LPD i The Curse of Marie Antoinette - czyli najnowsza płyta zespołu...bardzo mroczna i gotycka więc pasuje do dzisiejszej nocy
Wczoraj ją odsłuchałem, ale raczej mi nie podeszła. Pierwszy utwór bardzo fajny, ale potem trochę za dużo eksperymentowania i improwizacji, a za mało muzyki - takie odniosłem wrażenie. Ostatni utwór to wręcz słuchowisko.
Swoją drogą, oni wydali w tym roku już trzy płyty.
Zawsze mnie zastanawiało, jak niektórzy wykonawcy mogą nagrać tyle płyt (i w przypadku Kropek są to zazwyczaj dość długie albumy). A we współczesnych Kropkach brakuje mi jednak trochę dęciaków... Ale w VDGG też mi ich brakuje.
U mnie wczoraj również nowy Airbag - "The Greatest Show On Earth" - ale nawet nie dotrwałem do końca.
A dzisiaj Van Der Graaf Generator i "Still Life".