18-minutowa suita The Bilnd Boy zamiotła mną podłogę, kapitalna.
Zazdroszczę przeżyć, bo ja mam ostatnio jakiś kryzys, jeśli chodzi o "zamiatanie podłogi". Nawet jak słucham czegoś, co jest dla mnie wielkim arcydziełem, to jednak podłoga dalej zakurzona.
Może muszę odstawić zupełnie muzykę na kilka dni, to zgłodnieję.
Hmm, posłucham sobie tej suity, bo przyznam szczerze, że nie znam.