Ja obstawiam "inny zespół" i wybieram Twelfth Night - ich płyty (zwłaszcza "Fact And Fiction"), to już był w pełni dojrzały neo-prog. I miały swój impakt. F&F nie ustępuje żadnej płycie F-Marillion czy IQ, a wydany był jednak wcześniej. Debiut Sagi nie miał chyba, aż tak wielkiego znaczenia, żeby był przełomowy. Pamiętam, że jak usłyszałem pierwszy raz Geoffa Manna z ekipą, to doszedłem do wniosku, że nie byłoby Marillion (takiego jaki znamy z Fugazi) bez Twelfth Night.
Jeśli zaś porównujemy tylko IQ i F-Marillion, to dla mnie remis. I dorzuciłbym do tego towarzystwa również Pallas z Arrive Alive i Sentinel.