Autor Wątek: Aktualnie słucham...  (Przeczytany 2526667 razy)

Tercero i 51 Gości przegląda ten wątek.

Online Sebastian Winter

  • Wampir
  • Ekspert-wyjadacz
  • ***
  • Wiadomości: 22148
  • Płeć: Mężczyzna
    • Zobacz profil
Odp: Aktualnie słucham...
« Odpowiedź #8025 dnia: 07 Marca 2013, 20:22:39 »
David Bowie i The next day [ok] - bardzo dobra płyta choć bez ekscytacji- zresztą przecież wiadomo ze najwieksze arcydzieła ten pan ma już za sobą- dlatego więc oczekiwałem takiej właśnie muzyki i się nie zawiodłem. Na pewno lepsza od Reality- myślę ze od Hours też. W ogóle to chyba najciekawsza rzecz jaka wydał od czasu Outside. Muzycznie to taka podróż po całej karierze Bowiego: jest tu i nastrój Man who sold the world i Ziggiego, troszkę klimatów berlińskich ( Low się kłania ) no i lata 80-te spod znaku Let's dance. Mnie się podoba. Polsetowi pewnie też :)
What can I say when, in some obscure way,
I am my own direction?

Offline Kuba

  • Koneser
  • Ekspert-wyjadacz
  • ***
  • Wiadomości: 616
  • Płeć: Mężczyzna
    • Zobacz profil
Odp: Aktualnie słucham...
« Odpowiedź #8026 dnia: 08 Marca 2013, 00:31:05 »
Mnie też się podoba. Nie słyszałem całej (tylko fragmenty z trójki), ale jest ok. Nie powaliło mnie, ale pozytywne wrażenia. Płyty nie kupię, ale posłucham całość ;). Fajnie, że jeszcze mu się chce i trzyma naprawdę wysoki poziom.

Fanem Bowiego nie jestem, nie znam jego całej obszernej dyskografii. jednak lubię jego wczesne płyty, szczególnie Ziggiego i Diamond Dogs. Natomiast pewnie ku waszemu zdziwieniu za Heros jakoś specjalnie nie przepadam.
How can I be free?
How can I get help?
Am I really me?
Am I someone else?

Offline ceizurac

  • (цеиэурац)
  • NadKoneser
  • Ekspert-wyjadacz
  • ****
  • Wiadomości: 15549
  • Płeć: Mężczyzna
  • booty
    • Zobacz profil
Odp: Aktualnie słucham...
« Odpowiedź #8027 dnia: 08 Marca 2013, 07:42:38 »
A co zarzuciłeś? Rozszerzoną wersję, dwupłytową, czy pojedyńczą?


Heńka wersję dwupłytową mam, ale mnie nie powalił ten koncert - nierówny; "momenty ma". Chyba jednak lepiej to słuchać oglądając jednocześnie wizję albo sięgnąć po coś "mocniejszego".  ;)

Właśnie, apropo Woodstocku jeszcze. Wczoraj zmarł Alvin Lee, lider, gitarzysta i wokalista Ten Years After. A oni też mieli przyjemność zagrać na tym festiwalu i zrobili ogromną furorę. Odeszła kolejna ikona tamtych lat.

No i u mnie - wczesne płyty Ten Years After.

Szkoda.  :(
Zatem mój jedyny cd tego zespołu (innych nawet nie znam) - "Recorded Live".  [ok]
There’s the thing, hold it close.
You had your fling. You laid your ghosts.

Time to leave, close the door.
You can’t believe you wanted more,
more or less, al for the best
in the end it’s al behind you.

There’s the thing, for all you know
it’s time to let go.

Offline ceizurac

  • (цеиэурац)
  • NadKoneser
  • Ekspert-wyjadacz
  • ****
  • Wiadomości: 15549
  • Płeć: Mężczyzna
  • booty
    • Zobacz profil
Odp: Aktualnie słucham...
« Odpowiedź #8028 dnia: 08 Marca 2013, 10:00:55 »
Pet Shop Boys "Format"
There’s the thing, hold it close.
You had your fling. You laid your ghosts.

Time to leave, close the door.
You can’t believe you wanted more,
more or less, al for the best
in the end it’s al behind you.

