Zacznę od tego ze twórczości PH Mozna podzielić na okresy pod ketem stylistycznym Album Black Box zamyka okres Eksperymentalno-nowofalowy i jest najwybitniejszym jego przedstawicielem. (okres wspomniany zaczął sie 1978 roku płyta "The Future Now" później "pH7" i na koniec Black Box-zdecydowanie najbardziej spójna płyta . Zaczyna sie od dwóch "piosenek" oczywiście hammillowych

"Golden Promises" zaczynający sie od charakternej perkusji która nie da nam zapomnieć o sobie rzez cały krótki utwór (2:56)+ dominujące brzmienie gitary. "Losing Faith In Words" opowiadający o problemach w komunikacji między ludźmi zaczyna sie od smutnych jakby stłumionych dźwięków syntezatorów i podobnego wokalu hammilla by za moment osiągnąć pułap wtedy rozbrzmiewają dźwięki fortepianu i reszta aranżacji a głos Petera przechodzi w krzyk wciągu sekundy jak to u mistrza bywa. Po tym piosenkowym wstępie płyta sie nam rozwija i to rozwija szybko bowiem od razu rzucani jesteśmy na głębokie wody za sprawą Jargon King Jedno z najdziwniejszych nagrań Mistrza. Rodzaj melodeklamacji na tle programowanych sekwencji bębnów i talerzy z samplera grających szaleńczo wręcz opętańczo + gitara Utwór w zasadzie bez melodii prawie bez muzyki leczy wywołujący masę emocji Mroczy,przerażający i chłodny rzekł bym "matematyczny" zarazem. Awangarda absolutna
Potem mroczny,niepokojąco spokojny 'Fogwalking". To kolejny eksperymentalny utwór na płycie. Oparty na syntezatorach i programowanej perkusji. Następie mamy "The Spirit" Najbardziej konwencjonalna i klasycznie rockowo brzmiąca kompozycja gitara,bas,perkusja , żadnych klawiszy czy tym bardziej eksperymentów. Tu warto wspomnieć ze cała płyta brzmi dość archaicznie każdy instrument brzmi jak by osobno ciężko to opisać Ale mnie ten efekt bardzo odpowiada
Kolejnym utworem jest The Wipe. To nie jest w zasadzie utwór tyko przerywnik składający sie z dziwacznych dźwięków zapożyczonych z Jargon King. Ten przerywnik buduje nastrój przed Opus Magnum płyty Arcydzieło absolutne,suita "Flight" Jest tam wszystko Cudowny delikatny wokal na tle samego fortepianu,momenty eksperymentalne
Brzmienie nowofalowe wspaniale wpisuje oraz spisuje sie David Jackson z VDGG Mam problem by coś konkretniej napisać o tym Arcydziele ale to jedna z największych kompozycji Petera Hammilla. Jest jeden mankament o którym napiszę z uczciwości. Kiepska perkusja. Niestety nie ma tutaj Guya Evansa a na bębnach gra sam Hammill,co powoduje że rym jest nieznośnie zwyczajny i beż pomysłu. Ale to nie tragedia bo cała reszta jest świetna. Ogólnie podsumowując: Album chodź są na nim tak rożne utwory stanowi niezwykle spójna całość,brzmiącą przyjemnie szorstko . Kropka nad I zamykająca okres Eksperymentów 78-80. Potem przyjdzie czas na bardziej konwencjonalny rock,ale to już inna historia.