Słuchałem "H to He" w wersji na CD z 1989 roku oraz remaster 2005. Ogólnie rzecz biorąc, to remaster brzmi dużo lepiej. Stara wersja jest przy nim jakaś zamulona i brzmienie zremasterowej podoba mi się dużo bardziej. Jest jednak jeden szkopuł. Dlaczego remaster "House With No Door" jest tak nieziemsko zaszumiony, podczas gdy w starej wersji szum jest minimalny? Jest ktoś w stanie mi to wyjaśnić?!
Podobnie chyba jest z "Godbluff" i początkiem utworu "The Undercover Man" - taki szum jakby ze wzmacniacza lampowego, ale teraz już nie pamiętam czy w wersji 1989 też on był?
Jeszcze jedna rzecz mi się przypomniała, co do remastera "House With No Door". Też was irytuje te klikanie w lewym kanale, tuż przed ostatnim refrenem (jakoś od 4:30) ? Kurde, tak ładnie dźwięk na "H to He" odświeżyli, ale akurat mój ukochany "Domek" trochę skopali...
Może mnie ktoś zatem uświadomić dlaczego tak jest? No, bo nie wierzę, że producent tego klikania nie słyszał.
Podobnie chyba jest z "Godbluff" i początkiem utworu "The Undercover Man" - taki szum jakby ze wzmacniacza lampowego, ale teraz już nie pamiętam czy w wersji 1989 też on był?
Jeszcze jedna rzecz mi się przypomniała, co do remastera "House With No Door". Też was irytuje te klikanie w lewym kanale, tuż przed ostatnim refrenem (jakoś od 4:30) ? Kurde, tak ładnie dźwięk na "H to He" odświeżyli, ale akurat mój ukochany "Domek" trochę skopali...
Może mnie ktoś zatem uświadomić dlaczego tak jest? No, bo nie wierzę, że producent tego klikania nie słyszał.