Wright "pograł" sobie dużo w "Echach", bo w innych utworach "nie wychylał się"; ale owację dostał największą; warto jeszcze wspomnieć o udziale w kilku utworach Leszka Możdżera na fortepianie. O Gilmourze nie ma co pisać - tylko dotknie struny gitary to wzrusza momentalnie.