Po wydaniu w 1978 roku płyty Future now Peter Hammill na dobre wkroczył na ścieżkę poszukiwań i eksperymentów z brzmieniem, które powoli stawało się coraz bardziej odległe od tego co artysta proponował nam we wczesnych latach 70-tych. Już ten album był świadectwem zmian, które w niedługim czasie miały całkowicie przekształcić charakter muzyki byłego lidera VDGG( vide takie eksperymentalne kompozycje jak choćby A Motor-bike in Africa).
Na PH7 Mistrz poszedł nieco dalej, znów prezentując kolekcję oszałamiających dźwięków. Tym razem jednak jest to płyta o wiele bardziej mroczna i agresywna. Pełna złości ,chaosu i krzyku choć nie pozbawiona też odrobiny refleksji i zadumy nad otaczającym nas światem.
Zaczyna się dość nietypowo, bo od prawdziwej klasycznej Hammillowskiej ballady czyli My favourite. W tej kompozycji prym wiodą linia melodyczna wygrywana przez gitarę akustyczną a w tle słychać miłe dla uszu smyczki...
Sielanka jednak nie trwa długo bo kończy się już wraz z następnym numerem zatytułowanym Careering- to niesamowicie mroczne i przepełnione jakimś nieuzasadnionym strachem nagranie stoi w prawdziwej opozycji do poprzedniego....i tak jest już niemal do samego końca tego albumu.....
Porton down- kolejny fragment PH7 to niesamowita dawka krzyku i wstrzymywanej przez lata frustracji wspomorzona przez brudne dźwięki gitar i agresywny głos Hammilla...Nastrojem trochę przypomina mi nawet niektóre kompozycje z najcięższej płyty Petera czyli Nadirs big chance. No i jeszcze ten nieustający dotyk mroku wydobywający się z każdej nuty tego nagrania.
Pod numerem czwartym kryje się kolejna ballada- Mirror Images( znana też z wykonania VDGG)- jednakże jeśli ktoś spodziewał by się słodkich taktów niczym z My favourite ten srodze się zawiedzie. Mirror Images to kolejna dawka mroku i zwątpienia podlana przepięknymi dźwiękami syntezatorów....No i do tego ten znakomity tekst:
If I'm the mirror and you're the image
then what's the secret between the two,
these 'me's and 'you's, how many can there be.....
Handicap and Equality czyli następna kompozycja- to już rzecz oparta przede wszystkim na brzmieniu gitary akustycznej gdzie jak zwykle w takich sytuacjach głos Hammilla jest oczywiście najważniejszym instrumentem. Podobnie jak w nagraniu szóstym Not for Keith- pełnej żalu i smutku elegii na cześć przyjaciela. Zawsze gdy słucham tych 2 fragmentów, przed oczami stoi mi bydgoski koncert Mistrza...nikt tak nie potrafi oddać tylu emocji, za pomocą kilku zaledwie wersów...i jeszcze ta kamienna cisza pomiędzy poszczególnymi zwrotkami...
Dalej mamy Old school tie- niezwykle dynamiczny numer z prawie hipnotycznie wykrzyczanym refrenem a zaraz potem następną perełkę czyli Time for change. To chyba jedna z najbardziej znanych piosenek Hammilla( a skomponowana przez jego przyjaciela Chrisa Judge Smitha), do dziś wykonywana przez niego na niektórych koncertach. Nie można zapomnieć tutaj o przepięknej linii melodycznej i do tego jeszcze te słowa wypowiedziane niemal na samym końcu-
Oh, time for a change,
out of reach, out of range.
Go and tell Doctor Strange
that it's time for a change.
Trzy ostatnie fragmenty albumu PH7 zawsze stanowiły dla mnie jedną całość. Najpierw słuchamy mrocznego i przepełnionego gniewem Imperial Walls a zaraz potem czeka nas prawdziwa muzyczna uczta czyli 2 połączone ze sobą nagrania Mr. X (Gets Tense) i Faculty X które razem trwają ponad 10 minut. Muzycznie Hammill kontynuuje tutaj nastrój z Imperial Walls- pełen nagłych zmian tempa i nieomal hipnotycznie wyśpiewywanego tekstu...A do tego jeszcze te orientalne klawisze w środkowej części tej mini-suity....
Podsumowując pH7 to kolejny znakomity album Mistrza, choć trzeba podkreślić iż nie jest to muzyka dla każdego. Jeśli ktoś lubi tylko klasyczne płyty Hammilla ( bądź VDGG) może się tutaj trochę rozczarować. Wystarczy dać jednak tej muzyce odrobinę czasu i nie będziemy się mogli od niej uwolnić. Wszak znam ludzi dla których PH7 to ulubiony album tego wykonawcy.