Siouxsie and the Banshees - Hyæna (1984) - juz o tym tutaj kiedyś pisałem ale z chęcią powtórzę: to moja absolutnie ukochana płyta tej grupy- dość przy tym nietypowa: mniej tutaj klimatów stricte gotyckich a więcej odwołań do szeroko pojętej neo-psychodelii i rocka atmosferycznego stwarzającego pewien określony, często ulotny klimat: takie nagrania jak Belladonna, Dazzle czy też Swimming Horses znakomicie to ukazują- jest tutaj także genialna kompozycja Bring Me the Head of the Preacher Man którą przed laty słuchałem namiętnie przez wiele, wiele tygodni- no i nie można zapomnieć o obecności Roberta Smitha który na tym właśnie albumie udziela się na gitarze