "Wildest Dreams" O!
Hehehe, to nie będę szukał tej płyty i słuchał :)
Z Palmerem było podobnie, świetny perkusista, a w Asii...
-
Zgadzam sie co do Asii.
Znacie 1szy zespół Palmera, Atomic Rooster? Polecam, grał tylko na 1szej płycie, ale najlepsza jest 2ga i 3cia. Dobry hard rock z elementami prog rocka.
-
Zgadzam sie co do Asii.
Znacie 1szy zespół Palmera, Atomic Rooster? Polecam, grał tylko na 1szej płycie, ale najlepsza jest 2ga i 3cia. Dobry hard rock z elementami prog rocka.
Tak, słyszałem Atomic Rooster.
-
Znam choć 100 lat nie słuchałem
Nic teraz w głowie ich nie słyszę ale pamiętam że to było O.K.
Więc też polecam :)
-
Zupełnie nie rozumiem tej nagonki na Dream Theater. Mimo tego, że teraz jakoś sam nie mogę tego słuchać (tylko ze względu na brak pomysłów zespołu i na jego wokalistę) to kiedyś zachwycałem się płytami Images &Words czy Metropolis 2. Trzeba przyznać- wokalista jest beznadziejny, w jego śpiewie nie ma duszy a na żywo to już jest tragedia. Tak czy inaczej sama muzyka potrafi być naprawdę znakomita. Utwory takie jak Metropolis czy Erotomania zawsze będę zaliczał do moich ulubionych. Piszę to wszystko bo uważam, że wymienianie Dream Theater w zacnych wykonawcach i twierdząc, że jego najgorsze płyty to ich cała dyskografia nijako mi się do tematu. Ja wymieniłbym Falling into Infinity i Octavarium
-
Emerson Lake & Palmer
Black Moon
Coś Ohydnego Wstyd i Tyle
-
Emerson Lake & Palmer
Black Moon
Coś Ohydnego Wstyd i Tyle
Aż takie złe to to nie jest ;) Aż tak nie przesadzajmy, bywają gorsze płyty zacnych wykonawców
-
Emerson Lake & Palmer
Black Moon
Coś Ohydnego Wstyd i Tyle
Aż takie złe to to nie jest ;) Aż tak nie przesadzajmy, bywają gorsze płyty zacnych wykonawców
Tak Jest Bywają To Fakt Oto przykład
(I błagam jak ktoś tego nie słyszał to niech nie słucha)
Budgie "You're All Living in Cuckooland"
-
Emerson Lake & Palmer
Black Moon
Coś Ohydnego Wstyd i Tyle
Aż takie złe to to nie jest ;) Aż tak nie przesadzajmy, bywają gorsze płyty zacnych wykonawców
Tak Jest Bywają To Fakt Oto przykład
(I błagam jak ktoś tego nie słyszał to niech nie słucha)
Budgie "You're All Living in Cuckooland"
Nie znam, postaram się omijać szerokim łukiem i do rąk nie brać bez rękawic kwasoodpornych ;D
-
Powiedział bym raczej Cukrodpornych ;D
-
Pierwsze płyty Budgie są nawet niezłe. Nie mówcie, że nie znacie ballady "Parrents" (ponad 10 minut czystego piękna).
-
Pierwsze płyty Budgie są nawet niezłe. Nie mówcie, że nie znacie ballady "Parrents" (ponad 10 minut czystego piękna).
Pierwsze płyty to sa bardzo dobre a Nie Niezłe
Ten Album to ich ostatnia płyta
-
Pierwsze płyty Budgie są nawet więcej niż bardzo dobre!
-
Pierwsze płyty Budgie są nawet więcej niż bardzo dobre!
Zwłaszcza pierwszy album Nazywał sie po prostu Budgie Jak ktoś nie wie
Homicidal Suicidal To Odlot choć zwyke nie słucham takich klimatów ale To wyjątek
No i Naga spadochroniarka :D
-
Twin Barrels Burning-Wishbone Ash
-
Steve Hackett - "Cured".
Przy okazji to też propozycja na najgorszą okładkę :)
(http://991.com/newGallery/Steve-Hackett-Cured-386632.jpg)