Moje pierwsze spotkanie z muzyką Petera H. było dosyć typowe jak na
pierwszą połowę lat osiemdziesiątych.
Człowiek interesował się muzyką pożyczał kasety od innych.
Z płytami było gorzej. Pozostawały tylko jakieś giełdy płyt lub dziwne sklepiki -komisy płytowe sprzedające często wybrakowane odrzuty z zachodu jako płyty nowe z muzyką, która mnie nie interesowała.
Radia nie słuchałem bo tam rzadko coś mi się podobało. Ewentualnie jakiś kolega, kolegi przez kolegów sprzedawał płytę i trzeba było posłuchać bo nazwa nic nie mówiła. To się kupowało albo nie bo ceny często były zaporowe. I to były najciekawsze muzycznie rzeczy.
Tak więc pożyczałem kasety od innych aby sprawdzić "co to jest?".
I raz byłem u kolegi pożyczyć coś i zobaczyłem kasetę gdzie czarnym kalkotekstem było napisane
Peter Hammill - no to wziąłem do posłuchania.
Słuchałem tego w nocy na słuchawkach i była to płyta PH7. Od razu urzekła mnie ta muzyka, wiedziałem, że muszę tego więcej poszukać.
Poszedłem do tego kolegi i spytałem 'co to jest?'. A on odparł, że to taki koleś co śpiewał w zespole Vandergraf i to jest jego solowa płyta.
Ale nie miał VDGG. Powiedział mi gdzie mam iść i nagrać sobie więcej Hammilla i VDGG.
Ucieszyłem się bo skoro PH miał zespół to jest więcej płyt niż tylko jego solowe.
Tak więc zrobiłem. Odwiedziłem nieznajomego i sekwencyjnie (proces zajął kilka miesięcy) nagrałem wszystkie Hammille i Vandergrafy z winyli, które były dostępne u niego do tego czasu.
Czyli VDGG od "Aerosol .." do "Vital", a Hammill od " Fool's Mate" do "PH7" oprócz "In camera" bo tego nie miał.
Pamiętam jak "Chameleon..." musiał mieć kasetę C-60 bo był dłuższy niż 45 min.
Potem jeszcze pamiętam że doszła 'Skin' i 'And Close As This" ta ostatnia to była płyta na jaką czekałem - piano i wokal!.
Generalnie moi inni koledzy nie lubili VDGG ani PH tak więc nikt nigdy tego ode mnie nie przegrywał. W ogóle nie poznałem żadnych fanów tego zespołu. Te kasety gdzieś się zapodziały podczas jakieś przeprowadzki albo zostały wyparte prze cd.
Generalnie całe życie słuchałem tego w samotności. Wiem, że były koncerty w Polsce ale nic o tym nie wiedziałem. Radia nie słuchałem, tak więc nie wiedziałem, że istnieje taki Tomek Beksiński i jest fanem Hammilla i puszcza go w radiu! Dowiedziałem się o tym teraz przy okazji produkcji filmu "Ostatnia rodzina".
Oczywiście teraz jest łatwy dostęp do wszelkiej informacji i takiej muzyki a winyle są zasięgu każdego śmiertelnika a VDGG się reaktywował nagrał fajne płyty jak "Present" czy "Trisector" i gra dalej. Mogę sobie wszytko mieć na winylu i słuchać od czasu do czasu.
Zacząłem szukać trochę w necie i trafiłem na to forum. Świat się zmienił kolosalnie.
pozdrawiam