There’s the thing, for all you know
it’s time to let go.

Online Sebastian Winter

  • Wampir
  • Ekspert-wyjadacz
  • ***
  • Wiadomości: 22148
  • Płeć: Mężczyzna
    • Zobacz profil
Odp: Aktualnie słucham...
« Odpowiedź #8029 dnia: 08 Marca 2013, 16:38:19 »
Mnie też się podoba. Nie słyszałem całej (tylko fragmenty z trójki), ale jest ok. Nie powaliło mnie, ale pozytywne wrażenia. Płyty nie kupię, ale posłucham całość ;). Fajnie, że jeszcze mu się chce i trzyma naprawdę wysoki poziom.

Fanem Bowiego nie jestem, nie znam jego całej obszernej dyskografii. jednak lubię jego wczesne płyty, szczególnie Ziggiego i Diamond Dogs. Natomiast pewnie ku waszemu zdziwieniu za Heros jakoś specjalnie nie przepadam.


anglicy piszą o Next day że to najlepszy comeback wszechczasów i nic dziwnego bo to bardzo dobra płyta- taki Bowie w pigułce- właściwie każda stylistyka w jakiej nagrywał jest tutaj obecna. Od czasów Hunky dory i Space oditty przez Low i Heroes do eksperymentów rytmicznych lat 90-tych. W kilku nagraniach nawet śpiewa podobnie jak na Ziggym :)
What can I say when, in some obscure way,
I am my own direction?

Online Sebastian Winter

  • Wampir
  • Ekspert-wyjadacz
  • ***
  • Wiadomości: 22148
  • Płeć: Mężczyzna
    • Zobacz profil
Odp: Aktualnie słucham...
« Odpowiedź #8030 dnia: 08 Marca 2013, 16:39:23 »
W temacie czyli Bowie i The next day [ok] [ok] [ok]- już teraz mozna powiedzieć ze to będzie jedna z najlepszych plyt tego roku
What can I say when, in some obscure way,
I am my own direction?

Offline Polset

  • NadKoneser
  • Ekspert-wyjadacz
  • ****
  • Wiadomości: 6642
  • Płeć: Mężczyzna
  • Michał Sz. (Polset)
    • Zobacz profil
    • Polset on YouTube
Odp: Aktualnie słucham...
« Odpowiedź #8031 dnia: 08 Marca 2013, 17:58:35 »
W temacie czyli Bowie i The next day [ok] [ok] [ok]- już teraz mozna powiedzieć ze to będzie jedna z najlepszych plyt tego roku

No kurde muszę posłuchać!
I cieszę się że jestem sam. Samotnie łatwiej myśleć i łatwiej tańczyć kiedy już poumierają wszyscy"

Online Sebastian Winter

  • Wampir
  • Ekspert-wyjadacz
  • ***
  • Wiadomości: 22148
  • Płeć: Mężczyzna
    • Zobacz profil
Odp: Aktualnie słucham...
« Odpowiedź #8032 dnia: 08 Marca 2013, 18:06:29 »
W temacie czyli Bowie i The next day [ok] [ok] [ok]- już teraz mozna powiedzieć ze to będzie jedna z najlepszych plyt tego roku

No kurde muszę posłuchać!


koniecznie :)
What can I say when, in some obscure way,
I am my own direction?

Online Sebastian Winter

  • Wampir
  • Ekspert-wyjadacz
  • ***
  • Wiadomości: 22148
  • Płeć: Mężczyzna
    • Zobacz profil
Odp: Aktualnie słucham...
« Odpowiedź #8033 dnia: 08 Marca 2013, 18:25:50 »
Marillion i Somewhere else - bardzo nierówna płyta choc chwilami jest bardzo dobrze
What can I say when, in some obscure way,
I am my own direction?

Offline LukaszS

  • (ЛукашС)
  • NadKoneser
  • Ekspert-wyjadacz
  • ****
  • Wiadomości: 2975
  • Płeć: Mężczyzna
    • Zobacz profil
Odp: Aktualnie słucham...
« Odpowiedź #8034 dnia: 08 Marca 2013, 21:12:33 »
Ph Milan 8.11.1987
There is so much sorrow in the world,
there is so much emptiness and heartbreak and pain.
Somewhere on the road we have all taken a wrong turn...
how can we build the right path again?

