"Ship of Fools" - polskie forum VdGG / PH

Peter Hammill => Ankiety hammillowe => Wątek zaczęty przez: Godbluff w 02 Lutego 2009, 02:14:28

Tytuł: Peter Hammill Solowe płyty czy VdGG
Wiadomość wysłana przez: Godbluff w 02 Lutego 2009, 02:14:28
No właśnie... Od razu zaznaczam, ze nie ma opcji wyboru "to i to" bo wtedy ankieta byłaby za łatwa i bez sensu :)
Co byście zabrali na bezludną wyspę i dlaczego (oczywiście nie patrząc na ilość)

U mnie jest to zdecydowanie Hammill Solo. Taka refleksja naszła mnie po ostatnim koncercie w Pradze VdGG. Podczas koncertu Solo miałem sporo większe emocje niż było to w przypadku koncertu VdGG. Trudno jednak jednoznacznie stwierdzić co jest lepsze ponieważ VdGG jak i karierę solo Hammilla inaczej się odbiera. Dla mnie jednak przemawia fakt taki (oczywiści poza większą ilością płyt) iż solowa kariera Hammilla posiada większe spektrum tematyczne. Tam zawsze znajdę płytę na każdy nastrój czego nie mogę powiedzieć o dyskografii VdGG
Tytuł: Odp: Peter Hammill Solowe płyty czy VdGG
Wiadomość wysłana przez: Desdemona w 02 Lutego 2009, 03:01:33
Sama myślałam nad zrobieniem takiej ankiety :)
Ja też wybieram solowe, pod warunkiem że będa to wszystkie płyty Mistrza.
(Studyjne).
Gdy poznawałam twórczość PH to dziwiła mnie właśnie różnorodność jego solowych dzieł, bo jeśli nawet nie byłoby płyt eksperymentalnych typu "Unsung" to nadal trudno by było powiedzieć, że PH jest muzycznie monotematyczny ;)
Tytuł: Odp: Peter Hammill Solowe płyty czy VdGG
Wiadomość wysłana przez: Polset w 02 Lutego 2009, 04:43:06
Absolutnie solo i to z tych samych powodów co wy przyjaciele :)
Tytuł: Odp: Peter Hammill Solowe płyty czy VdGG
Wiadomość wysłana przez: Tamara w 02 Lutego 2009, 05:37:04
Solo, bo wszystko jest co potrzebne na rozne okazje ;D
Tytuł: Odp: Peter Hammill Solowe płyty czy VdGG
Wiadomość wysłana przez: Sebastian Winter w 02 Lutego 2009, 08:24:15
oczywście solowe bo płyty Mistrza wielokrotnie ratowały moją szara egzystencję przed zapadnięciem się w otchlan rozpaczy [ok] nie wyobrazam sobie w tej chwili dnia bez jakiejkolwiek płyty PH 0=0
Tytuł: Odp: Peter Hammill Solowe płyty czy VdGG
Wiadomość wysłana przez: ceizurac w 02 Lutego 2009, 08:29:19
Oczywiście, że solo. Wszystkie studyjne, koncertowe, składanki, bootlegi...
(No i na szczęście na koncertówkach i bootlegach można znaleźć dość sporo utworów VDGG - żalu więc wielkiego nie będzie.)
Tytuł: Odp: Peter Hammill Solowe płyty czy VdGG
Wiadomość wysłana przez: Polset w 02 Lutego 2009, 08:33:17
Kur....ka Ale nudna ankieta ;D
Tytuł: Odp: Peter Hammill Solowe płyty czy VdGG
Wiadomość wysłana przez: ceizurac w 02 Lutego 2009, 14:32:53
Kur....ka Ale nudna ankieta ;D

Polset znów uprawia maruderstwo...  :P
Tytuł: Odp: Peter Hammill Solowe płyty czy VdGG
Wiadomość wysłana przez: Hennos w 02 Lutego 2009, 20:25:42
Oczywiście, że solo O0
Tytuł: Odp: Peter Hammill Solowe płyty czy VdGG
Wiadomość wysłana przez: Sylvie w 07 Lutego 2009, 00:58:59
Solo, nudna ta ankieta ;)
Tytuł: Odp: Peter Hammill Solowe płyty czy VdGG
Wiadomość wysłana przez: Kuba w 13 Lutego 2009, 16:40:06
Solo.

Ale ale...

Zespół szanse ma nikłe, nie zagłębiam się w wartości merytoryczne, sentymenty itp... Peter "nieprzerwanie trwa", a zespół miał działalność zawieszoną nie raz, więc szanse ma już na starcie bardzo małe :).
Tytuł: Odp: Peter Hammill Solowe płyty czy VdGG
Wiadomość wysłana przez: Martha w 27 Listopada 2009, 16:42:36
Solo.
Tytuł: Odp: Peter Hammill Solowe płyty czy VdGG
Wiadomość wysłana przez: Natalie w 19 Stycznia 2010, 19:05:40
Solo.
A kto głosował na VdGG?
Tytuł: Odp: Peter Hammill Solowe płyty czy VdGG
Wiadomość wysłana przez: Polset w 19 Stycznia 2010, 22:30:17
Solo.
A kto głosował na VdGG?


