Aktualności:

vdgg.art.pl - całkiem niezła polska strona o VdGG i PH

Menu główne
Menu

Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.

Pokaż wiadomości Menu

Wiadomości - LukaszS

#2251
... dalej w tle leciało Over, więc kolejne teksty z tej płyty:

Crying Wolf (tłum. LukaszS)

Gasisz światła i siadasz samotnie
Próbując udawać że to męka
Zrywasz się na dźwięk telefonu
Odkładając swój  pokarm z tego bankietu
Nie pilnowałeś swojej własności
Pozostawiłeś ją by zmarniała

Czy to uczyniło Cię szczęśliwym ?
Czy to przyniosło Ci radość ?
Głupi chłopcze

Całą swa miłość odłożyłeś na bok
By tarzać się w swym smutku
Spodziewając się że każdy zrozumie
Jak się czujesz
Jutro przyjdzie czas
Na przebaczanie i niepamięć –
Spłacisz wszystkie swe długi z niezwykłą dumą
Zaprzeczając jednak, że kiedykolwiek się zapożyczyłeś...

Czy to czyni cię nieskazitelnym ?
Czy to czyni cię wolnym ?
Jak długo będziesz to ćwiczył
Czy może przychodzi Ci to z łatwością ?

Wilczy zew z głębi twego owczego serca
Krzyczący płomień z głębi studni
Niekończące się widowisko zaczynania od nowa
Lecz jak długo będzie jeszcze trwać – możesz powiedzieć ?
Czy dopóki wszyscy Twoi przyjaciele i kochankowie
Nie znudzą się twym udawaniem ?
Wtedy będzie już za późno by odkryć
Co właściwie miałeś na myśli

Co było prawdą, co fałszem...
Wilk przemienił się w człowieka
Mordercę z wyrzutami sumienia

Krzyczący ból, nawet jeśli to powinna być przyjemność
Wyjąca złość , nawet jeśli to powinna być zemsta
Płaczący smutek, nawet jeśli był skarbem –
Twój skarb odnajdzie Cię w końcu

Gdy wszyscy Twoi przyjaciele zechcą odejść
Niechętni by obcować z niebezpieczeństwem
Z kłamstwami w każdym pełnym gniewu Twym słowie
Staniesz się dla nich doskonale obcy
Ujadającym pod księżycem przez noc i dzień
Pozostawionym, szarym wilkiem w kojcu
I gdy zbierzesz się na ostatni skowyt
I zniszczysz wszystko co możesz
Pozostaniesz samotnym człowiekiem
Z gnijącymi zębami i sztuczną szczęką

I kiedy już prawie się wszystko zakończy
Gdy poczujesz że zbliż się koniec
Odkryjesz z niemałym smutkiem
Że nie pozostał nikt by wysłuchać -
Rozpaczliwego skowytu
Wszyscy odejdą gdy zabeczysz

Uważałeś się za człowieka – wilka
A tak naprawdę jesteś tylko owcą
#2252
Time Heals (tłum. LukaszS)

Rozmyślałem, wydaje się że mógłbym leżeć przy Tobie jak  nigdy przedtem tego nie robiłem,
Rozpłomieniony – bez żadnych słów po tym wszystkim
Pisanie pieśni miłosnych odbywa się tylko gdy miłość się skończyła
Odpłacam jedynie słowami :strunami na wpół zapomnianych uczuć
Mam zamiar...
Miałem zamiar...
Właściwie do końca nie mogę powiedzieć co to było. 

Gdy spotkaliśmy się pierwszy raz, rzekłem
Założę się że ona jest tą jedyną
Lecz później przemawiałem do siebie, już tak jak zwykle to robiłem.
Gdy przeminie czas owinięty wokół naszych kroków
Nie zapisane wersy rozciągną się
A ja spróbuję znaleźć sposób
By ochronić to wszystko...
By zagrać tę rolę – co za reżyseria !
By wejść w te dni, zagłębić się w nie
Trzymasz mnie blisko, lecz coraz dalej od siebie
Sprawiasz że jestem męczennikiem,
Kroczącym razem z bólem i miłością...
Razem też idziesz ty i mój przyjaciel
Jesteś już jego, Ja jestem Twój i nie mogę Cię unikać
Me dni są snem, me noce stały się nieprzyzwoite
Skradzione chwile dla których żyję
Lecz kradzież to nie sposób, by Cię przekonać
Byś poszła ze mną, zostawiła go
Me pełne bólu oczy, próbują przypomnieć Tobie
Że wszystko co mogę zrobić to wstrzymać się od krzyku
,, Kocham Cię, Kocham" – chciałem wierzyć , że śnię
lecz kroki jakie podjęliśmy pozostawiły ślady...

