Koniec koncertu w Bristolu. Bonus - Afterwards. Pozdrawiam.
czekamy na jakąś relację 
Nie jest to recenzja - nie czuje się na tyle by je pisać. Taka krótka relacja.
Koncert super, bo co innego można napisać. PH w wyśmienitej formie, na biało jak zwykle.
Miałem szczęście przyjść wcześniej i zająć miejsce w trzecim rzędzie (czyli 5-6 metrów od PH)
czyli jak na dłoni. Dokoła mnie starzy wyżeracze z całej Europy, którzy jeżdżą za nim na wszystkie koncerty.
Bardzo miłe towarzystwo.
PH bez żadnego supportu, punktualnie na scenie bez gwiazdorzenia.
Wita się, uśmiecha, siada do fortepianu i gra. Jakość dźwięku doskonała. Słychać każdą sylabę.
Zaczyna od "The Siren Song" ale ja wiem tylko, że znam ten utwór a tytułu nie pamiętam.
Dalej już emocje. Pierwsze dreszcze przy "Time Heals" bo bardzo lubię. 'Ciepłe' wykonanie "Shell"
i "Anagnorisis" przy którym PH zaznaczył z uśmiechem, że to nowa rzecz i promuje
Potem bardzo dobra piosenka "Losing Faith in Words".
Oklaski po każdym utworze - wiadomo.
PH wstaje i zabiera się za gitarę. Wcześniej ją stroi - coś tam gada. Zaczyna" The Habit of the Broken Heart"
w trakcie utworu rozstraja gitarę podciągając to opuszczając struny w czasie gry.
Po tym piękny utwór z Kameleona "What's It Worth" za co bardzo mu dziękują. Następnie "Yoga" i ballada ' Amnesiac'.
A potem znowu bardzo się cieszyłem gdy usłyszałem pierwsze riffy "Been Alone So Long".
Ostatni był 'Parapet'

nie bardzo go rozpoznałem.
PH wraca do fortepianu, zaczyna od " Labour of Love"- widomo - często go grywa i potem spokojny " Unrehearsed".
Bardzo emocjonalne wykonanie "His Best Girl" - podobało mi się. "Milked" już tak nie poraził.
Przy "Mercy" czułem się jak w domu albo jakby PH do mnie wpadł pograć.
" Traintime" to transtime.
PH kończy grać, wstaje, kłania się i wychodzi.
Tradycyjny koniec koncertu. Publiczność wstaje, oklaski, wrzaski. Wszyscy czekają na końcową piosenkę.
No i jest.
PH bierze gitarę i mówi, że teraz 'bardzo stara piosenka' albo może powiedział "pierwsza piosenka"
zaznaczył, że to Judge Smith'a. Nie pamiętam co dokładnie mówił.
Po pierwszym riffie wiedziałem, że to "Afterwards".
Bardzo się ucieszyłem bo słuchałem tego dnia rano jedynki VDGG.
Bardzo szybko mi koncert ten zleciał. PH nie zawiódł.
Wielu utworów nie było, które bym chciał usłyszeć. Trudno.
Trochę zrozumiałem tych co jeżdżą za nim na wszystkie koncerty, bo nigdy nikt nie wie co będzie grane.
To tak w skrócie.