Dobre pytanie :) Właśnie-Kto? :P
Tytuł: Odp: Peter Hammill Solowe płyty czy VdGG
Wiadomość wysłana przez: Sebastian Winter w 19 Stycznia 2010, 22:43:27
ja chyba wiem - jednak to tajemnica więc nie powiem ;D ;D ;)
Tytuł: Odp: Peter Hammill Solowe płyty czy VdGG
Wiadomość wysłana przez: Jurski w 22 Stycznia 2010, 23:06:20
To może uchylę rąbka tajemnicy :) Ja głosowałem za zespołem i to bez chwili wahania. Po pierwsze z sentymentu - poznałem zespół szybciej i był to takie mój "pierwszy raz" z tą muzyką. Nieco później zacząłem zgłębiać PH solo i to nie było już tak dramatyczny zwrot w muzycznym życiu. Po drugie, część solowych dokonań po prostu uważam za bardzo słabe (w kontekście innych dokonań PH) - co w przypadku płyt zespołu nie ma miejsca. Obniżają one ogólną jakość PH solisty, podczas gdy w VdGG nie zdarzały się w moim odczuciu tak ewidentne gnioty (choć dodać należy, ze właściwie na każdej płycie solowej można znaleźć jakieś muzyczne perełki).
Tytuł: Odp: Peter Hammill Solowe płyty czy VdGG
Wiadomość wysłana przez: Desdemona w 22 Stycznia 2010, 23:34:25
Po drugie, część solowych dokonań po prostu uważam za bardzo słabe (w kontekście innych dokonań PH) - co w przypadku płyt zespołu nie ma miejsca. Obniżają one ogólną jakość PH solisty, podczas gdy w VdGG nie zdarzały się w moim odczuciu tak ewidentne gnioty (choć dodać należy, ze właściwie na każdej płycie solowej można znaleźć jakieś muzyczne perełki).

No, ale na 34 płyty solowe (studyjne) Hammilla solo, tylko dwie ("In A Foreign Town" i "Skin") można nazwać gniotami, pozostałe są dobre, bardzo dobre lub nawet genialne :)
Tytuł: Odp: Peter Hammill Solowe płyty czy VdGG
Wiadomość wysłana przez: Jurski w 23 Stycznia 2010, 13:01:23
Zapomniałaś dodać, że Twoim zdaniem :) Nie będę się sprzeczał, ale poprostu do wielu solowych płyt Hammilla od długiego czasu nie wracam (ewentualnie do wybranych utworów). Np. do Nadira, Ph7, Future Now, The Noise, X My Heart, Foole's Mate, None Of The Above, dwóch, które wymieniłaś i jeszcze kilku, których wole publicznie nie wymieniać w obawia przed ukamienowaniem na tym forum :) Przykro mi, ale powyższych płyt nie mogę uznać za dobre... nawet nie wiem czy powiniem za przeciętne, gdyż zwyczajnie w większości przypadków mnie nudzą (na krótsza lub dłuższą metę). Zaznaczam przy okazji jedną rzecz - cały czas poruszam się na poletku Hammilla i VdGG - i w kontekście tej twórczości.
Tytuł: Odp: Peter Hammill Solowe płyty czy VdGG
Wiadomość wysłana przez: Jurski w 23 Stycznia 2010, 13:04:08
PS. Kryterium oceny nie była ilość płyt, co zaznaczył Wobbler. Nie było też jakichś innych sztywnych kryteriów.
Tytuł: Odp: Peter Hammill Solowe płyty czy VdGG
Wiadomość wysłana przez: mahavishnu w 17 Czerwca 2011, 23:31:10
Witam , jestem nowym forumowiczem.
Ja głosuję zdecydowanie na rzecz VDGG. Przede wszystkim dlatego , że albumy nagrane z zespołem są bogatsze w warstwie muzycznej. Płyty Hammilla mimo genialnych tekstów są często ,,przegadane'' , niejednokrotnie brakuje mi na nich instrumentalnych interludiów. W twórczości VDGG udało się znakomicie uchwycić złoty środek między liryką Hammilla a instrumentalną inwencją muzyków. Istotne jest także to , że płyty VDGG są bardziej ,,progresywne'' , co mnie akurat bardzo odpowiada. Ciągle nie mogę odżałować , że po genialnej płycie ,,Pawn hearts'' zespól zawiesił działalność będąc u szczytu możliwości twórczych. Często zastanawiam się , jakie byłyby te niepowstałe albumy VDGG  z lat 1972 - 1974 , a śmiem sądzić , że mogłyby przebić muzycznie takie dzieła jak choćby ,,The silent corner and the empty stage''. Kumulacja sił twórczych w zespole daje jednak lepsze rezultaty (vide solowa twórczość wielu muzyków wybitnych zespołów , by wymienić tylko Yes , King Crimson , Pink Floyd). Wyobrazcie sobie , że zawiesiłyby one działalność w latach 1972 - 1974 a ich muzycy wydawaliby płyty solowe. Ewidentna strata dla muzyki. Oczywiście trudno stawiać tu znak równości bo Hammill tworzył lwią część materiału w VDGG , jednak to właśnie inwencja , umiejętności Bantona , Evansa i Jacksona podnosiły tą muzykę na wyżyny, wzbogacając ją w warstwie aranżacyjnej , harmonicznej i brzmieniowej. Jest to jednak tylko moja subiektywna opinia wynikająca z preferencji muzycznych.
Tytuł: Odp: Peter Hammill Solowe płyty czy VdGG
Wiadomość wysłana przez: Sylvie w 18 Czerwca 2011, 00:50:56
Witam na forum!
Faktycznie, płyty solowe Hammilla są mniej "progresywne", ale Hammill solo to po prostu nie jest (jak dla mnie) rock progresywny, więc mi to nie przeszkadza.
(Szczególnie te późniejsze płyty).
Oczywiscie to wielka szkoda, że VdGG zawiesił działalność w złotych latach prog rocka.
Ale czasem taka decyzja jest słuszna, bo dzięki niej nie powstanie słaba płyta, jeśli w zespole jest jakiś kryzys twórczy lub dyskusja między członkami jest już bliska rękoczynom ;)
(Teoretyzuję, nie twierdzie, że tak było w VdGG).
Tytuł: Odp: Peter Hammill Solowe płyty czy VdGG
Wiadomość wysłana przez: Polset w 18 Czerwca 2011, 03:54:13
Również witam!
Tytuł: Odp: Peter Hammill Solowe płyty czy VdGG
Wiadomość wysłana przez: Polset w 18 Czerwca 2011, 08:32:30
Jeżeli miały by nigdy nie powrastać albumy "Silent corner..." i "In Camera" to dobrze ze VDGG się rozpadł
Swoją droga to smutne że nie liczy się muzyka tylko szyld pod jakim wyjdzie. Gdyby VDGG wydali kolejny album pewnie znalazły by się na nim Gog/Magog,In a Black Room i tym podobne.Rozumiem ze odniosły by większy sukces niż jak je Peter nagrał (z tymi samymi muzykami)
Tytuł: Odp: Peter Hammill Solowe płyty czy VdGG
Wiadomość wysłana przez: Sebastian Winter w 18 Czerwca 2011, 10:35:51
Wtam nowego Forumowicza