Offline Kogut

  • Koneser
  • Ekspert-wyjadacz
  • ***
  • Wiadomości: 1267
  • Płeć: Mężczyzna
    • Zobacz profil
Odp: Aktualnie słucham...
« Odpowiedź #8035 dnia: 09 Marca 2013, 00:05:30 »
Il Bacio Della Medusa - Discesa Agl'Inferi D'Un Giovane Amante [ok]

Poznałem to tydzień temu i po prostu nie mogę przestać słuchać. Jakby mi ktoś powiedział, że to płyta z lat 70-tych, to bym mu zwyczajnie uwierzył. ;)

Offline Hajduk

  • Koneser
  • Ekspert-wyjadacz
  • ***
  • Wiadomości: 1093
    • Zobacz profil
Odp: Aktualnie słucham...
« Odpowiedź #8036 dnia: 09 Marca 2013, 00:07:15 »
Mnie też się podoba. Nie słyszałem całej (tylko fragmenty z trójki), ale jest ok. Nie powaliło mnie, ale pozytywne wrażenia. Płyty nie kupię, ale posłucham całość ;). Fajnie, że jeszcze mu się chce i trzyma naprawdę wysoki poziom.

Fanem Bowiego nie jestem, nie znam jego całej obszernej dyskografii. jednak lubię jego wczesne płyty, szczególnie Ziggiego i Diamond Dogs. Natomiast pewnie ku waszemu zdziwieniu za Heros jakoś specjalnie nie przepadam.


anglicy piszą o Next day że to najlepszy comeback wszechczasów i nic dziwnego bo to bardzo dobra płyta- taki Bowie w pigułce- właściwie każda stylistyka w jakiej nagrywał jest tutaj obecna. Od czasów Hunky dory i Space oditty przez Low i Heroes do eksperymentów rytmicznych lat 90-tych. W kilku nagraniach nawet śpiewa podobnie jak na Ziggym :)

A nawet w finale "You Feel So Lonely You Could Die" bezpośrednie nawiązanie do "Five Years" (ten rytm perkusji...).
Słuchałem tego albumu trzy razy w ciągu ostatnich trzech dni. Najpierw z kopii promo, a dziś z płyty CD w wersji z dodatkowymi trzema utworami. Rozumiem histerię (szczególnie brytyjskich mediów, gdzie Bowie od 1972 roku jest Bogiem) spowodowaną przerwaniem dziesięcioletniego milczenia i wydaniem "z nienacka" nowego studyjnego albumu, ale nie traćmy umiaru i oceniajmy jego zawartość ze względu na poziom kompozycji, a nie tego, że po prostu są.
Pokrótce: album jest po prostu dobry, a chwilami (niestety nieczęstymi) genialny (chociażby zamykający wersję podstawową, scottwalkerowski "Heat". Jako całość zdecydowanie lepszy od słabego "Reality" albo trochę ponadprzeciętnego "...hours...". Równy, erudycyjny, ciekawy, ale nie jest to arcydzieło na miarę albumów "David Bowie", "The Man Who Sold The World", "Hunky Dory", "The Rise And Fall Of Ziggy Stardust And The Spiders From Mars", "Alladin Sane", "Diamond Dogs", "Station To Station", "Low", "Heroes", "Lodger", "Scary Monsters (And Super Creeps)" czy "1. Outside". A co za tym idzie nie jest to ani najlepszy album Bowiego, ani najlepszy come back wszechczasów.
Płyta mi się podoba (by rozwiać wasze wątpliwości), ale jednocześnie zgłaszam veto przeciw rodzącej się histerii dotyczącej "The Next Day".
Napisałem, że jest to album erudycyjny, bo mam wrażenie, że tym razem David Jones przybrał kolejną maskę. Maskę Davida Bowiego. Stąd na płycie tak wiele (zresztą znakomitych) odniesień do przeszłości. Już singlowy "Where Are We Now?" odwołuje się muzycznie do "...hours...", ze swoim konfesyjnym tonem w refrenie sprawia wręcz wrażenie autoplagiatu "Thursday Child" - nie rozumiem dlaczego recenzenci porównywali ten utwór do berlińskiej trylogii. Chyba tylko dlatego, że w Bowie w tekście przywołuje Berlin, jego ulice, miejsca i kluby. "Heat", w którym spiewa z manierą Scotta Walkera to nawiązanie do "Lodger", gdy był zafascynowany pierwszą stroną albumu "Night Flights" The Walker Brothers. Sebastian Winter ma rację, w każdej z piosenek można odnaleźć jakieś odległe odniesienie, a to do "Ziggiego Stardusta" a to do "1984" z "Diamond Dogs", itp. Niewątpliwie jest to jeden z ciekawszych albumów wydanym w tym roku, ale na pewno nie kolejne arcydzieło w dyskografii Davida. Polecam wersję czternastoutworową. Dodatkowe trzy trwają łącznie 10 minut i są słabsze niż pozostałe 14, "Plan" jest utworem instrumentalnym).

