Jethro Tull - ,,A passion play'' (1973) - płyta w momencie wydania została totalnie zjechana przez krytykow , nawet przez wielkiego fana Jethro Chrisa Welcha , który w ,,Melody Maker '' dosłownie zrównał ją z ziemią. W Polsce ten album także zawsze miał kiepska markę. Tymczasem , moim zdaniem , jest to jedna z najlepszych płyt Jethro Tull. Powiem nawet więcej , to najambitniejsze przedsięwzięcie Iana Andersona i spółki. To płyta najbardziej wyrafinowana jeżeli chodzi o aranżacje , oparte na nowoczesnych harmoniach , śmiałych poszukiwaniach sonorystycznych. Brakuje jej może tej spoistości i równości , czym cechowała sie choćby poprzednia suita ,,Thick as a brick''. Efekt końcowy jest jednak znakomity. Cichym bohaterem tej płyty jest dla mnie John Evan , który z ogromną fantazją wykorzystuje po raz pierwszy na płycie Jethro syntezator (mnóstwo smaczków brzmieniowych , lapidarne ale niezwykle treściwe solówki). Ian Anderson zachwyca grą na saksofonie sopranowym , co dzięki wyrafinowanym strukturom rytmiczno-harmonicznym przydaje muzyce jazzowego kolorytu.
9/10