Wcześniej czy później wszystko to zostanie rozwiane
Zostawisz go, lub ja zostanę tu samotnie
Tak czy inaczej ktoś kogoś straci
Lecz nie dbam o to
Chciałbym tylko wiedzieć kogo kochamy najbardziej
Bo wydaję mi się , że siebie samych.

Dni są dziwne, w nocy jesteśmy sobie obcy
Leżąc w łóżku z kłamstwami w naszych głowach
Nie zbliżamy się do siebie bardziej niż tancerze
Twe oczy odmienione, twa obecność niebezpieczna
Nie patrzysz mi w twarz
A twe pocałunki natychmiast odpowiadają
Na pytania , które ulatywały bez odpowiedzi, bez powodu –
Śmierć w powietrzu, Śmierć na czas
Jeśli zostawisz mnie teraz, może mnie to prawie zabić...
Pamiętasz mnie ?
Pamiętasz nas troje ?

To wszystko wydawało się tak ważne w ten czas
Byliśmy bliscy tego by zniszczyć swe życia
A teraz to tylko wersy pieśni
Czas leczy
Czas leczy
Ale , ja ciągle czuję cierpienie

Rozmyślałem, wydaje się że mógłbym leżeć przy Tobie jak  nigdy przedtem tego nie robiłem,
Rozpłomieniony – bez żadnych słów po tym wszystkim
Pisanie pieśni miłosnych odbywa się tylko gdy miłość się skończyła
Odpłacam jedynie słowami :strunami na wpół zapomnianych uczuć
Mam zamiar...
Miałem zamiar...
Właściwie do końca nie mogę powiedzieć co to było. 

...pomimo, że czas uleczył rany Hammilla, ciągle jeszcze odczuwa cierpienie...
#2253
This Side of Looking Glass (tłum. LukaszS)

Gwiazdy na niebiosach wciąż lśnią
Ponad mną: Jakże wspaniale wyglądały
Gdy byłaś ze mną
Lecz odeszłaś na drugą stronę lustra
A mnie pozostawiłaś bym spędzał noce w samotności

Zagubiony, niemy i ślepy
Upity swym smutkiem
Przesiąknięty szaleństwem
Przykrywają mnie fale
Zwierciadło odrzuca
Echo Twojego śmiechu
Przenika przez to lustro
A ja jestem samotny

Nie ma przyjaźni, nie ma pociechy
Nie ma przyszłości, nie ma domu
Pozostała mi jedynie przeszłość
Byłaś jedyną miłością jaką znałem
Bez Ciebie jestem niczym
Jestem pustym milczącym odbiciem
Czegoś co straciłem
Zbyt wcześnie pozwoliłem Ci odejść

Czy mnie słyszysz ? To moja pieśń
Umieram, Ty odeszłaś

Te słowa nie wystarczą by uratować mą duszę
Szydzą tylko ze mnie z lustra
Jestem chory, Tęsknię
Mówiłem że płonę
Me oczy nie mogą znieść światła...
Jak zbłąkany psiak nocą
Strząsam z siebie samotność

Wszyscy pragniemy ułoży sobie życie
Ja zagubiłem się w układaniu mojego
Czekam na jakiś cud
Ale nie ma żadnego znaku....

Gwiazdy w swych konstelacjach
Smutno mrugają i gasną...
Bez Ciebie nic dla mnie nie znaczą.

Myślę,że utwór ten jest o tym, że Alicja jest już po tamtej stronie lustra, a Hammill pozostał samotnie po tej....





#2254
Comfortable ? (tłum. LukaszS)

Ona uwielbia trzymać Boga poza kościołem
Zwłaszcza gdy się modli
Wszystko na swoim miejscu, wszystko bezpiecznie przechowane
Na Dni Krzyżowe...
To oczywisty paradoks
Poczucie niedorzeczności, lecz zbyt rzeczywiste
Wierutna bzdura
Lecz ona chce się czuć
Komfortowo

Funt na ofiarę
Tabliczka z nazwiskiem przy przejściu
Zakłada zawsze kapelusz by
On zauważył jej styl
Nie zwraca uwagi na kazanie
Nawet Chrystus nie wzbudza jej zainteresowania
Jej towarzyskie zwyczaje zostały uruchomione
I ona chce się czuć
Wygodnie

Nie pragnie widzieć
Nie pragnie słyszeć
Nie pragnie wiedzieć

Nie krocz jej złudzeniami
Ja nie będę kroczył swoimi
Znajdujemy się wśród wygodnych stworzeń 
Ustawieni na pierwszym ze stopni prowadzących
Do tych dóbr.