ps. I jeśli początek roku zaczął się raczej tragicznie (pożegnanie Nica Pottera, Kevina Ayersa i Alvina Lee) to jak na razie obfituje w ciekawe i udane płyty: całkiem niezły nowy album Yo La Tengo "Fade", trochę nudny, ale wciąż godny uwagi "Amok" Atoms For Peace, znakomity (poza jednym utworem) "M B V" My Bloody Valentine, arcyciekawy "Push The Sky Away" Nick Cave And The Bad Seeds i nowy Bowie (a to dopiero dwa miesiące).

Online Sebastian Winter

  • Wampir
  • Ekspert-wyjadacz
  • ***
  • Wiadomości: 22148
  • Płeć: Mężczyzna
    • Zobacz profil
Odp: Aktualnie słucham...
« Odpowiedź #8037 dnia: 09 Marca 2013, 10:03:44 »
Mnie też się podoba. Nie słyszałem całej (tylko fragmenty z trójki), ale jest ok. Nie powaliło mnie, ale pozytywne wrażenia. Płyty nie kupię, ale posłucham całość ;). Fajnie, że jeszcze mu się chce i trzyma naprawdę wysoki poziom.

Fanem Bowiego nie jestem, nie znam jego całej obszernej dyskografii. jednak lubię jego wczesne płyty, szczególnie Ziggiego i Diamond Dogs. Natomiast pewnie ku waszemu zdziwieniu za Heros jakoś specjalnie nie przepadam.


anglicy piszą o Next day że to najlepszy comeback wszechczasów i nic dziwnego bo to bardzo dobra płyta- taki Bowie w pigułce- właściwie każda stylistyka w jakiej nagrywał jest tutaj obecna. Od czasów Hunky dory i Space oditty przez Low i Heroes do eksperymentów rytmicznych lat 90-tych. W kilku nagraniach nawet śpiewa podobnie jak na Ziggym :)

