Aktualności:

vdgg.art.pl - całkiem niezła polska strona o VdGG i PH

Menu główne
Menu

Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.

Pokaż wiadomości Menu

Wiadomości - ceizurac

#12571
Dyskusja van der graafowa / Odp: Ciekawostki
23 Sierpień 2007, 21:06:15
Kolejna porcja czasowych ciekawostek: ;D

Najdłuższe granie bez przerw (no może między nimi są łączniki w postaci imrowizacyjek):
The Sleepwalkers / Undercover Man / Scorched Earth 27:36

Najdłuższe wykonanie:
Lemmings 20:23

Pierwsza piątka najdłuższego wykonania utworu Meurglys III kształtuje się następująco:
Meurglys III 26:37 Manchester 22.11.1976
Meurglys III 26:12 Zurich 28.11.1976
Meurglys III 25:41 Nowy York 18.10.1976
Meurglys III 25:10 Londyn 21.11.1976
Meurglys III 24:26  Live in Leeds 10.11.1976.

I jeszcze takie ciekawostki:
najkrótsze wykonanie:
Meurglys III 10:17 (płynnie przechodzi w Gog 10:58) Arles 6.08.1976

Najdłuższe wykonanie z 2007 roku:
Meurglys III 17:35 Wolvewrhampton 10.04.2007

a "krakowskie" Meurglys III "tylko" 16:30. :(

I:
Meurglys III 10:56 - jedyny raz wykonany na żywo przez PH Live in Oxford New Theatre 23.03.1976 :o
#12572
Dyskusja hammillowa / Odp: Singularity
23 Sierpień 2007, 20:33:50
Ogólnie zgadzam się z Twoją recenzją.
Perkusja jest jaka jest - widocznie taką PH miał wizję. Sam jest wokalistą, może chciał zaoszczędzić, raczej sam chciał zrobić wszystko. :-[
Co do samych utworów - mam dwa odmienne zdania: zdecydowanie najlepszy jest "White Dot" - rzeczywiście to taka kropka nad i - mroczny, z dobijającym wokalem, niesamowitymi klawiszami i gitarami, wywodzi się w prostej linii z "Louse'a...", "Gog'a"; natomiast nie uważam za zły, wręcz za bardzo dobry "Vainglorious Boy" - jest szorstki , coś jak "Always is next" z "This", no i śpiew PH doskonały. Ale to moje zdanie. ;D
#12573
No jasne ja też wolę "VROOOMa". To prawie metal (VROOOM, THRAK). No i wydaje się chaotyczne, niezrównoważone to wszystko - a przez to jakieś świeże. A superszybki "Cage" to jest coś (bo wersje koncertowe z niby "jazzowymi partiami gitar nie podobają mi się).
"THRAKa" lubię słuchać przez słuchawki, relaksując się.
8) ;DSwoją drogą co oznaczają te tytuły: THRAK (może od truck - jakieś auto, minivan czy coś), VROOOM (jak się gazuje silnikiem to może taki odgłos - wrum, wrum...).
#12574
Jest w czołówce, ale nie na 1 miejscu.

Ja mam tak:
1. Introduction:1999 (0:18) - "VROOOOM" (ep-ka, ale też się chyba liczy?) :)
2. Bude (0:30) "Happy With..." (j.w.)
3. "Radio I" (0:43) "Thrak"
4. The Power to Believe I: A Cappella (0:44) "The Power To Believe"
5. Peace - A beginning (0:49) "In the Wake of Poseidon".

Z kolei najdłuższy utwór King Crimson jaki posiadam to Zoom Zoom (44:48). Właściwie to improwizacja z 1972. Nawet jak na mnie ciężkostrawna. No i jakość nagrania słaba. :(

