Spotkałem się z nazwiskiem Hammill czy nazwą grupy Van der Graaf Generator właśnie w audycjach Tomasza Beksińskiego (chyba przy okazji prezentowania płyt Genesis w 1987 roku. U Tomka też słyszałem VdGG i Petera po raz pierwszy, i to co usłyszałem nie było zachęcające. W przypadku Generatora - w jednym z programów Beksa zagrał "Refugees", i ten "kawałek" śpiewany młodzieńczym falsetem Hammilla ze słodkimi smyczkami wydał mi się tak popowy, że nijak nie mogłem zrozumieć jak takie VdGG ma się do wielkich grup progresywnych jak Yes, ELP czy King Crimson. Szczęśliwie niedługi czas potem Tomasz zaprezentował "After The Flood" z "The Least We Can Do Is Wave To Each Other". Myslę, że było to około roku 1988. Potem często napomykał o PH/VdGG w Magazynie Muzycznym. Tam też ukazała się recenzja "In A Foreign Town", i był to pierwszy solowy album Hammilla, który usłyszałem w całości, w Wieczorze Płytowym w II Programie Polskiego Radia 30 kwietnia 1989 roku (dane ze strony:
http://gembon.rockmetal.art.pl/wp/wp4.htm, dziękuję autorowi). I nie stalem się wyznawcą. Ponownie nie mogłem zrozumieć co takiego wyjatkowego jest w tych dwunastu popowych utworach. Przyznacie, że nie jest to najlepsza płyta by od niej poznawać twórczość Petera Hammilla. Na szczęście Beksa wracal do Hammilla dosyć często, tym bardziej, że w 1989 roku zaczęły wychodzić pierwsze reedycje płyt PH/VdGG na płytach kompaktowych. Szczerze myślałem, że nastepnymi w kolejności były "Chameleon" i "In Camera", ktróre były prezentowane upalnego lata 1990 roku, ale pamięć ludzka jest zawodna. Okazuje się, że (ponownie ze stroną:
http://gembon.rockmetal.art.pl/wp/wp4.htm) 1 listopada 1989 zagrał w Wieczorze Płytowym "The Love Songs" - i pamiętam, że ta płytą się zachwyciłem, i gdy Beksiński zapowiadał nowy album "Out Of Water" czekałem na jego prezentację jak kania dżdżu. Stało się to 3 czerwca 1990 roku, a potem były juz letnie audycje z "In Camera" (5 sierpnia) i "Chameleon In The Shadow Of The Night" (15 sierpnia) (choć zapamietałem, że kolejność była odwrotna). Obie "klasyczne" płyty były dla mnie objawieniem! Wtedy stałem się fanatykiem i wyznawcą.
Potem sukcesywnie poznawałem kolejne wyddawnictwa, czy to z audycji radiowych czy z płyt kompaktowych.
Zabawne, że całe płyty VdGG usłyszałem w audycji Piotra Kaczkowskiego Mini Max, a nie u Beksy (a więc nie tylko Tomasz był propagatorem tej grupy w naszym kraju). "Godbluff" 23 września 1990 w Trójce w Minimaksie, a potem "Pawn Hearts" (21 listopada) i tydzien później "Still Life" (28 listopda 1990 r.) (za stroną:
http://minimax.info/1990.htm). Wszystkie trzy zrobiły na mnie wstrąsające wrażenie.
Jedyna osoba, którą jeszcze kojarzę z audycji radiowych, a która prezentowała muzykę Hammilla to Piotr Kosiński.