The Cure "4:13" (wczoraj) - słaby album, zupełnie bez wyrazu i jakiejś wyróżniającej się piosenki.
ABWH (dziś) - spodziewałem się cudów, a tu totalna klapa (by nie powiedzieć szmira).
New Order "Brotherhood" (teraz) - równy jak zwykle album, ale i bez jakichś szczególnych wzlotów.