Peter Hammill/Gary Lucas "Other World" - po raz pierwszy.
I co tu napisać po ledwie jednym przesłuchaniu?
Ciężko coś sensownego wykombinować.
Jeśli spojrzeć na ten album przez pryzmat wcześniejszych eksperymentalnych płyt Hammilla - to na pewno w porównaniu z nimi brzmi bardzo dobrze, wręcz doskonale - chociaż brak mi fortepianu. Większość "śpiewanych piosenek" i instrumentalnych utworów to typowy Hammill z akustyczną gitarą; raczej nie zaskakujący nas; czasem tylko coś tam zniekształci, intrygując "dziwnymi" dźwiękami, jakimiś plamami dźwiękowymi, scratchami (?), eksperymentalnymi brzmieniami, loopami itp. Uzupełniony przez mistrza gitary Lucasa witruozerskimi partiami i ozdobnikami.
Z kolei jeśli spojrzymy na "Other World" pod kątem mającego się ukazać w tym roku jeszcze "właściwej" płyty Hammilla solo, to mam obawy czy Peter da radę. Dwie płyty w ciągu roku? Może jestem zbytnim pesymistą?
Ale Hammill na pewno zachował dla nas jeszcze kilka niespodzianek, które tuż, tuż...