Ustawieni na krawędzi w obliczu Nadprzyrodzonych Sił
Obejmujemy najwygodniejsze miejsca
Obserwując godzina po godzinie życie
Szczególny przypadek pojedynczej osoby
Codzienne zadowolenie czeka
Na uleczenie śmiertelnej rany
Gdy otchłań przylega do nas
Czy mamy prawo czuć się wygodnie ?

Na co dzień z zadowoleniem spoglądamy na siebie
Na co dzień zwyczajnie gorliwi
Ona nie potrzebuje dobierać wartości
Chce się czuć jedynie komfortowo

To jej błogosławieństwo i  jej ślepota
Że nie przychodzi jej na myśl
Że w niebie , gdy ono nadejdzie , wyjątkowe miejsce może się dla niej nie znaleźć
Nigdy nie spoglądała na tajemnicę
Nie pragnęła poznać dokładnie tych rzeczy
Och, to jakiś rodzaj stygmatu
Jakim prawem miałaby czuć się tak komfortowo ?

Ona nie pragnie o tym myśleć
Nie chce o tym mówić
Ona nie chce na to patrzeć
To sprawia że nie czuje się komfortowo.

... Teraz trochę wyjaśnień...

Rogation day - Dni krzyżowe, dni modlitw o urodzaj
a name-plate by the aisle - w ławkach kościelnych są tabliczki z nazwiskami, miejsca gdzie zawsze siadają wierni, myśę więc że tu chodziło Hammillowi o komfortową sytuację tej pani, gdy może usiąść sobie z brzegu, tuż przy przejściu (głównej nawie) prowadzącym do ołtarza...

..najbardziej zagubiony byłem przy zwrocie...

view the living hour by hour
in the first person singular case.

i pewnie źle z niego wybrnąłem...

Hennosie co rosjanie mówią na ten temat ??



#2255
Labour of Love (tłum. LukaszS)

Nie pamiętasz tych wszystkich rzeczy , które zrobiłem
Nie przyswoiłaś troskliwie dobieranych słów
Twa przyszłość nie pozwoliła by ma cierpliwość poddana została próbie
Oto moje miłosne cierpienie , które ofiaruję Tobie

Czy brak samouwielbienia  utrzyma dystans pomiędzy nami?
Bezradność, nie pozostawia żadnego wyboru ?
Cisza wymowniejsza jest niż jakakolwiek namiętność ?
Oto me miłosne cierpienie, ofiarowane Tobie
Oto me miłosne cierpienie

Weź tę dłoń a sprawy się nie zmienią
Poczuj uderzenie serca i odnajdziesz prawdę wśród łgarzy
Weź ten podarunek – pokwitowanie podniesie jego wartość
Oto me miłosne cierpienie, ofiarowane Tobie
Oto me miłosne cierpienie
Podarunek miłości
#2256
Traintime (tłum. LukaszS)

Wzdłuż trakcji brzęczą przewody
Wystukując szyfr jak  jakieś odległe bębny
Uznanie przesłania
Kolejno na linii
Ktoś wykrakał
Upływ czasu

Korytarz zakrywa okno
Nic nie zobaczysz bez judasza w nim...
Wkrocz śmiało przez próg
Lecz zostań na łączach
Wykrzyczymy
Wykraczemy upływ czasu

Krewni rozmawiają przez telefon, w pociągu
Gadają zanim pomyślą jak wytłumaczyć
Nocą głosy wściekle wbijane są w tory
Nie mogę nadążyć za nimi
Niech stanie się jasność !
Jakże światło staje się duszą !

Znasz siebie, centrum zainteresowania
Widzisz siebie, umiejscowionego wśród  wydarzeń....
Przepraszam, jeśli to bolesne wydostać się  w światło jupiterów
Na środek sceny
Wykrzykując na upływający czas

Cóż tu do wyjaśniania i zobaczenia ?
Cóż do poznania gdy Głos jest właśnie tu?
Cóż do obiecania czy wyboru ?
Cóż do uwierzenia, jeśli czas właśnie jest teraz?

