Może w latach 1972-1974 Hammill nie był jeszcze gotowy, by prowadzić działalność muzyczną na dwa fronty? Kilka lat później już może dojrzał do tego?
A po "Pawn Hearts" Hammillowi wydawało się, że nie ma szans na przebicie tej płyty i rozwiązał zespół?
Pytania, pytania, gdybania...
Oczywiście ja osobiście chciałbym by - powiedzmy w 1973 - ukazał się album z utworami
Strona A:
In the Black Room
Louse Is Not A Home
Strona B
Rock and Role
Gog/Magog
Zresztą na forum był już podobny wątek o "wyimaginowaną" płytę po "Pawn Hearts" (tylko gdzie nie pamiętam).
Zaiste, przebicie ,,Pawn hearts'' jest dla mnie trudne do wyobrażenia. Gdyby miał to być jeszcze lepszy album to po prostu nie mieści się to w moim horyzoncie muzycznych wyobrażeń. Ciekawe jest to , że wówczas zespól mimo młodego wieku prezentował muzykę niezwykle dojrzałą i wyrafinowaną. W tym względzie bił wówczas na głowę swoich kolegów z Charismy - Genesis i to bynajmniej nie tylko. Notabene był także bardziej popularny. Dla mnie na przykład szokująca byla lektura zestawienia najlepiej sprzedających się płyt we Włoszech z marca 1972 roku. Oto pierwsza piątka :
1. VDGG - ,,PAWN HEARTS''!!!
2. PFM - ,,Storia di un minuto''
3. ELP - ,,Pictures at an exibition''
4. Genesis - ,,Nursery cryme''
5. King Crimson - ,,Islands''
A dopiero dalej George Harrison , John Lennon i jego ,,Imagine'' , Led Zeppelin itd.
Włosi byli wówczas doprawdy szaleni ! W tym kontekście nie dziwi zatem ogromny ,,wysyp'' zespołów progresywnych w tym kraju i to wielu znakomitych. Rynek włoski wręcz ocalił wówczas Genesis , którego album ,,Nursery cryme'' sprzedawał się w Anglii kiepsko podobnie jak wcześniejszy ,,Trespass''.
bo wlosi zawsze mieli dziwny gust muzyczny- wkoncu w tym kraju VDGG zawsze swięcil wielkie triumfy- jesli zaś chodzi o rozwiązanie sie VDGG trzeba by zapytac Hammilla choć on pewnie nie odpowie lub powie co juz wiemy ( z wkladek remasterow VDGG: ze dlugie trasy , brak kasy...) Nie zgodze sie jednak ze stwierdzeniem ze gdyby sie VDGG nie rozwiazalo na kilka lat byliby w czolówce swiatowego proga jak yes czy genesis). Trzeba bowiem pamietac ze muzyka Yes czy wspomnianego Genesis mimo calego swojego piekna byla o wiele latwiejsza w odbiorze i nie ma co ukrywac bardziej przebojowa niz dziela VDGG- a Hammill mimo ze nie bylo juz Van der Graffa jako zespolu dalej realizował swoje pomysly na wlasnych plytach- a zresztą VDGG wciąż jest wymieniany jako scisła czolówka klasyki progresu i nawet jakby nagrali plyte w 1973 roku nic by zmienilo sie w ich sytuacji
Nie uważam ze muzyka Yes czy Genesis był łatwiejsza w odbiorze. Suita "Close to the Edge" jest ciężka jak cholera a jest to jeden z najsłynniejszych utworów tej grupy. ELP to samo. A Vdgg mieli taki utwory jak "House With no Door" "The Sleepwalkers" to tez materiał na progresywny przebój w tamtych czasów. A pomyśmy jak dziwaczne płyty nagrywał Zappa a tez były popularne. Ja nigdy nie pojmę czemu VDGG nie sa gwiazdą na miarę Jethro Tull
Moim zdaniem muzyka Genesis , Yes i Jethro Tull jest jednak bardziej przystępna i posiada znacznie więcej walorów dających szansę na sukces rynkowy. Najistotniejsze czynniki moim zdaniem są następujące :
1. Język harmoniczny - muzyka VDGG jest bardzo dysonansowa , posiada fragmenty niemal kakofoniczne (apogeum na płycie ,,Pawn hearts'' , takie struktury zawsze odstręczały szersze grono słuchaczy , dla przeciętnego słuchacza dysonanse to nuty wręcz falszywe , z powodów estetycznych są dla nich nie do strawienia. Muzyka Genesis właściwie pozbawiona była takich harmonii , była bardzo tradycyjna i klasyczna - wyjątki pojawiają się może najbardziej na ,,The lamb lies down on Broadway'' np. ,,Waiting room'', podobnie Jethro Tull , jedyny album , na którym pojawiały się bardziej nowoczesne , dysonansowe harmonie to ,,A passion play'' , płyta notabene totalnie schlastana przez krytyków , moim zdaniem niesłusznie , gdyż zawiera wiele fragmentów naprawdę frapującej muzyki. Nieco wiecej harmonii dysonansowych pojawia sie na płytach Yes np ,,Tales ...'', ..Relayer'' , nie są one jednak tak radykalne i częste jak w wypadku VDGG
2. Sebastian Winter słusznie zauważył , że Yes , Genesis i Jethro Tull miały ,,przeboje'' singlowe , Jethro Tul w latach 1969 - 1971 miał ich nawet kilka : ,,Sweet dreams'' , ,,Living in the past'' , sporym ,,hitem'' był w Usa w 1971 roku ,,Roundabout'' , o ,,przebojach'' ELP i Genesis wspominał Sebastian
3. VDGG nigdy nie zabiegał o znaczna popularność , nie chcieli oni uzyskać statusu gwiazdy , natomiast ich progresywni pobratymcy mieli w tej kwestii odmienne plany
4. VDGG nie posiadał ,,medialnych'' atutów , które w świecie rocka są niezwykle istotne (Genesis mieli Gabriela , potem Collinsa , Jethro Tull Iana Andersona , który byl świetnym showmanem , natomiast Hammill nie miał ani takich warunków , ani chęci )
5. VDGG był zespołem bezkompromisowym , a przy takim podejściu do twórczości sukces komercyjny jest czyms bardzo trudnym , popularność rockmani często budują na różnych kompromisach , które VDGG były obce
Jeżeli chodzi o Franka Zappę to owszem odnosił on pewne sukcesy , jednak tak naprawdę pierwszym jego albumem , który dobrze się sprzedał było ,,Apostrophe'' (1974) - płyta , jak na niego , bardzo tradycyjna , znacznie lżejsza niż jego wcześniejsze albumy. Kolejny duży sukces komercyjny Zappy to dopiero album ,,Sheik Yerbouti'' (1979) dzięki pastiszowi muzyki disco ,,Dancing fool'' i hitowi ,,Bobby Brown'' VDGG nigdy nie bawił sie w podobne przedsięwzięcia.