Marillion "Script for a Jester's Tear" - ta płyta wraz z tymi dodatkowymi piosenkami z wersji 2 CD tego albumu wciąż wydaje mi się najlepszą zespołu.
zaraz obok Fugazi
A ja po czasie lubię ją chyba najmniej z płyt z Fishem. Kompozycje są mocne, przekonujące i chętnie do nich wracam, ale z czasem jest mi co raz ciężej zaakceptować grę Pointnera. I naprawdę staram się nie czepiać. Słuchając wręcz skupiam się na czymkolwiek innym. Ale jakoś nie pomaga. Przeskok po przyjściu Mosleya jest przeogromny. Zresztą kompozycje ze Script w wersjach live z Ianem dostają dodatkowego blasku.
Zresztą - żeby nie było, że czepiam się Micka - jego gra na płytach Areny tak na mnie nie działa. Wyrobił się? Ktoś inny dogrywa za niego? Nie wiem - nieistotne. Po prostu gra perkusji jest zdecydowanie lepsza.