Genesis "The Lamb Lies Down On Brodway" - jakoś mnie nigdy do końca ten album nie przekonał; dziś podobnie - jako całość trochę męczy; gdyby wybrać najlepsze kawałki to byłoby coś wielkiego.
Dla mnie to JEST coś wielkiego i zarazem najlepszy album Genesis ever Niestety masz rację, że jest kilka "mielizn"... na szczęście niewiele (moim zdaniem). Zabrakło weny/czasu i trzeba się było posiłkować rzeczami typu "Waiting room".
Lamb to płyta znakomita jednak ostało się tam kilka niepotrzebnych rzeczy których równie dobrze mogłoby nie być vide wspomniany Waiting room. Jako całość o wiele bardziej mnie przekonuje Selling czy tez Trick of the tail
Na wspomnianych przez Ciebie albumach też znajdziesz parę mniej udanych momentów. jeśli jednak popatrzysz na ilość udanej muzyki, to z Lamb (licząc w minutach) więcej się jej ostanie
Ale co tam - wszystkie te płyty są znakomite.
U mnie króluje SBB. Musze nabyć parę ich płyt. Bez dwóch zdań.