ja uwazam ze kilka plyt PH z lat 72-78 coo najmniej dorównuje najlepszym wydawnictwom VDGG...vide Silent corner czy tez In camera o Over nie wspominając a chwilami nawet je przescigają - zresztą jak Polset slusznie zauwazyl gdyby VDGG sie nie rozpadl być moze takie perełki jak Gog, Lause czy In the black room trafilyby na kolejne plyty VDGG....pamietajmy tez ze na wielu swoich solowych albumach Hammilll gral razem z calym skladem VDGG -
Tytuł: Odp: Peter Hammill Solowe płyty czy VdGG
Wiadomość wysłana przez: mahavishnu w 18 Czerwca 2011, 14:06:05
Jeżeli miały by nigdy nie powrastać albumy "Silent corner..." i "In Camera" to dobrze ze VDGG się rozpadł
Swoją droga to smutne że nie liczy się muzyka tylko szyld pod jakim wyjdzie. Gdyby VDGG wydali kolejny album pewnie znalazły by się na nim Gog/Magog,In a Black Room i tym podobne.Rozumiem ze odniosły by większy sukces niż jak je Peter nagrał (z tymi samymi muzykami)

Myślę , że była jednak szansa pogodzić interesy kariery solowej Hammilla i zespołu. Świetnie udawało się to w latach 1975 - 1977 , gdy powstawały znakomite płyty VDGG i solowe Hammilla. W zasadzie sprowadzałoby się to do odpowiedniej selekcji materiału. Takie utwory jak (No more) the sub - mariner czy Faint - heart and the sermon wręcz idealnie pasują na albumy solowe Hammilla i trudno byłoby je jeszcze udoskonalić. Natomiast kompozycje typu Gog/Magog , In black room czy A Louise is not a home mogłyby jeszcze zyskać w warunkach pracy zespołowej (bogatsze aranżacje , szersza, bardziej wyrafinowana paleta brzmieniowa , interludia instrumentalne). Utwory te były nagrywane wprawdzie z kolegami z VDGG , ale to już nie to samo , co dopracowanie utworu od początku , muzycy VDGG byli tam tylko kimś w rodzaju muzyków sesyjnych lub guest star a to nie jest raczej najlepszy sposób na wydobywanie najgłębszych pokładów kreatywności z artysty. Słuchając tych bardziej ,,progresywnych'' utworów solowych Hammilla ciągle mam nieodparte wrażenie , że z VDGG zabrzmiałyby one pełniej. Myślę , że np. A plague of lighthouse keepers nie miałby tej siły rażenia i potencjału muzycznego w wersji solowej , nawet gdyby grali na tym albumie muzycy VDGG z powodów , które podałem wcześniej. Abstrahując już od tego , że była to jednak kompozycja zespołowa. Konkludując : moim zdaniem najlepszym rozwiązaniem byłoby połączenie w latach 1972 - 1974 twórczości solowej z zespołową.
Tytuł: Odp: Peter Hammill Solowe płyty czy VdGG
Wiadomość wysłana przez: Mazo w 18 Czerwca 2011, 22:38:20
Nie jestem przekonany, czy udałoby się pogodzić wydawanie progresywnego materiału na dwóch frontach, bo mogłoby po prostu braknąć materiału i świeżych pomysłów. Wtedy w każdym roku wychodził nowy album Petera, gdzie tu miejsce na Van der Graafa? Biorąc pod uwagę podobieństwo gatunkowe, gdyby jeszcze ukazywały się wtedy albumy zespołu, byłby to większy World Record, niż intensywność w latach 75-77 ;).
Zauważ, że te lata to zupełnie inny Hammill, który nagrał albumy kolejno: proto-punkowy, osobisto-liryczny i eksperymentalny, nie da się nijak tego kojarzyć z muzyką VDGG. W okresie braku działalności zespołu otrzymaliśmy trzy wspaniałe albumy solowe, chyba nie ma sensu narzekać :).
Tytuł: Odp: Peter Hammill Solowe płyty czy VdGG
Wiadomość wysłana przez: ceizurac w 18 Czerwca 2011, 23:05:27
Może w latach 1972-1974 Hammill nie był jeszcze gotowy, by prowadzić działalność muzyczną na dwa fronty? Kilka lat później już może dojrzał do tego?
A po "Pawn Hearts" Hammillowi wydawało się, że nie ma szans na przebicie tej płyty i rozwiązał zespół?
Pytania, pytania, gdybania...
Oczywiście ja osobiście chciałbym by - powiedzmy w 1973 - ukazał się album z utworami

Strona A:
In the Black Room
Louse Is Not A Home

Strona B
Rock and Role
Gog/Magog

Zresztą na forum był już podobny wątek o "wyimaginowaną" płytę po "Pawn Hearts" (tylko gdzie nie pamiętam).
Tytuł: Odp: Peter Hammill Solowe płyty czy VdGG
Wiadomość wysłana przez: mahavishnu w 18 Czerwca 2011, 23:29:19
Może w latach 1972-1974 Hammill nie był jeszcze gotowy, by prowadzić działalność muzyczną na dwa fronty? Kilka lat później już może dojrzał do tego?
A po "Pawn Hearts" Hammillowi wydawało się, że nie ma szans na przebicie tej płyty i rozwiązał zespół?
Pytania, pytania, gdybania...
Oczywiście ja osobiście chciałbym by - powiedzmy w 1973 - ukazał się album z utworami

Strona A:
In the Black Room
Louse Is Not A Home

Strona B
Rock and Role
Gog/Magog

Zresztą na forum był już podobny wątek o "wyimaginowaną" płytę po "Pawn Hearts" (tylko gdzie nie pamiętam).


