i dalej Genesis- tym razem już z Philem Collinsem na wokalu: Wind and Wuthering (1977) - zawsze jak słucham tej płyty to przed oczami mam sceny z powieści Emily Bronte Wichrowe Wzgórza - co zresztą, biorąc pod uwagę tytuł albumu i kilka utworów na nim zawartych, było chyba zamierzone przez muzyków