Krewni rozmawiają przez telefon, w pociągu
Mówią zanim pomyślą by się powstrzymać
Wystrzelone głosy, dopadają Cię w środku ucieczki
Zastygłe , na zawsze
Och, niech stanie się światłość


fathering - usynowienie , uznanie ojcostwa
no view without eye within - uznałem, chociaż nie bardzo wiem czy słusznie, bo judasze raczej są w drzwich niz w jakimś wyimaginowanym korytarzu, że tak sobie to określę...
Generalnie coś przesłania widok, i jest jakiś element za pośrednictwem którego coś da się jednak zobaczyć...

Resztę pewnie ktoś mi zinterpretuje . Pozdrawiam...


#2257
Patient (tłum Lukasz S)

Stworzony proces
Samouleczalnośc dla ślepców
Oczekiwanie  w przychodni
Umysłu pacjenta
Szaleństwo w chorobie
Jeśli gniew może by powodem:
Postanowienia zostaną zagubione
W poszukiwaniu punktu wyjścia
W poszukiwaniu punktu wyjścia

Pechowe wyzdrowienie
Po ranie została szrama
W egzystencji jest trucizna
Wirus rzeczywistości
Lecz istnieje niewidoczna kuracja
Siła duszy ukrywająca pod bandażami
Wszystko na co nie mamy wpływu
Wszystko na co nie mamy wpływu

Czekanie aż przybędzie lekarz

Stworzony proces
Samouleczalnośc dla ślepców
Oczekiwanie w przychodni
Umysłu pacjenta
Lecz nie ma żadnej odpowiedzi
Świadomość podaje kurs
Gdy szansa
Charczy w gardle
Charczy w gardle

Czekanie aż przybędzie lekarz

Pokładasz wiarę w innych
Stach nie mógłby by gorszy
Och, lecz Natura nie jest już twoją matką
Lecz tylko akuszerką
I nie ma żadnego lekarza
Nie istnieje lekarstwo...

Mogłoby to być wstrząsem dla ciebie
Lecz czy naprawdę tak myślisz ?
Czy jesteś tego tak pewien ?

Zapraszam wszystkich Graafowców do dzielenia się uwagami na temat tekstów - gdy angliści naprostują niezrozumiałe dla amatorów tzn: idiomy, zwroty, czas, konteksty - zawsze możemy pobawić się w poetów i ubierać te teksty w coraz piękniejsze sformułowania zanim Hennos wrzuci je na oficjalną stronę...

Dla mnie liczy się efekt końcowy - zresztą znający język rozyjski mogli by pomóc zaglądając na rosyjską stronę VDGG, gdzie teksty PH i VDGG są już przetłumaczone...Porównania do tamtych tłumaczeń mile widziane...


#2258
Wczoraj wieczorem Peter Hammill - Nurnberg z 2001 pare utworów skręconych kamerką - m. innymi Still Life, Comfortable, Just Good Friends
#2259
Mnie bardzo cieszy iż wzbudzam aktywność, wśród Graafowej braci - zdecydowanie popieram poprawki Godbluffa...
#2260
Man –erg (tłum. LukaszS)

Morderca żyje we mnie: tak, czasem czuję jak się porusza
Czasami lekko drzemie w ciszy swego pokoju
Lecz wnet jego oczy podniosą się i spojrzą poprzez moje
Przemówi mymi słowami i poszatkuje me myśli wewnątrz
Tak, zabójca żyje

Anioły żyją we mnie: Mogę poczuć ich śmiech...
Ich obecność łagodzi i gładzi burzę w mym umyśle
A ich miłość może uleczyć rany
Obserwują mnie i gdy zaczynam upadać
-   cóż, wiem, że zostanę podtrzymany
Gdy anioły żyją

Jak mogę być wolnym ?
Jak uzyskać pomoc ?
Jestem sobą ?
Czy jestem kimś innym ?

Lecz dumnie w mych klasztorach wiszą ministranci smutku
Trupiogłówki zrzucają swe płaszcze w kąt mego pokoju
Jestem skazany...
Lecz śmiechy na mym podwórku bawią się dokazując mej młodości
I uroczysty, czekający Starzec na szczycie dachu:
On powie mi prawdę...