A nawet w finale "You Feel So Lonely You Could Die" bezpośrednie nawiązanie do "Five Years" (ten rytm perkusji...).
Słuchałem tego albumu trzy razy w ciągu ostatnich trzech dni. Najpierw z kopii promo, a dziś z płyty CD w wersji z dodatkowymi trzema utworami. Rozumiem histerię (szczególnie brytyjskich mediów, gdzie Bowie od 1972 roku jest Bogiem) spowodowaną przerwaniem dziesięcioletniego milczenia i wydaniem "z nienacka" nowego studyjnego albumu, ale nie traćmy umiaru i oceniajmy jego zawartość ze względu na poziom kompozycji, a nie tego, że po prostu są.
Pokrótce: album jest po prostu dobry, a chwilami (niestety nieczęstymi) genialny (chociażby zamykający wersję podstawową, scottwalkerowski "Heat". Jako całość zdecydowanie lepszy od słabego "Reality" albo trochę ponadprzeciętnego "...hours...". Równy, erudycyjny, ciekawy, ale nie jest to arcydzieło na miarę albumów "David Bowie", "The Man Who Sold The World", "Hunky Dory", "The Rise And Fall Of Ziggy Stardust And The Spiders From Mars", "Alladin Sane", "Diamond Dogs", "Station To Station", "Low", "Heroes", "Lodger", "Scary Monsters (And Super Creeps)" czy "1. Outside". A co za tym idzie nie jest to ani najlepszy album Bowiego, ani najlepszy come back wszechczasów.
Płyta mi się podoba (by rozwiać wasze wątpliwości), ale jednocześnie zgłaszam veto przeciw rodzącej się histerii dotyczącej "The Next Day".
Napisałem, że jest to album erudycyjny, bo mam wrażenie, że tym razem David Jones przybrał kolejną maskę. Maskę Davida Bowiego. Stąd na płycie tak wiele (zresztą znakomitych) odniesień do przeszłości. Już singlowy "Where Are We Now?" odwołuje się muzycznie do "...hours...", ze swoim konfesyjnym tonem w refrenie sprawia wręcz wrażenie autoplagiatu "Thursday Child" - nie rozumiem dlaczego recenzenci porównywali ten utwór do berlińskiej trylogii. Chyba tylko dlatego, że w Bowie w tekście przywołuje Berlin, jego ulice, miejsca i kluby. "Heat", w którym spiewa z manierą Scotta Walkera to nawiązanie do "Lodger", gdy był zafascynowany pierwszą stroną albumu "Night Flights" The Walker Brothers. Sebastian Winter ma rację, w każdej z piosenek można odnaleźć jakieś odległe odniesienie, a to do "Ziggiego Stardusta" a to do "1984" z "Diamond Dogs", itp. Niewątpliwie jest to jeden z ciekawszych albumów wydanym w tym roku, ale na pewno nie kolejne arcydzieło w dyskografii Davida. Polecam wersję czternastoutworową. Dodatkowe trzy trwają łącznie 10 minut i są słabsze niż pozostałe 14, "Plan" jest utworem instrumentalnym).

ps. I jeśli początek roku zaczął się raczej tragicznie (pożegnanie Nica Pottera, Kevina Ayersa i Alvina Lee) to jak na razie obfituje w ciekawe i udane płyty: całkiem niezły nowy album Yo La Tengo "Fade", trochę nudny, ale wciąż godny uwagi "Amok" Atoms For Peace, znakomity (poza jednym utworem) "M B V" My Bloody Valentine, arcyciekawy "Push The Sky Away" Nick Cave And The Bad Seeds i nowy Bowie (a to dopiero dwa miesiące).


Zgadzam się z Toba Hajduku- to w żadnej mierze nie jest arcydzieło- ostatnią płytą Bowiego którą można tak nazwać było Heroes. Jednak i tak The next day trzyma bardzo równy wysoki poziom.  Chwilami zdarzają sie na tej płycie rzeczy wielkie ( wspomniany przez Ciebie Heat czy tez przepiekny Love is lost), czasami jest trochę słabiej ( nijaki You will set the world on fire) jednak i tak całość słucha się bardzo dobrze i na dobrą sprawę to jest najlepsza plyta Bowiego od czasu Outside. Wielkie brawa dla davida ze mu się jeszcze chciało i że dał radę. Bo biorąc pod uwagę takich artystów jak Mike Oldfield to nie zawsze jest oczywiste
« Ostatnia zmiana: 09 Marca 2013, 10:20:43 wysłana przez Sebastian Winter »
What can I say when, in some obscure way,
I am my own direction?

Online Sebastian Winter

  • Wampir
  • Ekspert-wyjadacz
  • ***
  • Wiadomości: 22148
  • Płeć: Mężczyzna
    • Zobacz profil
Odp: Aktualnie słucham...
« Odpowiedź #8038 dnia: 09 Marca 2013, 10:05:32 »
The Rolling stones i Exile on the main st. [ok]
What can I say when, in some obscure way,
I am my own direction?

Online Sebastian Winter

  • Wampir
  • Ekspert-wyjadacz
  • ***
  • Wiadomości: 22148
  • Płeć: Mężczyzna
    • Zobacz profil
Odp: Aktualnie słucham...
« Odpowiedź #8039 dnia: 09 Marca 2013, 10:32:09 »
PS: a  teledysk do The stars ( are out tonight) to prawdziwy majstersztyk który musi zobaczyć każdy osobnik interesujący się dobrą muzyką. Dla mnie jeden z najlepszych klipów jakie widzialem



What can I say when, in some obscure way,
I am my own direction?