W 2016 nie doczekałem się części płyt, na które miałem nadzieję, ale i tak był to całkiem obfity w nową muzykę rok.
W Nowym Roku czekam (poza płytą PH oczywiście) między innymi na:
1. Tune - niepokojąco długo to trwa i mam złe przeczucia, czy dojdzie do skutku. Obu nie skończyło się podobnie jak (odpukać) z Leafless Tree
2. Lizard - nie udało się w 2016, ale wszystko wskazuje, że w 2017 ukaże się Half Life
3. Lebowski - najpierw ma być koncertówka, a później może doczekamy się płyty z premierowym materiałem.
4. Camel - nie ma trasy, więc teoretycznie już czas
5. Aragon
6. Collage - panowie dają do zrozumienia, ze to będzie ten rok
7. Ananke (a może Abraxas

)
8. Disicpline - zapowiedziana na 2017 w oficjalnym newsletterze
9. Peter Gabriel - bo już czas

10. Roger Waters - bo już czas najwyższy!
11. Pain Of Salvation - ma ukazać się za 2 tygodnie - opinie zbiera doskonałe.
12. Riverside - raczej 2018, ale kto wie.
13. Eloy - prace bardzo zaawansowane.
14. King Crimson - zespół istnieje, ma się dobrze i jest materiał. Jeśli czegoś nie skleca w tym składzie, to już pewnie nie sklecą niczego jako KC.
15. Fish - chociaż to raczej 2018 będzie.
A Wy?