I ja też, żyję we mnie i bardzo często nie wiem kim jestem
Wiem, że nie jestem bohaterem, cóż, mam nadzieję że nie jestem przeklęty
Jestem tylko człowiekiem i mordercy, anioły, wszyscy są nimi:
Dyktatorzy, zbawiciele, uchodźcy we wojnę i pokój
Tak długo jak Ludzkość żyje...

trupiogłówki - motyle nocne ,ćmy patrz http://www.lepidoptera.pl/show.php?ID=175&country=XX - nazwa angielska Death's Head Hawk-moth




#2261
Driven (tłum. LukaszS)

Wiem, nie łapiesz już wątku dawnych opowieści
Wrzuć tylko swoją walizkę do bagażnika
Będziemy jeździć naokoło dopóki  nie pomyślisz
Że zajechałem za daleko
Lecz nie będziesz mógł wrócić do domu
Nie ma już drogi do domu

Nie straciłeś fabuły
Lecz brakuje Ci szczegółów
To podróż w jedną stronę
I nie ma drogi powrotnej
Żadne oświadczenia nie odciągną nas od drogi na której się znaleźliśmy
Wkrótce wypełni się i obróceni w proch odejdziemy
Nikt nigdy nie pozna drogi na której byli

Zapędziłem się w mej młodości w kozi róg
Pamiętam, iż marzyłem o wolnej przestrzeni
Marzyłem o otwartej drodze

Lubiłem myśleć ,że panuję nad wszystkim
Lecz me ręce za sterem
Prowadzone były przez jakieś obce siły
Jak pokazała przyszłość
Slalom wśród życiowych przeszkód
Pokonywałem raczej instynktownie niż na wyczucie
Zabrałem się raczej jako autostopowicz
I tak naprawdę dzieliłem widoki
Tej długiej podróży życia, jego oczyma.
Tak jak wyjechaliśmy tak przybędziemy

Zapędzamy się w swej starości
Do naszego przeznaczenia
I wszystko co starannie zaplanowaliśmy
Obraca się dokładnie w prowizorkę
Zapędzamy się sami
Lecz marzymy że jesteśmy wolni
Na otwartej ścieżce
Wolni, w wolnej przestrzeni.

Z tego tłumaczenia jestem dosyć zadowolony...
#2262
he , he czas to ja znalazłem 4 maja -ponuro dosyć było w WLKP. i trzy dni wolnego wykorzystane wcześniej pozwoliły trochę czasu zaoszczędzić na tłumaczenia
#2263
Podziw to raczej dla ilości, bo jakość podejrzewam zostanie lekko skrytykowana przez anglistów ;-)
#2264
Killer (tłum. LukaszS)

Tak więc żyjesz sobie samotnie na dnie morza
I zabijasz wszystko co zbliża się do Ciebie...
Lecz jesteś tak bardzo samotny, gdyż inne ryby boją się Ciebie...
I tak bardzo pragniesz towarzystwa i by ktoś zawołał Cię z imienia
Ponieważ ty przez całe życie będziesz żył samotnie

W czarnym dniu czarnego miesiąca
Na czarnym dnie morza
Matka dała Ci życie i natychmiast umarła...
Ponieważ dwóch morderców nie może żyć obok siebie
I gdy twoja matka zrozumiała że nadszedł jej czas
Była nawet zadowolona

Śmierć w morzu, śmierć w morzu
Proszę niech ktoś przyjdzie pomoże mi , pomoże mi
Ryby nie latają, ryby nie potrafią latać
Ryby nie potrafią, i ja nie umiem, i ja nie umiem

Teraz jestem naprawdę podobny do Ciebie
Ponieważ zabijałem wszystko co kiedykolwiek kochałem
Ponieważ nie robiłem tyle ile powinienem
Ponieważ pozwalałem czarnym myślą pozostawać

Ale i ja jestem mordercą, dla uczuć biegnących głęboko do krwi
I ja jestem samotny, i mam nadzieję że będę mógł zapomnieć
Potrzebujemy miłości
Potrzebujemy miłości
Potrzebujemy miłości... ... ...

#2265
Childlike Faith In Childhood's End (tłum. LukaszS)

Egzystencja to scena przez którą wszyscy przechodzimy
Lunatyczna sztuczka dla umysłu i serca
Wiem, że to beznadziejne
Lecz wprzód muszę iść
I próbować nowego początku
Widzieć coś więcej niż dzień za dniem
Utrzymując się przy życiu gonionym przez kończąca wszystko śmierć.

