Sylvie, a co sądzisz o ostatnich edycjach "Islands" i "In The Wake Of Poseidon"?
Mam wrażenie, że brzmią trochę lepiej niż pierwsze trzy koszmarki zrobione przez Wilsona (jeśli chodzi o proporcje brzmienia). Ale nowe miksy stereo (szczególnie "Islands" (w pewnym sensie ta płyta to dla mnie taka "święta krowa")) w ogóle mnie nie przekonują.
Wczoraj uświadomiłem sobie dlaczego.
Pomógł mi w tym miks "Ladies Of The Road" Singletona przygotowany na "Frame By Frame" (i wtedy nie wykorzystany). Ta wersja jest twórcza, odkrywcza, inna, ciekawa, odważna. Pokazuje tę "piosenkę" w nowym świetle.
To co robi Wilson to kompromis typowy dla "wielkiego fana": chce być jak najbliżej oryginału i jednocześnie nie chce powielać pierwotnych miksów. Więc w rezultacie ani nie otrzymujemy tego co znamy (tyle, że lepiej brzmiącego), ani jakiegoś odkrywczego podejścia do znanych nam kompozycji. Jakieś zmiany są, ale raczej odczuwa się je jako brak, stratę, zamianę na gorsze. W przypadku "Sailor's Tale" nawet mam wrażenie, jaakby ktoś kilka razy zaspał za suwakami konsolety.
Takie: chciałabym i boję się. Panienka z dobrego domu.