Właściwie w samych superlatywach mogę wypowiadać się o tym albumie. Na początku, jak to przy samym zakupie zaskoczeniem była dla mnie cena - niska jak na nową płytę, a wprawiony bywalec aukcji internetowych kupi ją nawet za ok 30 zł.
"Gadki" na temat tego, że jest to najlepszy album od "This" wcale nie są przesadzone. Po którymś przesłuchaniu dochodzę do wniosku, że "The Mercy" jest arcydziełem i reszta utworów z "Thin Air" może nie pozostaje mocno w tyle, bo nie ma tu niskich lotów, no ale za pewnością z perspektywy wielkich nagrań artysty "The Mercy" jest to czołówka. Zadziwiające jak można zrobić coś takiego świeżego, ale jednocześnie nawiązującego do tego co już było. Dzieje się tu wiele przecież. A zawsze uwielbiam taki lekki oddech w tym utworze i słowa: "If I say 'Good night and god bless..." Hammill ładnie musiał się napocić tworząc tą minisuitkę.
Dla mnie "Your Face In The Street" nie jest jakieś rewelacyjne, dużo tu nawiązań, przede wszystkim wokalnych do "And Close As This". Do "Stumbled" jakoś nie mogę się przekonać, aczkolwiek tekst jest bardzo dobry, no i pasuje ono do całości. "Wrong Way Round" jest niesamowite, (te dwie gitary ładnie się mieszają) szkoda, że trwa tak krótko.
W ogóle cieszy mnie to, że jest naprawdę tu sporo "samej" muzyki, a ten utwór jest najlepszym tego przykładem. Uwielbiam ten pełen tajemniczości klimat w "Ghost of Planes", super, że jakby kontynuację mamy dalej, w ostatnim utworze. Do "If We Must Part Like This" mam mniej więcej podobny stosunek jak do "Stumbled".
"Undone" może dla niektórych może wydać się dość oklepane (fortepian, cymbałki?), ale to wciąż ten piękny Hammill, no i właściwie muzycznie to jeden z najmniej pesymistycznych utworów. A sam tekst osobiście jest dla mnie dość dziwny, z racji wieku, ale podziwiam tego faceta, że na tym etapie życia, z takim dorobkiem można mieć uczucie niespełnienia
.
"Diminished" jest perełką na tym albumie, a ta końcówka pokazuje jakim Peter jest genialnym kompozytorem z wciąż mocną wyobraźnią. Wybitne te nuty. "The Top of the World Club" jest pięknym zakończeniem albumu, idealna sprawa do refleksji nad przemijaniem.
Szczerze powiedziawszy teksty jakie pisze obecnie Peter są mi odległe, a jak wiadomo każdy się utożsamia na jakiś sposób z nimi. Ale to dobrze, za kilkanaście lat sięgnę po nie i będą one mi bardzo bliskie. Muzycznie podobnie jak tekstowo jest naprawdę kapitalnie. Jednak drobne spadki się pojawiają i nie ma co ukrywać, że pomiędzy "Stumbled" a "The Mercy" czy "Diminished" jest różnica. Myślę, że warto zachować jakąś tu hierarchię.
"Thin Air" mnie zadziwia produkcją, wszystko brzmi tak bardzo dobrze, łącznie z miksem, że aż chce się delektować tą muzyką. Jest to niewątpliwie kolejny plus. Bas, gitary (perkusja już mniej) brzmią wyśmienicie, wlepiają się fajnie w to klawiszowe tło. O głosie mistrza nie ma co debatować, ja jak chodzi o zmiany w jego barwie - przez 10 lat nie dostrzegam większej różnicy. Smutna to płyta, jak to moja matka nazwała "trochę pogrzebowa"
.