Zaiste, przebicie ,,Pawn hearts'' jest dla mnie trudne do wyobrażenia. Gdyby miał to być jeszcze lepszy album to po prostu nie mieści się to w moim horyzoncie muzycznych wyobrażeń. Ciekawe jest to , że wówczas zespól mimo młodego wieku prezentował muzykę niezwykle dojrzałą i wyrafinowaną. W tym względzie bił wówczas na głowę swoich kolegów z Charismy -  Genesis i to bynajmniej nie tylko. Notabene był także bardziej popularny. Dla mnie na przykład szokująca byla lektura zestawienia najlepiej sprzedających się płyt we Włoszech z marca 1972 roku. Oto pierwsza piątka :
1. VDGG - ,,PAWN HEARTS''!!!
2. PFM - ,,Storia di un minuto''
3. ELP - ,,Pictures at an exibition''
4. Genesis - ,,Nursery cryme''
5. King Crimson - ,,Islands''
A dopiero dalej George Harrison , John Lennon i jego ,,Imagine'' , Led Zeppelin itd.
Włosi byli wówczas doprawdy szaleni ! W tym kontekście nie dziwi zatem ogromny ,,wysyp'' zespołów progresywnych w tym kraju i to wielu znakomitych. Rynek włoski wręcz ocalił wówczas Genesis , którego album ,,Nursery cryme'' sprzedawał się w Anglii kiepsko podobnie jak wcześniejszy ,,Trespass''.
Tytuł: Odp: Peter Hammill Solowe płyty czy VdGG
Wiadomość wysłana przez: Polset w 19 Czerwca 2011, 05:32:55
"muzycy VDGG byli tam tylko kimś w rodzaju muzyków sesyjnych lub guest star a to nie jest raczej najlepszy sposób na wydobywanie najgłębszych pokładów kreatywności z artysty."
To czy te pokłady zostaną wydobyte zależy od artysty,które danych muzyków zatródnia,od tego jakie z nimi buduje relacje. To temat rzeka. Pytanie na ile Hammill jest "egoistyczny" przy tworzeniu. Jest taki (sam to przyznał) przy płytach solowych ale czy nie był taki również w VDGG? Był autorem muzyki i tekstów. Był nim bo pozostali muzycy nie mieli pomysłów i podziwiali zdolności swego lidera? A może Hammil im "nie pozwalał"? Nigdy się nie dowiemy.
Tytuł: Odp: Peter Hammill Solowe płyty czy VdGG
Wiadomość wysłana przez: Sebastian Winter w 19 Czerwca 2011, 22:52:50
Może w latach 1972-1974 Hammill nie był jeszcze gotowy, by prowadzić działalność muzyczną na dwa fronty? Kilka lat później już może dojrzał do tego?
A po "Pawn Hearts" Hammillowi wydawało się, że nie ma szans na przebicie tej płyty i rozwiązał zespół?
Pytania, pytania, gdybania...
Oczywiście ja osobiście chciałbym by - powiedzmy w 1973 - ukazał się album z utworami

Strona A:
In the Black Room
Louse Is Not A Home

Strona B
Rock and Role
Gog/Magog

Zresztą na forum był już podobny wątek o "wyimaginowaną" płytę po "Pawn Hearts" (tylko gdzie nie pamiętam).


Zaiste, przebicie ,,Pawn hearts'' jest dla mnie trudne do wyobrażenia. Gdyby miał to być jeszcze lepszy album to po prostu nie mieści się to w moim horyzoncie muzycznych wyobrażeń. Ciekawe jest to , że wówczas zespól mimo młodego wieku prezentował muzykę niezwykle dojrzałą i wyrafinowaną. W tym względzie bił wówczas na głowę swoich kolegów z Charismy -  Genesis i to bynajmniej nie tylko. Notabene był także bardziej popularny. Dla mnie na przykład szokująca byla lektura zestawienia najlepiej sprzedających się płyt we Włoszech z marca 1972 roku. Oto pierwsza piątka :
1. VDGG - ,,PAWN HEARTS''!!!
2. PFM - ,,Storia di un minuto''
3. ELP - ,,Pictures at an exibition''
4. Genesis - ,,Nursery cryme''
5. King Crimson - ,,Islands''
A dopiero dalej George Harrison , John Lennon i jego ,,Imagine'' , Led Zeppelin itd.
Włosi byli wówczas doprawdy szaleni ! W tym kontekście nie dziwi zatem ogromny ,,wysyp'' zespołów progresywnych w tym kraju i to wielu znakomitych. Rynek włoski wręcz ocalił wówczas Genesis , którego album ,,Nursery cryme'' sprzedawał się w Anglii kiepsko podobnie jak wcześniejszy ,,Trespass''.



bo wlosi zawsze mieli dziwny gust muzyczny- wkoncu w tym kraju VDGG zawsze swięcil wielkie triumfy- jesli zaś chodzi o rozwiązanie sie VDGG trzeba by zapytac Hammilla choć on pewnie nie odpowie lub powie co juz wiemy ( z wkladek remasterow VDGG: ze dlugie trasy , brak kasy...) Nie zgodze sie jednak ze stwierdzeniem ze gdyby sie VDGG nie rozwiazalo na kilka lat byliby w czolówce swiatowego proga jak yes czy genesis). Trzeba bowiem pamietac ze muzyka Yes czy wspomnianego Genesis mimo calego swojego piekna byla o wiele latwiejsza w odbiorze i nie ma co ukrywac bardziej przebojowa niz dziela VDGG- a Hammill mimo ze nie bylo juz Van der Graffa jako zespolu dalej realizował swoje pomysly na wlasnych plytach- a zresztą VDGG wciąż jest wymieniany jako scisła czolówka klasyki progresu i nawet jakby nagrali plyte w 1973 roku nic by zmienilo sie w ich sytuacji
Tytuł: Odp: Peter Hammill Solowe płyty czy VdGG
Wiadomość wysłana przez: Polset w 20 Czerwca 2011, 08:13:13
Może w latach 1972-1974 Hammill nie był jeszcze gotowy, by prowadzić działalność muzyczną na dwa fronty? Kilka lat później już może dojrzał do tego?
A po "Pawn Hearts" Hammillowi wydawało się, że nie ma szans na przebicie tej płyty i rozwiązał zespół?
Pytania, pytania, gdybania...
Oczywiście ja osobiście chciałbym by - powiedzmy w 1973 - ukazał się album z utworami

