Po ponownym przesłuchaniu nadal jednak mój ulubiony z tej płyty to chyba najbardziej „czadowy” kawałek VdGG czyli The Sleepwalkers. Zastanawiałem się nad Arrow, który jest równie wspaniały ale ostatecznie wybór padł na Lunatyków. Ten utwór spodobał mi się po przesłuchaniu wersji z Vital, później jednak stwierdziłem, że ta na albumie studyjnym jest lepsza od jakiejkolwiek wersji koncertowej. Wersji bez Jacksona w ogóle nie akceptuje. Po prostu ten utwór bez saksofonu nie jest już „czadowy”, solo Jacksona w Sleepwalkerach dosłownie mnie rozwala na kawałki, działa na mnie podobnie jak ostatnie wersy śpiewane przez Hammilla w Arrow. To, że nie wspominam o dwóch poprzednich utworach nie znaczy, że ich nie lubię, wręcz przeciwnie, są to arcydzieła na miarę Arrow i Sleepwalkers.
Jeszcze wzmianka o bonusowych nagraniach na remasterce: jedno słowo: POMYŁKA. Jak można było umieszczać utwory z innej płyty na tak ważnym albumie studyjnym i w dodatku w fatalnej jakości audio.

Przecież jakość audio jest tutaj poniżej poziomu przeciętnego bootlegu, to się w ogóle nie nadaje do słuchania. Jeśli chcieli koniecznie dodawać jakieś bonusy to mogli dodać coś w stylu Godbluff Live albo np. Arrow wykonane solo ale wszystko w akceptowalnej jakości.
Edit: No faktycznie Louse w tej wersji potrafi wywołać ciarki na plecach ale to i tak nie zmienia mojego stosunku do tych Bootlegów, po prostu NIE TUTAJ!!!