Jeśli uwierzę w sumie w to
W życie , które otrzymujemy
Nie będę tracił oddechu
W jakiś sposób, musi być coś więcej
Był czas gdy bardziej czułem niż wiedziałem,
Lecz teraz okopany wokół moich sett
W bardziej ziemskim świetle
Myśli grzechoczą w mym umyśle
Żyjemy, umieramy...a teraz?

Na początku istniały rozkazy i przeznaczenie
Lecz teraz ścieżka dotarła do granicy
I na naszych kolanach nie ma sposobu by spotkać się z przyszłością
Jakakolwiek by nie była
Nawet jeśli są siły trzymające nas na miejscu
Poprzez nieskończone wieki, w wielkiej łasce
My, także, przybieramy maski tworzenia

Tak jak wsysa i okresowo pulsuje antymateria
Tak rozchyla się pąk, kwiat jest martwy
Kosmos to żyjąca historia
Wydaje się że nawet czas musi nas zdradzić,
Lecz teraz jesteśmy wciąż żywi
I nawet jeśli nie widzę Boga, który by nas uratował
Wciąż przetrwamy
Poprzez stulecia postępu
Które nie prowadzą nas zbyt daleko
Wszystko złuda ! Wszystko fałsz – wciąż nie wiemy kim jesteśmy...
Śmianie się, nadzieja, modlenie się, żartowanie,
Synu Człowieczy !
Z przymkniętymi oczyma, bijącymi sercami, jesteśmy ziarenkami piasku
I nawet jeśli, z czasem , morze upomni się o nas
Będziemy głazami, na których wyrosną korzenie przyszłości!

Być może nie będziemy tu by móc dzielić to
Jeśli wieczność to żart
Lecz myślę że mogę pogodzić się z tym
Jeśli następne życie będzie najlepsze
Nawet jeśli istnieje niebo gdy umrzemy
Nieskończona błogość będzie tak pozbawiona znaczenia
Jak kłamstwo , które zawsze przychodzi jako odpowiedź na pytanie:
Dlaczego mamy przyjmować punkt widzenia stworzyciela ?

Dryfujący bez celu, tak bardzo samotni tutaj
Domyślający się jedynie co leży poza ciemnością
Wciąż, mogę chwytać się linii życia wyrytych na mej dłoni
Myśleć o  długości życia, które znaczy wiele więcej niż moje własne –
Marzenia o rzeczach większych niż my sami.
Czas i Otchłań zawieszone na mych ramionach
Gdy całe życie się skończy, kto odpowie zmutowanym siłom że mogły pozostać?
Nawet jeśli wieże miast zaprzeczą nam ludziom z gliny
Wiemy, że powinniśmy wspinać się ku szczytom, któregoś dnia.
Przerażonym w ciszy – przerażonym, lecz myślącym bardzo ciężko
Pozwólcie nam policzyć gwiazdy.

Starsi, mądrzejsi, smutniejsi, coraz mniej widzący
Spójrz na nas
Jak uciekamy
Szybciej, dłużej, ciężej, mocniej
Już nadchodzi
Kolorowe bąble, rozszczepione obrazy grawitujące do wewnątrz, w najpiękniejszym ostatecznym rozkładzie.
Wszechświat daje nam teraz znak i Ludzkość, także, musi znaleźć Swoje miejsce...
W kilku ostatnich mijających sekundach powędrować w nicość
A dzieci , która są naszymi ruszają
Spokój reinkarnacji, to wciąż najdoskonalsza pieśń
I w końcu uwolnieni jesteśmy od zobowiązań stworzenia.

Żartownisie i klawisze, śmiecie i niewolnicy też
Cały tłum tańczący na weselną nutę
Ludzie którymi możemy być
Lecz Ludzkość powinniśmy wznieść wyżej
W imię wiary, nadziei i miłości
Oto czas dla pielgrzymów, ale także czas dla oszustów
Oto czas w którym staniemy wszyscy z osobna obnażeni
Nadzy wobec galaktyk
Nadzy, lecz jeśli się przyjrzeć to odziani...
Gdy dosięgniemy Końca Dzieciństwa rozpoczniemy od nowa

I nawet jeśli droga będzie ciemna
A największa odległość złamie mi serce
Choć nie powinienem tego widzie, wciąż zagram swą cześć
Więżąc, że to co nas czeka to kosmos porównywany do pyłu z przeszłości...
W śmierci wielu istnień ludzkich życie powinno zacząć się !