Strona A:
In the Black Room
Louse Is Not A Home

Strona B
Rock and Role
Gog/Magog

Zresztą na forum był już podobny wątek o "wyimaginowaną" płytę po "Pawn Hearts" (tylko gdzie nie pamiętam).


Zaiste, przebicie ,,Pawn hearts'' jest dla mnie trudne do wyobrażenia. Gdyby miał to być jeszcze lepszy album to po prostu nie mieści się to w moim horyzoncie muzycznych wyobrażeń. Ciekawe jest to , że wówczas zespól mimo młodego wieku prezentował muzykę niezwykle dojrzałą i wyrafinowaną. W tym względzie bił wówczas na głowę swoich kolegów z Charismy -  Genesis i to bynajmniej nie tylko. Notabene był także bardziej popularny. Dla mnie na przykład szokująca byla lektura zestawienia najlepiej sprzedających się płyt we Włoszech z marca 1972 roku. Oto pierwsza piątka :
1. VDGG - ,,PAWN HEARTS''!!!
2. PFM - ,,Storia di un minuto''
3. ELP - ,,Pictures at an exibition''
4. Genesis - ,,Nursery cryme''
5. King Crimson - ,,Islands''
A dopiero dalej George Harrison , John Lennon i jego ,,Imagine'' , Led Zeppelin itd.
Włosi byli wówczas doprawdy szaleni ! W tym kontekście nie dziwi zatem ogromny ,,wysyp'' zespołów progresywnych w tym kraju i to wielu znakomitych. Rynek włoski wręcz ocalił wówczas Genesis , którego album ,,Nursery cryme'' sprzedawał się w Anglii kiepsko podobnie jak wcześniejszy ,,Trespass''.



bo wlosi zawsze mieli dziwny gust muzyczny- wkoncu w tym kraju VDGG zawsze swięcil wielkie triumfy- jesli zaś chodzi o rozwiązanie sie VDGG trzeba by zapytac Hammilla choć on pewnie nie odpowie lub powie co juz wiemy ( z wkladek remasterow VDGG: ze dlugie trasy , brak kasy...) Nie zgodze sie jednak ze stwierdzeniem ze gdyby sie VDGG nie rozwiazalo na kilka lat byliby w czolówce swiatowego proga jak yes czy genesis). Trzeba bowiem pamietac ze muzyka Yes czy wspomnianego Genesis mimo calego swojego piekna byla o wiele latwiejsza w odbiorze i nie ma co ukrywac bardziej przebojowa niz dziela VDGG- a Hammill mimo ze nie bylo juz Van der Graffa jako zespolu dalej realizował swoje pomysly na wlasnych plytach- a zresztą VDGG wciąż jest wymieniany jako scisła czolówka klasyki progresu i nawet jakby nagrali plyte w 1973 roku nic by zmienilo sie w ich sytuacji

Nie uważam ze muzyka Yes czy Genesis był łatwiejsza w odbiorze. Suita "Close to the Edge" jest ciężka jak cholera a jest to jeden z najsłynniejszych utworów tej grupy. ELP to samo. A Vdgg mieli taki utwory jak "House With no Door" "The Sleepwalkers" to tez materiał na progresywny przebój w tamtych czasów.  A pomyśmy jak dziwaczne płyty nagrywał Zappa a tez były popularne. Ja nigdy nie pojmę czemu VDGG nie sa gwiazdą na miarę Jethro Tull   
Tytuł: Odp: Peter Hammill Solowe płyty czy VdGG
Wiadomość wysłana przez: Sebastian Winter w 20 Czerwca 2011, 12:23:34
Sleepwalkers raczej taki przebojowy nie jest- poza tym za dlugi na radio, House with no door za ponury- zresztą podobnie jak caly dorobek VDGG- moze wlasnie dlatego nigdy nie odnieśli sukcesów? Genesis i ELP mieli bardziej przebojowe i jasne piosenki vide Lucky man, i know what i Like, Still... you turn me on- poza tym jeszcze przed wydaniem debiutu ELp zespol mial znakomity PR angielskie gazety ciagle pisaly o nowej supergrupie itp.
Tytuł: Odp: Peter Hammill Solowe płyty czy VdGG
Wiadomość wysłana przez: mahavishnu w 20 Czerwca 2011, 14:19:37
Może w latach 1972-1974 Hammill nie był jeszcze gotowy, by prowadzić działalność muzyczną na dwa fronty? Kilka lat później już może dojrzał do tego?
A po "Pawn Hearts" Hammillowi wydawało się, że nie ma szans na przebicie tej płyty i rozwiązał zespół?
Pytania, pytania, gdybania...
Oczywiście ja osobiście chciałbym by - powiedzmy w 1973 - ukazał się album z utworami

Strona A:
In the Black Room
Louse Is Not A Home

Strona B
Rock and Role
Gog/Magog

Zresztą na forum był już podobny wątek o "wyimaginowaną" płytę po "Pawn Hearts" (tylko gdzie nie pamiętam).


