Opeth - nigdy nie mogłem strawić tej kapeli, głównie ze wzg na to łomocenie i "darcie mordy". Aż do tego albumu, słyszałem fragmenty i jestem zaskoczony. Świetnie się tego słucha, sporo interesujących pomysłów. Jestem pewien, że za te zmiany w dużej mierze był odpowiedzialny Steven Wilson, który nie tylko był producentem, ale przecież lider Opeth i SW to przyjaciele. Mikael też przyznaje się do tego, że muzyka Stevena też jest jego dużą inspiracją. Jedna z ciekawszych pozycji na pewno ten album, który zaskarbi sobie nowych fanów, ale starzy metalowcy będą patrzeć z byka na taką muzykę.
Kuba, ale Wilson był producentem Opeth już na "Blackwater Park". Podział wśród fanów będzie bez wątpienia. Dla mnie jest to powiew świeżości. Słucham kolejny raz i noga sama chodzi A przy okazji Kuba - nie wiem czy wiesz, że Wilson i Akerfeld nagrywają płytę w duecie. Ciekawe co wyniknie z takiej kolaboracji. Obaj są bardzo płodnymi kompozytorami. Obaj są doświadczonymi gitarzystami i wokalistami. Pożyjemy zobaczymy.
Tak, wiem, że od jakiegoś czasu już współpracują. Jednak mam wrażenie, że to właśnie na ostatniej płycie Opeth (fanem zdecydowanie nie jestem) wpływ Wilsona jest bardziej zauważalny. Widać taką inspirację...jakby latami '70?
Ponoć efekt tej kolaboracji ma być świetny, dużo partii symfonicznych i w założeniu ma być to płyta "antymetalowa", co strasznie mnie cieszy.
U mnie trzy wałkowane płyty ostatnio. Jedna staroć, chyba każdemu tutaj znana i dwie nowości: