Tim Bowness – Late Night Laments (2020) - słucham wersji z dodatkowym cd zawierającym 5 bonusowych kompozycji- a całość prezentuję się bardzo nastrojowo i klimatycznie- chwilami są znaczące akcenty no-manowe, słychać nieco wpływów Nicka Drake'a, czasami samego Petera Hammilla- w żadnym razie nie jest to dzieło przełomowe dla historii muzyki ale też nigdy nie miało takie być- po prostu kolejna, bardzo dobra pozycja Bownessa- choć przyznać muszę iż tegoroczna wspólna płyta Tima i Petera Chilversa czyli Modern Ruins jest chyba nieco lepsza i dojrzalsza