Zaiste, przebicie ,,Pawn hearts'' jest dla mnie trudne do wyobrażenia. Gdyby miał to być jeszcze lepszy album to po prostu nie mieści się to w moim horyzoncie muzycznych wyobrażeń. Ciekawe jest to , że wówczas zespól mimo młodego wieku prezentował muzykę niezwykle dojrzałą i wyrafinowaną. W tym względzie bił wówczas na głowę swoich kolegów z Charismy -  Genesis i to bynajmniej nie tylko. Notabene był także bardziej popularny. Dla mnie na przykład szokująca byla lektura zestawienia najlepiej sprzedających się płyt we Włoszech z marca 1972 roku. Oto pierwsza piątka :
1. VDGG - ,,PAWN HEARTS''!!!
2. PFM - ,,Storia di un minuto''
3. ELP - ,,Pictures at an exibition''
4. Genesis - ,,Nursery cryme''
5. King Crimson - ,,Islands''
A dopiero dalej George Harrison , John Lennon i jego ,,Imagine'' , Led Zeppelin itd.
Włosi byli wówczas doprawdy szaleni ! W tym kontekście nie dziwi zatem ogromny ,,wysyp'' zespołów progresywnych w tym kraju i to wielu znakomitych. Rynek włoski wręcz ocalił wówczas Genesis , którego album ,,Nursery cryme'' sprzedawał się w Anglii kiepsko podobnie jak wcześniejszy ,,Trespass''.



bo wlosi zawsze mieli dziwny gust muzyczny- wkoncu w tym kraju VDGG zawsze swięcil wielkie triumfy- jesli zaś chodzi o rozwiązanie sie VDGG trzeba by zapytac Hammilla choć on pewnie nie odpowie lub powie co juz wiemy ( z wkladek remasterow VDGG: ze dlugie trasy , brak kasy...) Nie zgodze sie jednak ze stwierdzeniem ze gdyby sie VDGG nie rozwiazalo na kilka lat byliby w czolówce swiatowego proga jak yes czy genesis). Trzeba bowiem pamietac ze muzyka Yes czy wspomnianego Genesis mimo calego swojego piekna byla o wiele latwiejsza w odbiorze i nie ma co ukrywac bardziej przebojowa niz dziela VDGG- a Hammill mimo ze nie bylo juz Van der Graffa jako zespolu dalej realizował swoje pomysly na wlasnych plytach- a zresztą VDGG wciąż jest wymieniany jako scisła czolówka klasyki progresu i nawet jakby nagrali plyte w 1973 roku nic by zmienilo sie w ich sytuacji

Zauważ , że nie napisałem , że VDGG byłby równie popularny jak Yes czy Genesis. Powyższych zespołów użyłem jako przykład , co by się stało , gdyby w latach 1972 - 1974 nie nagrały żadnej płyty , a zamiast nich np. solowe albumy. Nie mielibyśmy zatem dzisiaj takich płyt jak ,,Close to the edge'', ,,Tales from topographic oceans'' , ,,Relayer'' , ,,Foxtrot'' , ,,Selling England by the pound''. Pamiętajmy o tym , że lata 1972 - 1974 to apogeum artystycznego rozwoju rocka progresywnego. Muzycy  ówczesnej generacji grający właśnie taka muzykę byli u szczytu możliwości twórczych , ponadto nie ulegali jeszcze komercyjnej presji rynku. VDGG nawet gdyby nagrywał płyty w latach 1972 - 1974 nigdy nie mógłby liczyć na popularność zbliżoną do Yes czy Genesis. Poziom komplikacji muzyki to jedna sprawa , istotne jest także to , że zespól generalnie nie miał potencjału komercyjnego i być może , co najistotniejsze, nigdy nie miał ambicji uzyskania statusu gwiazdy sprzedającej w Anglii zawrotne ilości płyt. Sam Hammill gdyby nawet chciał o taki status się ubiegać raczej nie miałby szans. Był osoba nazbyt introwertyczną , bezkompromisową i przede wszystkim ,,nie medialną''. VDGG  to dla mnie fenomem właśie w aspekcie związanym z tym , iż właściwie nigdy nie zabiegali oni o większą popularność, nigdy nie starali sie dopasować muzyki do potrzeb rynku , co wielu zespołom progresywnym  począwszy od drugiej połowy lat 70-tych zdażało się coraz częsciej (Yes , Genesis, Moody blues , Jethro Tull ,  nawet King Crimson w latach 80--tych nie był tu bez skazy.
Nawiazując jeszcze do głównego wątku tego tematu : Wolę płyty VDGG dlatego poniewaz to właśnie na nich udało sie zachowac ,,zloty środek'' między warstwą słowną a muzyczną. Na albumach solowych Hammilla muzyka jest zdecydowanie zepchnięta na drugi plan. Dla mnie ważniejsza jest natomiast muzyka , co determinuje właśnie takie preferencje. Nie uważam zatem , że płyty VDGG są ,,lepsze'' , one są inne , a właśnie ta ,,inność'' do mnie bardziej przemawia. To tak jak z Rogerem Watersem - jego płyty solowe są pod względem tekstowym nie gorsze niż albumy Pink Floyd , ale w sferze muzycznej są znacznie uboższe , zawierają znacznie mniej ciekawych pomysłów czysto muzycznych.
Tytuł: Odp: Peter Hammill Solowe płyty czy VdGG
Wiadomość wysłana przez: mahavishnu w 20 Czerwca 2011, 14:57:48
Może w latach 1972-1974 Hammill nie był jeszcze gotowy, by prowadzić działalność muzyczną na dwa fronty? Kilka lat później już może dojrzał do tego?
A po "Pawn Hearts" Hammillowi wydawało się, że nie ma szans na przebicie tej płyty i rozwiązał zespół?
Pytania, pytania, gdybania...
Oczywiście ja osobiście chciałbym by - powiedzmy w 1973 - ukazał się album z utworami

Strona A:
In the Black Room
Louse Is Not A Home

Strona B
Rock and Role
Gog/Magog

Zresztą na forum był już podobny wątek o "wyimaginowaną" płytę po "Pawn Hearts" (tylko gdzie nie pamiętam).


