Wiadomości

1. Every Bloody Emperor - 7 p.
2. Boleas Panic - 6 p.
3. Nutter Alert - 8 p.
4. Abandon Ship! - 5 p.
5. In Babelsberg - 6 p.
6. On The Beach - 6 p.

Wybaczcie, ale jak to zobaczyłem, to uznałem, że muszę zaspamować.
No to spamuję:
Uhuhu, co za przepyszna lista [trzeciego dnia]!

1. When She Comes - 8
2. A Place to Survive - 8
3. Masks - 7
4. Meurglys - 10 [jedyny naprawdę doskonały z tego albumu]
5. Wondering - 8

1. Pilgrims - 8 [motyw pielgrzyma, niemal optymistyczne brzmienie, ale trochę za mało zawiłe, jak dla mnie ]
2. Still Life - 11 [o, tak]
3. La Rossa - 9 [świetny, jazzujący kawałek; jest jednak zbyt głośny, zwłaszcza patrząc na to, pomiędzy jakimi kawałkami się znajduje]
4. My Room - 10 [smutny, piękny]
5. Childlike Faith In Childhood's End - 10 [klasyk; zwłaszcza druga połowa utworu wgniata w fotel]

1. The Undercover Man - 10 [fantastyczny, a na koncertach brzmi jeszcze lepiej]
2. Scorched Earth - 9 [mhrok, świetny tekst i rozpierduszka pod koniec ; niemniej w sposób pokrętny traktuję to jako prolog do Arrow]
3. Arrow - 10 [ARRRRROOOOOWWWW!!!!!!!]
4. The Sleepwalkers - 9 [świetny, oniryczny, niesamowity; czegoś mi tu jednak brakuje - tylko czego? :-[]

1. Lemmings - 10 [chyba największy psychodeliczny odjazd Van der Graafa]
2. Man-Erg - 10 [przepiękny tekst; uwielbiam moment, gdy klawisze i śpiew Hammilla milkną i zaczyna się ta saksofonowa, schizowa rozwałka ]
3. A Plague of Lighthouse Keepers - 13 [Dzieło]

1. Killer - 9 [świetny klimat, cudowny sax, ale mimo wszystko, "Darkness" lepsze <;]
2. House with no Door - 10 [niby piosenka, jakich Piotr nagrał sporo, ale tekst - doskonały; bardzo podoba mi się ten metaforyczny dom, z którego nie ma wyjścia]
3. The Emperor in His War Room - 10 [klimat na początku, później solo Robcia F.; tekst trzyma najwyższy poziom]
4. Lost - 12 [oranychrystusa]
5. Pioneers over C. - 10 [kosmos - dosłownie; słuchając, w pewnym momencie czuję się, jakbym rzeczywiście był w kosmosie,  "where living and knowing and being have never been heard of" ]

Oryginalny nie będę, obok "Pawn Hearts" mój vandergraafowy top.

[10]

1. Darkness (11/11) 10 W tej pieśni jest wszystko, pierwszy z klasyków.
2 Refugees 9 Ten wokal Piotra...
3. White Hammer 7 Jak na VDGG, przeciętnie, jednak finisz - miażdży
4. Whatever would Robert have said? 6 Bez rewelacji.
5. Out of my Book 7 Urocza pieśń, jednak przy Refugees - tak sobie.
6. After the Flood 10 Killer. I główne utrapienie moich sąsiadów.

H to He, Who Am the Only One - 10
Pawn Hearts - 10
Still Life - 9
Godbluff - 9
World Record - 7
Trisector – nie znam jeszcze.
The Least We Can Do Is Wave To Each Other - 7
The Aerosol Grey Machine - 6
Present - 6
The Quiet Zone / The Pleasure Dome - 6

Dzięki Maszynie w Aerozolu zacząłem słuchać VDGG, stąd mój sentyment do tej płyty. Gdy ją poznawałem, wydawała mi się wspaniała, ale z perspektywy czasu oceniam ją "zaledwie" dobrze - mało Van der Graafa w tym Van der Graafie. Poza tym, jakoś dziwnie brzmi głos młodego Hammilla. Nie wiem, dlaczego nawet. Po prostu po solidnej porcji jego późniejszych dokonań wydaje mi się dość dziwny, mało tam jazd z wysokich do niskich dźwięków, tego hammillowskiego czarowania. Wracając do płyty, lubię ją. Momentami bardzo dobra, generalnie - bardzo równa [ha, z drugiej strony, jak znaleźć w twórczości VDGG słabsze momenty?!] "Necromancer" - zwłaszcza, naprawdę wspaniała kompozycja. Jeśli trzeba dodać dwie kolejne pieśni, to odpowiadam: "Afterwards" i "Running Back".

Dzięki wszystkim za powitanie.

Jako że obracam się w młodzieżowych kręgach, to przyznam, że jednak dzisiejsza młodzież to hip-hopowe/dyskotekowe przypadki. Przerażające, bo to zjawisko postępuje.

Emil Škoda, chyba bym umarł jakbym w czasie nauki do matur poznawał VDGG. W życiu żadne daty by mi do głowy nie weszły, cały czas "odtwarzałbym" sobie ich muzykę. O nie, tak intensywne doznania muzyczne nie mogą iść z rzetelną nauką. Ale już mam to za sobą, tylko ustne, więc, jakby powiedzieć, teraz "wino, śpiew, piękne kobiety"... i Van der Graaf do rana.

Dobry wieczór wszystkim. Nowy tu jestem, więc wypadałoby co nieco o sobie napisać. Na forum trafiłem dość przypadkowo [dzisiaj], bo do tej pory ignorowałem tab "forum" na pewnej, dość często odwiedzanej przeze mnie stronce. Szczerze mówiąc, zdziwiło mnie, że forum tak "żyje". Ale to dobrze, dobrze wiedzieć, że jest u nas trochę vandergraafowych pasjonatów.
No to tyle słowem wstępu. Poza tym to jutro mam rozszerzoną maturę z historii [teraz chwila relaksu, łatwowchodzącego debiutu Yes sobie słucham], życzcie mi powodzenia.

"A Place to Survive" i "Meurglys", oczywiście.  To te dwie piosenki, do których wracam najczęściej, bo - wstyd się przyznać - nieczęsto odsłuchuję "WR" tak od początku do końca. <ups>

A, i witam na forum.