Haha, oszukany?
Jasne, że nie. Niby dlaczego? Zespół jest konsekwentny, kontynuuje obraną drogę na Trisectorze i podąża w tym kierunku, który obrał nagrywając poprzednią płytę. Eksperymentuje też, bo trzeba przyznać, że takich dźwięków nie było wcześniej. W dodatku muzyka jest świeża i interesująca, stwierdzam to po zaledwie kilku przesłuchaniach.
To nie jest AC/DC, że ma się trzymać jakiegoś danego nurtu, albo danej stylistyki, panowie robią co chcą, mają pełną swobodę i w 80% są za to doceniani i chwaleni (patrz wszelkie media). Gdyby Peter i spółka robili coś dla fanów i pod nich, żeby im się tylko podobało, to prędzej byłbym rozczarowany. VDGG idzie własną ścieżką, jest odważny (od samego początku) w tym co robi.
Album nie musi się każdemu podobać, nie uważam, że jest jakiś genialny, nie jest porównywalny z żadnym albumem lat '70, ale jestem daleki od tego by nazywać płytę gównem. Mam ogromny szacunek do zespołu, cieszy mnie aktywność VDGG i gówna to on nigdy nie nagra. Do jakiegokolwiek klasycznego albumu już poziomem się nie zbliżą i w związku z tym, automatycznie praktycznie każda płyta będzie gorsza niż to co było wcześniej, jeśli oczywiście trzymamy się miary jakościowej. A jeśli mam się jeszcze zaskoczyć, to bardzo proszę

.
A Grounding in Numbers jest dość dobre, na wzgardę nie zasługuje i jestem pewien, że w najlepszych płytach (z kategorii tych ambitniejszych) uplasuje się w cale nie tak nisko.
Oszukany bym się czuł jakbym poszedł na koncert VDGG, zapłacił sporą sumkę, a Hammill by strzelił focha i nie przyszedł, koncert by odwołano, a ja bym nie dostał swojej kasy.