W wolnej chwli postaram się przejrzeć wszystkie utwory Hammilla (oczywiście te, które mam na płytach) dotyczące relacji damsko-męskich, a nawet te dotyczące ojca i córki i buchaleteryjnie policzę te, w których wyraża swój żal do kobiet (jeżeli żal, to musimy odpowiedzieć na pytania: żal za co? żal do kogo? lub żal za czym?). Będzie to takie ćwiczenie ilościowo-jakościowe.
Jeżeli miałbym wskazać kontrowersyjne utwory w twórczości VdGG/Hammilla to byłby to przede wszystkim cały album "Over" lub teksty dotyczące religii ("The Lie (Bernini's Saint Theresa)", "Mediaeval" lub "Fed To The Wolves").
"Over" z racji ekshibicjonistycznej wiwisekcji rozpadu związku z panią Alicją. Czy robi przez to z siebie wielkiego męczennika? Odpowiedź nie jest prosta - rozstanie po siedmiu wspólnych latach z ukochaną osobą jest bolesnym, traumatycznym przeżyciem, więc trudno pisać/mówić/spiewać o tym bez emocji. Pytanie, czy tego rodzaju osobisty dramat daje się przekuć na coś na tyle ogólnego by zainteresowało to sluchacza, tak by mógł narzucić na to własne emocje i doświadczenia, i tak by nie stało się to jedynie "podgladactwem", pozostaje otwarte. Skoro jednak płyta porusza tak wielu słuchaczy, z których pradwopodobnie wiekszość nie jest podglądaczami, być może należałoby udzielić odpowiedzi negatywnej. Kiedyś porównałem "Over" do cyklu pieśni Franza Schuberta "Winterreise", oba dotyczą odrzucenia przez kobietę i opisują wielki zawód miłosny. U Hammila mamy koniec długotrwającego związku, u Schuberta ten związek się jeszcze nie zaczął. U niemieckiego romantyka cykl kończy się samobójstwem, u brytyjskiego poety nastepuje coś w rodzaju akceptacji i pogodzenia się z utratą. W pierwszym przypadku Schubert nie zostawia żadnej nadziei, w drugim (mimo wątpliwości w końcowym pytaniu/strwiedzeniu "Teraz wszystko się ułoży") Hammill daje sobie i słuchaczowi nadzieję. Powyższe słowa pośrednio swiadczą o tym, że obu udało się przenieść osobiste doświadczenia na bardziej ogólny grunt. (Nawiasem mówiąc teksty "Over" pomogły mi przetrwać najgorsze chwile po rozpadzie moich związków).
Przez długi czas borykałem się z pytaniem czy "Over" jako cykl to rodzaj muzycznej ofiary (konflikt, który prowadzi do spełnienia i uwznioślenia) czy też raczej muzyczny rytuał, egzorcyzm nad nieudanym związkiem? Układ utworów wskazywałby raczej na tą drugą opcje, choć jeszcze nie odpowiedziałem sobie na to pytanie.
W "Crying Wolf" jest dużo cynizmu, autoironii oraz dystansu do samego siebie. Jeśli czytającego te słowa to dziwi, to proszę zastanowić się nad tym, że jest to jedyny utwór dotyczący Hammilla pisany w drugiej osobie liczby pojedyńczej, zaś ostry i pełen jadu tekst jest spiewany z rezerwą. Takie słowa powinny być wykszyczane z agresją, jak na przyklad Hammill potrafił to zrobić w "Arrow" na "Godbluff". więc może nie meczennika Peter robi tu z siebie, a z ironią przygląda się z dystansu?