Zaiste, przebicie ,,Pawn hearts'' jest dla mnie trudne do wyobrażenia. Gdyby miał to być jeszcze lepszy album to po prostu nie mieści się to w moim horyzoncie muzycznych wyobrażeń. Ciekawe jest to , że wówczas zespól mimo młodego wieku prezentował muzykę niezwykle dojrzałą i wyrafinowaną. W tym względzie bił wówczas na głowę swoich kolegów z Charismy -  Genesis i to bynajmniej nie tylko. Notabene był także bardziej popularny. Dla mnie na przykład szokująca byla lektura zestawienia najlepiej sprzedających się płyt we Włoszech z marca 1972 roku. Oto pierwsza piątka :
1. VDGG - ,,PAWN HEARTS''!!!
2. PFM - ,,Storia di un minuto''
3. ELP - ,,Pictures at an exibition''
4. Genesis - ,,Nursery cryme''
5. King Crimson - ,,Islands''
A dopiero dalej George Harrison , John Lennon i jego ,,Imagine'' , Led Zeppelin itd.
Włosi byli wówczas doprawdy szaleni ! W tym kontekście nie dziwi zatem ogromny ,,wysyp'' zespołów progresywnych w tym kraju i to wielu znakomitych. Rynek włoski wręcz ocalił wówczas Genesis , którego album ,,Nursery cryme'' sprzedawał się w Anglii kiepsko podobnie jak wcześniejszy ,,Trespass''.



bo wlosi zawsze mieli dziwny gust muzyczny- wkoncu w tym kraju VDGG zawsze swięcil wielkie triumfy- jesli zaś chodzi o rozwiązanie sie VDGG trzeba by zapytac Hammilla choć on pewnie nie odpowie lub powie co juz wiemy ( z wkladek remasterow VDGG: ze dlugie trasy , brak kasy...) Nie zgodze sie jednak ze stwierdzeniem ze gdyby sie VDGG nie rozwiazalo na kilka lat byliby w czolówce swiatowego proga jak yes czy genesis). Trzeba bowiem pamietac ze muzyka Yes czy wspomnianego Genesis mimo calego swojego piekna byla o wiele latwiejsza w odbiorze i nie ma co ukrywac bardziej przebojowa niz dziela VDGG- a Hammill mimo ze nie bylo juz Van der Graffa jako zespolu dalej realizował swoje pomysly na wlasnych plytach- a zresztą VDGG wciąż jest wymieniany jako scisła czolówka klasyki progresu i nawet jakby nagrali plyte w 1973 roku nic by zmienilo sie w ich sytuacji

Nie uważam ze muzyka Yes czy Genesis był łatwiejsza w odbiorze. Suita "Close to the Edge" jest ciężka jak cholera a jest to jeden z najsłynniejszych utworów tej grupy. ELP to samo. A Vdgg mieli taki utwory jak "House With no Door" "The Sleepwalkers" to tez materiał na progresywny przebój w tamtych czasów.  A pomyśmy jak dziwaczne płyty nagrywał Zappa a tez były popularne. Ja nigdy nie pojmę czemu VDGG nie sa gwiazdą na miarę Jethro Tull   

Moim zdaniem muzyka Genesis , Yes i Jethro Tull jest jednak bardziej przystępna i posiada znacznie więcej walorów dających szansę na sukces rynkowy. Najistotniejsze czynniki moim zdaniem są następujące :
1. Język harmoniczny -  muzyka VDGG jest bardzo dysonansowa , posiada fragmenty niemal kakofoniczne (apogeum na płycie ,,Pawn hearts'' ,  takie struktury zawsze odstręczały szersze grono słuchaczy , dla przeciętnego słuchacza dysonanse to nuty wręcz falszywe , z powodów estetycznych są dla nich nie do strawienia. Muzyka Genesis właściwie pozbawiona była takich harmonii , była bardzo tradycyjna i klasyczna - wyjątki pojawiają się może najbardziej na ,,The lamb lies down on Broadway'' np. ,,Waiting room'', podobnie Jethro Tull , jedyny album , na którym pojawiały się bardziej nowoczesne , dysonansowe harmonie to ,,A passion play'' , płyta notabene totalnie schlastana przez krytyków , moim zdaniem niesłusznie , gdyż zawiera wiele fragmentów naprawdę frapującej muzyki. Nieco wiecej harmonii dysonansowych pojawia sie na płytach Yes np ,,Tales ...'',  ..Relayer'' , nie są one jednak tak radykalne i częste jak w wypadku VDGG
2. Sebastian Winter słusznie zauważył , że Yes , Genesis i Jethro Tull miały ,,przeboje'' singlowe , Jethro Tul w latach 1969 - 1971 miał ich nawet kilka : ,,Sweet dreams'' , ,,Living in the past'' , sporym ,,hitem'' był w Usa w 1971 roku  ,,Roundabout'' , o ,,przebojach'' ELP i Genesis wspominał Sebastian
3. VDGG nigdy nie zabiegał o znaczna popularność , nie chcieli oni uzyskać statusu gwiazdy , natomiast ich progresywni pobratymcy mieli w tej kwestii odmienne plany
4. VDGG nie posiadał ,,medialnych'' atutów , które w świecie rocka są niezwykle istotne (Genesis mieli Gabriela , potem Collinsa , Jethro Tull Iana Andersona , który byl świetnym showmanem , natomiast Hammill nie miał ani takich warunków , ani chęci )
5. VDGG był zespołem bezkompromisowym , a przy takim podejściu do twórczości sukces komercyjny jest czyms bardzo trudnym , popularność rockmani często budują na różnych kompromisach , które VDGG były obce
Jeżeli chodzi o Franka Zappę to owszem odnosił on pewne sukcesy , jednak tak naprawdę pierwszym jego albumem , który dobrze się sprzedał było ,,Apostrophe'' (1974) - płyta , jak na niego , bardzo tradycyjna , znacznie lżejsza niż jego wcześniejsze albumy. Kolejny duży sukces komercyjny Zappy to dopiero album ,,Sheik Yerbouti'' (1979) dzięki pastiszowi muzyki disco ,,Dancing fool'' i hitowi ,,Bobby Brown'' VDGG nigdy nie bawił sie w podobne przedsięwzięcia.
Tytuł: Odp: Peter Hammill Solowe płyty czy VdGG
Wiadomość wysłana przez: ceizurac w 20 Czerwca 2011, 16:40:30
Dzięki za tak szczegółową wykładnię. Chociaż nie do końca się z nią zgadzam.
VDGG wydaje mi się jest jak najbardziej medialnym zespołem, a Hammill jako lider zdecydowanie nadaje się do "publicznej prezentacji". Mieliśmy przecież "Plagę" nagraną w 1972 i mieliśmy "Godbluffa" z 1975 - oba nagrane dla telewizji. Mieliśmy również - świetnie wizualnie i muzycznie - koncerty z Leverkusen/Amsterdamu (i innych miast). Chyba zabrakło odrobiny szczęścia by lepiej tę autoprezentację rozprowadzić.
Co do kompromisów. VDGG również je popełniał - wydanie singla "Theme One" na pewno było ukłonem w stronę komercji (nic że nic z tego nie było). Sam Hammill w latach 80-tych również się trochę pobawił z muzyką pop (słynny już "teledysk" do "Painting By Numbers" - Niektórzy na forum mogliby mianem komercji określić singiel "Highly Strung" - rzeczywiście dość przebojowa to piosenka.

