dla mnie arcydzieło- i pierwsza płyta Hammilla jaką poznałem 11 lat temu- jak pierwszy raz usłyszalem A way out podczas odsłuchu w empiku nogi sie pode mna ugięły- pozniej cały tydzień przezywałem te muzyke- nigdy pozniej ani wcześniej mi się cos takiego nie przytrafiło- pozostale kompozycje tez są bardzo dobre- Złote rybkii maja świetny refren, Not the man - genialny tekst, Ostryga porusza do dzisiaj, Something urzeka klimatem, Green fingers przebojowoscią,a On the Surface monumentalnym klimatem i świetną solówką......jak napisał Beksa plyta do słuchania w blasku świec i z butelka wina