Aktualności:

vdgg.art.pl - całkiem niezła polska strona o VdGG i PH

Menu główne
Menu

Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.

Pokaż wiadomości Menu

Wiadomości - Sebastian Winter

#1
Daniel Brandt – Without Us (2025) - ambient plus transowa elektronika - interesująca rzecz
#2
Emerson Lake and Palmer - Obrazki z Wystawy (1971)  [ok]
#4
Lee Ranaldo & Michael Vallera – Early New York Silver (2025) - ciekawy ambient/drone z elementami przesterowanych gitar, nieco kojarzyć się może z Metal  Machine Music Lou Reeda- polecam Tercero
#5
a u mnie też IQ tylko płyta wcześniejsza: Road of Bones (2014) [ok]
#6
Marianne Faithfull - Broken English (1979) - świetna nowo-falowa płyta nieodżałowanej Marianne
#7
Cytat: Tercero w 23 Marzec 2025, 17:41:40Scott Walker - Climate Of Hunter
1984

Nowo falowo [ok]

dobry album - choć wolę jego pozniejsze rzeczy

u mnie IQ - Dominion (2025) - pierwsze przesłuchanie- więcej napiszę później- na razie się delektuję bo to dobry album [ok] 
#8
klasyka na początek dnia: John Lennon - Imagine (1971) - z winyla
#9

można sobie pomarzyć że w jakiejś alternatywnej rzeczywistości Sylvian został wokalistą KC
#10
The Stranglers - Rattus Norvegicus (1977) - znakomity debiut: jakby The Doors chcieli grać punk rocka z pewnością brzmieliby tak jak Dusiciele na tym albumie
#12
Cytat: Tercero w 21 Marzec 2025, 18:58:03
Cytat: Sebastian Winter w 21 Marzec 2025, 16:13:49Skrika – Betrayal Of Caerimar (2025) - bardzo dobry mroczny ambient z elementami rocka i elektroniki- coś dla Tercero
nawet ciekawe, jak muzyka do filmu


albo do gry komputerowej

u mnie Van Der Graaf Generator - Do Not Disturb (2016)
#13
Skrika – Betrayal Of Caerimar (2025) - bardzo dobry mroczny ambient z elementami rocka i elektroniki- coś dla Tercero
#15
Talking Heads - Fear of Music (1979) - znakomite połączenie post-punkowego żaru z klimatami afrykańsko-plemiennymi- kolorowa trylogia King Crimson brzmiałaby zupełnie inaczej gdyby nie ten album