The Comet, the Course, the Tail (tłum LukaszS)
Mówią, że obdarowani jesteśmy Wolną Wolą
- w końcu to usprawiedliwienia potrzebne nam do niezdecydowania.
Lecz pomiędzy naszymi instynktami i chęcią zabijania
Posłusznie opuszczamy swe głowy
Mówią, że żaden człowiek nie jest wyspą
Lecz mówią też, nasze domy są naszymi twierdzami
Wydawałoby się że to nasz wybór, pomiędzy pokojem i gwałtem
...och, tak, czyż wybieramy sami?
Podczas gdy kometa rozwija swój warkocz poprzez niebo
Nigdzie w pobliżu nie definiują jej kursu,
Ni ona sama nie zna swego celu.
Nawet jeśli droga komety będzie pewna
Jej budowa już nie
Może oznaczać o wiele więcej
Niż ślad warkocza
Wystrzelony w jednej chwili chwały
Miłość, pokój i indywidualność,
Czy ludzkość może stworzy taki porządek i społeczeństwo?
Wojna, nienawiść, mroczne zdeprawowanie
Lecz czy jesteśmy niewolnikami?
Kanały agresywnych energii
Życzenie Śmierci i Wola by przeżyć
W odnajdywaniu i przetrzymywaniu wrogów
Czy to jedyny sposób, byśmy poczuli że żyjemy?
W rzeźni wszystkie ciała śmierdzą tak samo
Nieważne królowe, pionki czy niewinni w grze
Na cmentarzu mundury pokrywają groby
Abstrahując od powierzchownego blasku i okoliczności
Oto czas wyznaczony w kalendarzu
Gdy nasza wiedza wydaje się ledwo wystarczalna
By podtrzymać wszystkie wybuchające gwiazdy
To Trudne czasy
I czekam aż coś się wydarzy
Jak gdyby o wiele spóźnione uczucie
Być może pozostałość po zeszłym roku
Lub coś całkiem nowego
A wiedza , którą pozyskaliśmy po części
Prowadzi nas coraz bliżej początku
Do odnalezienia pytań:
Jak mogę powiedzieć że droga prowadząca do piekła
Nie zaprowadzi do nieba?
Co mogę rzec kiedy, w jakiś niezrozumiały sposób,
Jestem swoim własnym celem?
Mówią, że obdarowani jesteśmy Wolną Wolą
- w końcu to usprawiedliwienia potrzebne nam do niezdecydowania.
Lecz pomiędzy naszymi instynktami i chęcią zabijania
Posłusznie opuszczamy swe głowy
Mówią, że żaden człowiek nie jest wyspą
Lecz mówią też, nasze domy są naszymi twierdzami
Wydawałoby się że to nasz wybór, pomiędzy pokojem i gwałtem
...och, tak, czyż wybieramy sami?
Podczas gdy kometa rozwija swój warkocz poprzez niebo
Nigdzie w pobliżu nie definiują jej kursu,
Ni ona sama nie zna swego celu.
Nawet jeśli droga komety będzie pewna
Jej budowa już nie
Może oznaczać o wiele więcej
Niż ślad warkocza
Wystrzelony w jednej chwili chwały
Miłość, pokój i indywidualność,
Czy ludzkość może stworzy taki porządek i społeczeństwo?
Wojna, nienawiść, mroczne zdeprawowanie
Lecz czy jesteśmy niewolnikami?
Kanały agresywnych energii
Życzenie Śmierci i Wola by przeżyć
W odnajdywaniu i przetrzymywaniu wrogów
Czy to jedyny sposób, byśmy poczuli że żyjemy?
W rzeźni wszystkie ciała śmierdzą tak samo
Nieważne królowe, pionki czy niewinni w grze
Na cmentarzu mundury pokrywają groby
Abstrahując od powierzchownego blasku i okoliczności
Oto czas wyznaczony w kalendarzu
Gdy nasza wiedza wydaje się ledwo wystarczalna
By podtrzymać wszystkie wybuchające gwiazdy
To Trudne czasy
I czekam aż coś się wydarzy
Jak gdyby o wiele spóźnione uczucie
Być może pozostałość po zeszłym roku
Lub coś całkiem nowego
A wiedza , którą pozyskaliśmy po części
Prowadzi nas coraz bliżej początku
Do odnalezienia pytań:
Jak mogę powiedzieć że droga prowadząca do piekła
Nie zaprowadzi do nieba?
Co mogę rzec kiedy, w jakiś niezrozumiały sposób,
Jestem swoim własnym celem?