...all that might have been... - słucham nietypowo, bo od końca.
CD3: Retro - pierwsze przesłuchanie (noc) - jestem wbity w ziemię, rewelacja; mimo, że to tylko instrumentalny ekstrakt z podstawowej wersji - jak dla mnie po prostu genialny; mam takie skojarzenie, że to "Unsung" tylko 10 razy lepszy. Wokalu brak (tylko w pierwszym kawałku się jakieś wokalizy przewijają). "KabukiCloudsSome" zaczyna się niesamowitą partią gitary (teraz już wiem, że pochodzi z "Upon a Sixpence"), którą potem połyka awangardowo-ambientowy tłum dźwięków... I tak do końca...
Z opisu Hammilla można się dowiedzieć, że CD3 to trochę inna wersja "Work In Progress" - krótsza o około 10 minut i pozbawiona wokalu. To kolejny powód by zdobyć ten słynny japoński CD-R.
A teraz:
Teraz CD2: Songs... piękne...
Już wiem, że to płyta roku, przebijająca "Other World" o lata świetlne.
I chyba najlepsza płyta Petera od wielu lat.
Jak on to robi, że jest coraz lepszy w tym co robi?