Matthew Parmenter - "All Our Yesterdays"
Odsłuchałem dotychczas dwa razy. Cztery litery nadal na swoim miejscu, nie urwało mi tej ważnej części ciała. Kilka utworów lepszych, kilka słabszych. Te słabsze następują po najlepszym z całego grona utworze tytułowym. Płyta trochę zaskakująca, ale nie w sposób pozytywny. Mało progresywna, bardziej piosenkowa, żaden utwór nie przekracza 6 minut. No i dość krótka (jak na Parmentera) - około 40 minut trwa całość. To chyba niestety będzie najsłabszy album tego muzyka.