Tytuł: Odp: Peter Hammill Solowe płyty czy VdGG
Wiadomość wysłana przez: Sebastian Winter w 20 Czerwca 2011, 20:50:19
bardzo ciekawie mahavishnu pisze i czesciowo sie znim zgadzam- rock progresywny nigdy nie mial być komercyjny w tradycyjnym tego slowa znaczeniu i przynajmniej w latach 70-76 spelnial swoje zadanie pozniej bylo juz inaczej, lecz czemu VDGG nie doniosl sukcesu chyba nigdy sie nie dowiemy. Moze rzeczywiscie byl za ponury dla masowego odbiorcy, znam osoby ktore uwielbiają Flodow i Yes a VDGG jest dla nich za "gotycki" i dekadencki...a mzoe po prostu PH i spolka nie mieli tyle szczescia co np genesis- moze gdyby wydali jeden popularny singiel dzieje zespolu mogly sie potoczyc inaczej...
nie zgodze sie natomiast ze stwierdzeniem ze solowe plyty Hammilla sa przegadane- teksty PH sa bardzo waznym elementem jego muzyki nawet na plytach VDGG- solowe dziela Mistrza sa po prostu nagrane w innej konwencji- ja na wlasny uzytek nazywam je progresywną poezją spiewaną- co prawda kazdy lubi co innego- mnie ta konwencja odpowiada najbardziej i  dlatego wole solowego PH od vdgg
Tytuł: Odp: Peter Hammill Solowe płyty czy VdGG
Wiadomość wysłana przez: mahavishnu w 20 Czerwca 2011, 22:41:38
Szanse na większą popularność zostały także w niemałym stopniu zaprzepaszczone przez przedwczesny rozpad zespołu w 1972 roku. Grupa mozolnie budowała swoja pozycję w latach 1969 - 1971 coraz lepszymi albumami , myślę , że potrzebowała jeszcze kilku lat aby zbudować mocniej swoja pozycję wśrod słuchaczy. Zauważcie , że wiele zespołów progresywnych budowało swoja popularnosć i reputację cieżką  pracą , sława przychodziła nierzadko po dobrych kilku latach. Świetnym przykładem jest tu Genesis , który właściwie dopiero od płyty ,,Selling England by the pound ' wypłynął na szersze wody , wcześniejsze płyty sprzedawały sie kiepsko. Dlatego uważam , że z punktu widzenia popularności i budowania swojej pozycji na rynku muzycznym rozpad VDGG nastąpił nazbyt szybko. Gdyby zespół chciał liczyć na większy odzew na swoją twórczość musiałby nadal intensywnie koncertować i wydawać regularnie płyty. Grupy grające ambitną muzykę i nie mające wsparcia medialnego budowały swoją pozycję na początku kariery permanentnym koncertowaniem dosłownie wszędzie , gdzie byla tylko taka możliwość. W drugiej połowie lat 70-tych te szanse dalece zmalały , gdyż zmienił się klimat muzyczny , rock progresywny stał się passe , często był niemiłosiernie chlastany przez zachłyśniętych punk rockiem konformistycznych dziennikarzy brytyjskich. W czasach punk rocka i disco taki zespól jak VDGG był w zasadzie na straconej pozycji. Świetnie ilustruje to historia UK , który w pewnym sensie także padł ofiarą niesprzyjających czasów , mimo , że bynajmniej nie stronił od kompromisów (album ,,Danger money'' jest tego potwierdzeniem , szukanie przeboju singlowego w postaci ,,Nothing to lose'', choć zespól był jeszcze bardzo daleki od totalnej kapitulacji artystyczej  , vide Asia). Sam Peter Hammill być może wcale się jednak tym nie przejmuje , nie jest dziś zakładnikiem list przebojów oraz niewolnikiem nowych trendów muzycznych. Niezależność zawsze ma swoją cenę, podobnie jak popularność.
Tytuł: Odp: Peter Hammill Solowe płyty czy VdGG
Wiadomość wysłana przez: Sebastian Winter w 20 Czerwca 2011, 22:49:19
na straconej chyba nie bo VDGG jest jednym chyba zespolem progresywnym ktory lubili niektorzy punkowcy vide Johnyy Rotten.....nic dziwnego skoro muzyka PH i spolki posiadala coś zpunkowego ducha- co bardzo dobrze slychać na plycie Vital arowniez i na takich plytach jak Still life ( La rossa) i Godbluff ( Arrow)

a szans na sukces w stylu Yes chyba nie bylo bo PH mial swoją wizje artystyczną ktorej sie trzymal i nie szedl na zadne kompromisy.