Kate Bush "Hounds of Love".
Pink Floyd "Endless River" - muzyka adekwatna do tytułu; ciągnie się bez końca i ciągnie. Trochę bez sensu. Początek jest kapitalny (skojarzenia z klasyką "Wish..."), ale potem się to rozpływa w tej rzece i płynie dokądś. Nie powiem, że to zła płyta; raczej bardzo przeciętna. Jak dla mnie do słuchania jako tło.