#12575
Dyskusja van der graafowa / Odp: Ciekawostki
22 Sierpień 2007, 23:05:10
Meurglys III (The Songwriter's Gild) (World Record, 1976)  ;D
Nie licząc suity Plaque of Lighthouse Keepers najdłuższy utwór VDGG. Tytuł Hammill zaczerpnął z średniowiecznego eposu "Pieśń o Rolandzie", który opowiada o bitwie pod Roncevaux (tak też nazywa się ,,bitewny" utwór z płyty VDGG ,,Time Vaults" - mam nawet "teledysk" do tego utworu - "wojna").
Meurglys to miecz jednego z bohaterów tej epopei. PH z kolei nazywał tak swoje gitary. W tamtym okresie (1976) był to trzeci Meurglys. W tekście piosenki Hammill opowiada o niemożliwości porozumienia się, kontaktu z drugim człowiekiem; ze swoją gitarą się czuje najlepiej, jest ona jedynym jego przyjacielem, pomaga mu przetrwać samotność, a dzięki skomponowanym na niej piosenkom może ,,dostać kolejną porcję papierosów". Muzycznie utwór jest bardzo zróżnicowany. Po orkiestrowym, nieco patetycznym wstępie, następują fragmenty zdecydowanie rockowo-saksofonowe, przeplatane ostrym śpiewem i "szeptankami" Hammilla z ,,Meurglys'em. Końcówka (tak od 14 minuty) to...reggae (no prawie) - perkusja i organy tworzą charakterystyczny podkład pod niesamowite solówki Jaxona i Hammilla. Saksofon i gitara tworzą genialny dialog. Solówka Hammila jest ostra, nierówna, kanciasta, kłująca w uszy i mogłaby spokojnie trwać jeszcze 2 razy dłużej. Sam utwór trwa ponad 20 minut, ale na koncertach rozrastał się do prawie 30. Ach te lata 60-te...  :o :o :o
Fonetycznie Merglys to "my church".
#12576
Dyskusja van der graafowa / Odp: Ciekawostki
22 Sierpień 2007, 22:03:12
Czasy utworów to moje małe zboczenie. Ha,ha,ha...
Coś jeszcze znajdę.
#12577
Dyskusja van der graafowa / Ciekawostki
22 Sierpień 2007, 21:46:27
Trochę zabawy wymyśliłem:

Najkrótsze utwory VDGG: (wersje studyjne)

Aerosol Grey Machine 0:46 (Aerosol..., 1970)
Black Smoke Yen 1:26 (Aerosol.., 1970)
The Sphinx Returns 1:30 (Quiet Zone/Pleasure Dome, 1977)

I najdłuższe: (wersje studyjne)
A Plague Of Lighthouse Keepers 23:04 (Pawn Hearts, 1971)
Meurglys III (The Songwriter's Guild) 20:50 (World Record, 1976)
Childlike Faith In Childhood's End 12:38 (Still Life, 1976).

Jeszcze jakieś naj...może się znajdą. ;D

#12578
Strona WWW / Odp: Apel (mały)
19 Sierpień 2007, 18:49:34
Miałem aparat ale nie odważyłem się robić bo ochroniarze komuś obok kto robił kazali oddać aparat (chyba do przechowalni).
Ci co robili chyba mieli akredytacje. 8)
#12579
Krakowski koncert w porównaniu z innymi z tej trasy rzeczywiście był jednym z lepszych. Mam bootleg z Krakowa i brzmi on bardzo dobrze. Nawet gitara PH, o której wypowiadałem się troszkę krytycznej "gra" swoje i co najważniejsze słychać ją. Może to rzeczywiście kwestia tego że siedziałem blisko itp. :o
#12580
Co do PG i PH - to o ile pamiętam PH śpiewał też w chórkach na "niemieckim" albumie PG; zresztą na "Us" chyba też.
Akcent jak akcent, ale jakoś nie potrafię strawić niemieckiego Hammilla. Za to Lacrimosę mogę słuchać do woli w języku Goethego, a nie potrafię się przyzwyczaić do utworów śpiewanych przez Tilo Wolffa i Anne Nurmi po angielsku (jednak twardy akcent niemiecki czuć). :)
#12581
Mam nadzieję, że byliście na którymś z polskich koncertów. Ja byłem w Krakowie. I byłem bardzo zadowolony. Jeszcze z 2-3 lata temu nie mógłbym się zdobyć na obiektywizm względem VDGG/PH, a teraz już się odważę.

