http://www.terazrock.pl/user.php?oppType=UserBlogList&UserId=213
Znalazłem tu ciekawe informacje na temat nowej płyty Kudłaczy.
Dobre

Wklejam, aby zachować dla potomności

nareszcie wiadomo O CO CHODZI co jest przyczyną odsunięcia aż do stycznia 2008 zapowiadanej wcześniej na wrzesień 2007 premiery czwartego albumu The Mars Volta; to jest NIESAMOWITA HISTORIA: jakiś czas temu Omar przywiózł z wyprawy do Jerozolimy prezent dla Cedrica - tabliczkę służącą do wywoływania duchów i rozmawiania z nimi (sic!) panowie zabrali ją w trasę koncertową i gdy im się nudziło między występami bawili się w wywoływanie duchów; do tabliczki były dołączone wiersze o trójkącie: córka, matka i jeden mężczyzna; muzycy koncentrowali sie na tych postaciach i ich historii miłosnej; ta trójka przychodziła do nich w jednej postaci, CEDRIC i OMAR zapisywali wszystko co do nich mówiła, framenty zapisków wykorzystywali przy tworzeniu tekstów na nową płytę; na początku szło im bardzo dobrze teksty i muzyka powstawały bardzo sprawnie, premiera albumu była zaplanowana na wrzesień; panowie pomyśleli nawet, że czarodziejska tabliczka i duchy przynoszą im szczęście, ale przecież z duchami nie ma żartów... nagle wszystko zaczęło się psuć - studio w którym nagrywali zalała woda, ich inżynier dźwieku ześwirował a bez niego musieli nagrywać wszystko od początku; i to jeszcze nie koniec nieszczęść, Cedric zaczął mieć poważne problemy ze stopami i musiał poddać się operacji polegającej na tym że łamano i szlifowano mu kosci w stopach (jezuuu co za koszmar!) a po operacji musiał nauczyć się chodzić od nowa; potem doszła bardzo kosztowna zmiana perkusisty; czyli dosłownie wszystko się waliło, wszędzie czekały na nich nieprzyjemne pułapki; uświadomili sobie, że to zabawa z duchami obróciła się przeciwko nim i sciągała te wszystkie nieszczęścia więc przyszedł czas żeby to skończyć ; wreszcie Omar pogrzebał tabliczkę i od tego czasu wszystko zaczęło wracać do normy i odwracać się na dobre; po tej ekscytującej przygodzie z duchami album THE BEDLAM IN GOLIATH ma być jakby pułapką na złe duchy, niczym "Ghostbusters"; muzycy twierdzą że będzie przynosić szczęście i ja im wierzę; dla mnie szczęściem będzie już sama możliwość posłuchania tej płyty a zapowiadaną jej niezwykłą moc (GOOD MOJO) też chętnie wypróbuję na sobie

)