Moja historia również nie jest zbyt porywająca. Po przeczytaniu zwiniętej rodzicielce biografii Beksińskich, przekopywałam mroczne zakątki internetu i szukałam audycji TB. Zdążyłam wysłuchać kawałka ostatniej przed wakacyjnym wyjazdem. Zgrałam "The Play's The Thing", utwór, który wydał mi się ciekawy, chcąc przesłuchać go jeszcze kilka razy na spokojnie i stwierdzić, czy interesują mnie takie rzeczy. Przez całe wczasy słuchałam go po kilka razy dziennie. Zakochałam się, nie da się tego ująć inaczej. Po powrocie do domu zabrałam się za cały album Mistrza, później kolejny. Tak więc moja przygoda z Hammillem zaczęła się, jak to bywa, od Beksińskiego i trwa od pięciu miesięcy. (Przy moim "sędziwym wieku" 16 lat znaczy to tyle, że jestem na razie pełną zapału ignorantką)