Koncert był dobry po względem wykonawczym i repertuarowym (zagrali prawie wszystko co bym chciał usłyszeć- no może jeszcze Louse is not a home by się przydało). Gorzej z nagłośnieniem - a może byłem za blisko, bo pod samą sceną w pierwszym rzędzie. W każdym razie było głośno, ale po paru minutach się przyzwyczaiłem.
Forma wokalna PH bez zarzutu, a nawet rewelacyjna - gorzej z jego grą na gitarze (walczę żeby zachować obiektywizm) - trochę sprzężeń, mało było jej słychać, no i brakowało mi dłuższej solówki w Meurglys III. Ale przecież PH nie jest gitarowym hero.
Evans bez zarzutu na perkusji, chociaż po koncercie słyszałem że tu i ówdzie się pomylił z rytmem - ja tego nie zauważyłem. Banton na organach świetny - ruchliwy, wyginający się grając karkołomne partie - swoje i nieobecnego (już chyba na zawsze w VDGG) Jaxona.
Punktem kulminacyjnym było wg mnie wykonanie Gog - chaotyczne (takie jak powinno być), z wrzeszczącym Hammillem i szaleńczymi partiami organów i perkusji. Miło zaskoczyły mnie też: Childlike Faith In Childhood's End oraz Sleepwalkers. A klasą samą dla siebie było połączone In the black room i Every bloody emperor. A nowy utwór (z płyty, która ma się ukazać na początku przyszłego roku) All that before - nie powalił. No i piękny bis - Refugees. :) Uff - sukces - udało mi się zachować obiektywizm (mam nadzieję).
#12582
Może nie wyraziłem się jasno - na "Offensichtlicht Goldfisch" Hammill śpiewa po niemiecku. Płyta nagrana była tylko na tamten rynek i zawiera niemeickie wersje utworów m.in. z "Out of water" i "The Noise". Raz słuchałem jej i to mi wystarczy. Tracklista:
Offensichtlich Goldfish 5:00
Dich zu finden 4:46
Die Kälte killt den Kuß 4:12
Favorit 5:06
Kaufhaus Europa 5:11
Der Lärm 6:13
Oase 5:44
Die Prominenz küßt sich 4:34
Die Tinte verlischt 4:23
Auto (Wieder im Wagen) 4:02
Gaia 5:38
Schlaft nun 4:39.

A na "Singularity" rzeczywiście perkusja niczym nie zaskakuje. PH nie jest żadnym wirtuozem tego instrumentu. Zresztą może jest programowana?
#12583
Są piękne utwory na "Singularity" - co powiecie o Meanwhile my mother albo Famous last word. Ale dla mnie kulminacja to White dot - coś w stylu mroczniejszej strony PH - nerwowo przerywany wokal, gitary rozszarpują słuchacza. Jeśli chodzi o warstwę słowną to wydaje mi się że PH wypowiada się o swojej karierze (może nie do końca takiej jakiej oczekiwał) np.w Vainglorious Boy i w Friday afternoon; no i porusza temat śmierci, odejścia np.Meanwhile my mother. No ale "Singularity" nagrał  po zawale serca. Ogólnie cała płyta mi się podoba, ale jeszcze muszę się wsłuchać dokładnie. P.S. A czy zauważyliście, że w utworze Nake to the flame - po raz pierwszy można usłyszeć u PH gwizdanie - po prostu fajne. P.S. Zdecydowanie nie mogę słuchać płyty " Offensichtlich Goldfisch" Ph po niemiecku (hmm...wolę Lacrimosę).
#12584
Dyskusja hammillowa / Ulubione płyty PH
16 Sierpień 2007, 09:04:03
Też jestem po części skażony, jak to określiłeś, przez Tomka Beksińskiego i w dużej mierze jemu zawdzięczam swoją muzyczną edukację (dopóki był - bo teraz już sam się doedukowuję).
W przypadku płyt VDGG i PH ciężko jest mówić o ulubionych - je się po prostu słucha i przeżywa. W zasadzie albo połykasz wszystko albo nic. Napiszę tak za największe dokonania Hammilla solo uważam - jak ja to określam - jego trylogię z lat 70-tych a więc: "Chameleona...", "Silent Corner..." i "In Camera". Dlaczego te a nie inne? Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. A co do "This Side of the Looking Glass" powiem tylko że ta pieśń uratowała mi życie (wraz z "A Way Out" - ale w wersji z "Typical").
#12585
Dyskusja hammillowa / Ulubione płyty PH
15 Sierpień 2007, 20:15:38
Lubię jesień, ale akurat "Autumn" jakoś średnio mi leży. No ale cała "Over" jest rewelacyjna, szczególnie uwielbiam "Betrayed".